reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

strata :((czy można się pogodzic

MYSZA1504

Początkująca w BB
Dołączył(a)
17 Maj 2011
Postów
29
Miasto
Kisielów, Bielsko, Poland, Poland
W 2003 roku też ,przeżyłam stratę dziecka ,trafiłam do szpitala ,w siódmym miesiącu ciąży po odejściu wód ,lekarka która mnie prowadziła ,trzymała mnie dziewięć dni ,po tym okresie okazało się że ,obydwie mamy sepsę ,dla Michasi był tylko chrzest ,i trumna ,ja wyszłam po pięciu tygodniach ,mała została pochowana ,a ja aż do dzisiaj z nikim o tym nie rozmawiałam,byłam sama ,mój partner mnie zostawił ,mała umarła mi na rękach .
 
reklama
mój boże aż mi łza pociekła...sama jestem w ciąży obecnie i nie potrafie sobie siebie wyobrazić na Twoim miejscu Myszko :( tak mi przykro i współczuje szczerze.
Czy można sie z tym pogodzic...hmmm wg wiekszosci ludzi można....wg mnie mojego zdania i moich doswiadczen nie mozna...mi byloby ciezko jesli mam byc szczera. We wrzesniu tamtego roku stracilam bardzo bliska osobe i do smierci nie pogodze sie z jej odejsciem, gdybym stracila dziecko rowniez bym sie nie pogodzila...ale wiem i wierze ze bedzie dobrze wszystko u Ciebie i napewno ulozysz sobie zycie z lepszym czlowiekiem bo po tym co czytam to tamten nie byl Ciebie wart :/ pozdrawiam Cie cieplutko
 
mysza na początku powiem Ci że szczerze Ci współczuję i straty Maleńkiej i odejścia partnera, na pewno nie możesz obwiniać siebie za to co się stało bo ani na jedno ani na drugie nie miałaś wpływu. czy można pogodzić się ze stratą dziecka??chyba nie, mój brat zginął mając 4 lata, teraz mija 23 lata od wypadku i do dziś nie może się z tym pogodzić, ja sama w zeszłym roku "towarzyszyłam" przyjaciółce przy porodzie.musiała rodzić w 5 mscu ciąży, często z nią rozmawiam i też lekko jej nie jest. pogodzić sie nie pogodzisz ale możesz podejść troszkę inaczej do sytuacji, wiem że mówiac "pozytywnie" może ktoś to uznać za nie takt. ale pomyśl ze dzidzia jest bezpieczna, że jest przy tobie nawet jak inni cie opuscili, i jest jedna wazna rzecz, nie mozesz o niej zapomniec ale nie mozesz tez rozpamietywac, ona na pewno nie chcialaby zebys cierpiala, a co do partnera - widocznie byl niedojrzaly psychicznie na taka kolej rzeczy i nie byl wart ani ciebie, teraz wez sie w garsc dla siebie i dla malej zeby widziala z gory ze u ciebie wszystko dobrze, znajdz nowego faceta i postaraj sie o dziecko, nie zamiast Michaliny tylko o rodzenstwo dla niej. usiadz w fotelu i powiedz sobie JESTEM SILNA I BEDE SILNA, PODNIOSE SIE, bo czlowiek po to jest zeby upadac i wstawac, i teraz jest czas dla ciebie...

trzymam kciuki

jak chcesz wiecej pogadac to pisz na pw
 
niestety, ale nigdy się nie pogodzisz z tym, że zmarło Ci dziecko. Dziecko, które nie miało możliwości poznania świata, Ciebie, Siebie. Nauczysz się żyć z tym z dnia na dzień, co zapewne i tak już robisz. Gdy umiera dziecko matce, to umiera cząstka jej i nikt, ani nic jej nie ożywi na nowo.
 
Nigdy się z tym nie pogodzimy... nigdy... ten ból nie minie... najwyżej troszkę zelży.... z każdym dniem może być coraz więcej usmiechu na Twojej twarzy... ale nie zapomnisz.......
 
Dziewczyny dziękuję ,wiecie ja mam synka ,Mateuszka i ironia losu Mała ,uradziła się 04-04-2003 a Mati 15-04 -2006 jestem strasznie przewrażliwiona na jego punkcie ,no a po drugie jestem stara mam 42 lata ,no i urodziłam go z rakiem ,ale o tym możecie poczytać w poście ,,Z rakiem też można urodzić '',jest w dziale próśb,
No mówiłam że się od Was uzależnię
 
Mysza ja mam Aniołkowego braciszka,16 maja minęło 29 lat od jego urodzin i śmierci zarazem.Jestem również aniołkową mamusią i nigdy się z tym nie pogodziłam,funkcjonuję w miarę normalnie,lecz gdy najdzie mnie na wspominki,to potrafię przepłakać do poduszki długie godziny.MYSZA ja mam 38 lat,a mój najmodszy synek rok i miesiąc.Kochana my nie jesteśmy stare,bo stary może być pies!Młodości dodają nam nasze pociechy!!!

Gorąco pozdrawiam!!!
 
Mysza bardzo ci wspólczuje...niedawno sama pochowałam córcię....ból nie przemija to my mamy aniołków musimy nauczyć się z nim żyć.....
 
reklama
Myszko, ja mogę tylko podpisać się pod tym, co napisały dziewczyny... sama poroniłam dwukrotnie. Wiem tylko tyle, że czas leczy rany, ale blizny pozostają na zawsze. Nie jestes jakimś niezwykłym zwierzatkiem dlatego, że ciagle cierpisz po stracie dziecka- wiele z nas w skrytości serca tak cierpi. Tęsknimy za swoimi utraconymi kruszynkami i często płaczemy z tej tęsknoty. Czujesz sie z tym dziwnie i samotnie, ale wiedz, że w takiej sytuacji jest wiele z nas, tylko, że to jest tak intymne i indywidualne, że często nawet najbliższa rodzina o tym nie wie. Tylko, że życ trzeba dalej: dla dziecka które jest przy Tobie, dla rodziny, dla siebie.... trzeba żyć i cieszyc sie każda chwilą, bo tak szybko mijają... Będę pamiętać o Tobie, Twojej córci i synku w modlitwie. światełko dla twojej malutkiej (*) (*)(*)
 
Do góry