reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Stycznióweczki, które mają już dzieci

Skakanka

Mamy styczniowe 2007 Mama wyrodna;-)
Dołączył(a)
30 Listopad 2005
Postów
3 822
Ile w naszym gronie jest dziewczyn,które już mają dzeci? Jaka będzie różnica wieku między Waszymi pociechami? U mnie zaledwie 13 miesięcy:).
Zawsze chciałam mieć dwójkę, wyszło trochę szybko i niespodziewanie ale bardzo się z mężem cieszymy. Ja na pooczątku nie wiedziałam czy się cieszyć bo mnie trochę zszokowało ale mąż to sobie tak zaplanował;)Między jego jednym bratem a nim jest 15 miesięcy różnicy, rocznikowo rok(u nas rocznikowo będą dwa lata), a jego drugi brat jest młodszy 15lat. 15 lat to jest tak dużo,że łączy ich przepaść;) i rozpieszczony bardziej jak jedynak-bez obrazy dla jedynaczek;)
 
reklama
Miło mi, że nie jestem sama :laugh: Ja też mam już dziecko i jest to córeczka, która nazywa się Sandrunia i w lipcu tego roku skończyła 2 latka :laugh: Straszny z niej urwis, dosłownie wcielony diabełek >:D Jak ktoś się jej pyta jak się nazywa to odpowiada szarlatan, mamusia mówi szarlatan :laugh: Jestem dość młodą podwójną mamusią, bo mam 23 lata, ja również zawsze chciałam 2 dzieci, pierwsza ciąża niebyła dla mnie zaskoczeniem, natomiast druga jak najbardziej. ;) Ale cieszę się bardzo, że tak właśnie wyszło ;D

 
Hej! No to jest nas dwie jak na razie, sadze,ze reszta sie ukrywa. Mamy identzcyne wozki!!,nawet kolor, pomaranczowy, Graco :) ale ja kupilam i tak lzejszy a z tego korzystam w domu. Pozdrowienia
 
Zapomniałam dodać że różnica wiekowa między Sandrunią a drugim dzieckiem będzie 2,5 roczku. A co dziewczyn które mają już swoje pierwsze dzieciaczki to wydaje mi się że jesteśmy tylko dwie :) na tyle co już poznałam dziewczyny to wiem że niema tu żadnej oprócz nas która by już miał jedne dziecko!! Chyba że się nie chwalą :p
 
No to nieźle, tyle dziewczyn i same pierwiastki ;) nie to co my doświadczone ;D
A zadowolona jesteś z wózka?Jak się bardziej przyglądam Twojemu wózkowi to widzę,że jest trochę inny, nie wiem czy to wielofunkcyjny jak mój czy tylko spacerówka..?Ja mam też torbę dla noworodka, przyda się znów:), woziliśmy w niej Natalkę w samochodzie choć słyszałam opinie,że nie jest przeznaczona do auta, choć przypięta była pasami..ale opinii jest zawsze wiele różnych.Ogólnie wózek fajny ale i tak dla mnie za ciężki (pisało,że 12kg ale wydaje mi się,że więcej) zwłaszcza teraz,żeby go dźwigać. Kupiłam taki co waży 6kg.

U mnie rocznikowo też będą 2lata;)A jak wspominasz pierwszy poród?;)
 
Mój wózek to typowa spacerówka  :) A jeśli chodzi o poród to wspominam cudownie, choć lekarz powiedział, że poród był trudny, bo duże dziecko (Sandrunia urodziła się 3900 i 55 cm) ja uważam, że niebyło źle, koleżanki mnie nastraszyły tak, że szok.06.07.2004 r. o godz. 12.30 popołudniu zaczęły odchodzić mi wody, w szpitalu byłam po 13 lekarz po badaniu stwierdził, że nie urodzę na pewno dziś i dobrze będzie jak jutro wieczorem.Ale o godz. 21 skurcze pojawiły się coraz częściej i wzieli mnie na sale przedporodową, tam to już długo nietrwało i tak o  godz. 1.05 07.07.2004r. Przyszła na świat moja księżniczka :) Kocham ją najbardziej na świecie, choć daje popalić mamusi :mad: Powiem tylko tyle, że teraz to się już wcale się nie boje rodzić a nawet powiem tyle, że wole rodzić niż chodzić do dentysty ;D

A jak u ciebie było z porodem??
 
Xandii jeszcze nie pierworódka w naszym gronie ... tylko ostatnio coś nieczęsto bywa, ale pewnie jak się skończy sezon nad morzem to wróci do swojego mieszkanka i będzie z nami częściej :)
 
reklama
Dopiero teraz odpisuję bo mnie nie było w domku:)

Mój poród wspominam dość dobrze, wiem,że w porównaniu z innymi był lekki bo nie trwał zbyt długo jak na pierwszy raz. Mianowicie pierwszy skurcz miałam o 24 a urodziłam o 6.50 dokładnie;). Spaliśmy już i dokładnie nie wiedziałam czy to już się zaczyna,więc najpierw nie chciałam budzić męża, pomyślałam,że niech jeszcze pośpi bo też go czeka ciężka noc:)Wykąpałam sie(woda super łagodzi skurcze-szkoda,że nie było wanny w moim szpitalu...), strzeliłam lewatywkę;)jakoś wolałam sama w domu(choć w szpitalu i tak miałam następną ale byłam już oczyszczona haha) No i zadzwoniłam po mamę bo jest ginekologiem-są tego zalety ale wady też;).Przyszła, sprawdziła rozwarcie-czy warto już jechać do szpitala;)haha, było 3cm i powiedziała podjarana;),że jedziemy.Teraz obudziłam męża a on na to,że co nic mu nie mowię.W szpitalu byliśmy coś przed pierwszą, chyba,nie pamiętam dokładnie. I są momenty,których nie wspominam dobrze: niemiłą położną brr, nie dodawała otuchy; wypełnianie papierów na skurczach, zwijałam się i nie umiałam podpisać; mdłości przy skurczach, które znaczą,że rozwiera się szyjka. No a potem samo czekanie na rozwijanie się akcji i te skurcze coraz mocniejsze, coraz częściejsze i dłuższe. Dali mi dolargan, przez który byłam jak naćpana i nie wiedziałam co się dzieje, może tylko w ten sposób pomagał,że byłam otumaniona ale przeciwbólowo chyba niezbyt. Potem jak już miałam to magiczne 10cm rozwarcia akcja siadła i dali mi oksytocynę. Ale jak już urodziłam Natalkę coś z nią było nie tak:(, nie słyszałam płaczu tylko takie chrapanie i szybko ją zabrali:(.Najpierw była wersja,że zachłysnęła się wodami, potem,że zapalenie płuc bo ja miałam niby jakś infekcję(w ciąży nie chorowałam, wiadomo morfologia nie na błysk ale nie aż tak) a Natalka anemia i to zapalenie, dwa dni w inkubatorze:(, potem antybiotyki, 8dni w szpitalu.Ech szkoda wspominać.Ale szybko doszła do siebie i odpukać teraz jest okaz zdrowia, nawet nie miała kataru.

Więc poród nie jest tak naprawdę najistotniejszy...najważniejsze jest dziecko. A poród to tylko mały wycinek tego wszystkiego przez co musimy przejść:): mdłości(które nie wiem czy nie gorzej wspominam bo się ciągną i ciągną, u mnie całymi dniami-miesiąc temu w końcu ustały), potem boli tyłek, ja przez tydzień nie mogłam siedzieć do tego miałam hemoroidy,które bardziej mnie bolały niż szycie no i w ogóle sam pobyt w szpitalu, nie mogłam nawet Natalki wziąć do siebie bo podpięta do kroplówek:( a inne karmiły..poza tym czułam się trochę jak intruz wśród tych pielęgniarek i taka ogólnie rozbita. Co bym chciała następnym razem,żeby przede wszystkim dzidzia była zdrowa a ból tyłka jakoś zniosę;)
Co jeszcze:)....jakby było możlwie w moim szpitalu znieczulenie zewnątrzoponowe to bym brała:) Teraz też chyba będę rodzić w tym samym szpitalu bo jest najbliżej, choć rozpatruję możliwość rodzenia trochę dalej gdzie jest to znieczulenie. Nie miałam co prawda tych bóli krzyżowych, które ponoć są najgorsze, też poród nie trwał bardzo długo ale nie męczyłabym się dla zasady skoro jest taka możliwość...

Aha, i bardzo polecam poród rodzinny, mąż mnie bardzo wspierał, był cały czas, mogłam się go trzymać, szczypać, jęczeć do ucha i dzięki temu mnie mniej bolało..Potem biedak jeszcze poszedł do pracy na 8:),ja to przynajmniej trochę pospałam między skurczami;)

A u dentysty ból przy borowaniu jest porównywalny tyle,że krócej trwa;)
 
Do góry