Hej Dziewczyny, mam problem z niemowlakiem i poniekąd z mężem i teściową- a może ze sobą? Karmię piersią, uważam na to co jem, nie eksperymentuję, staram się jeść proste posiłki, nie przesadzać, nie jesm słodyczy, nie używam cukru, stosuję -że tak powiem-dietę szpitalną a jednak z moim dzieckiem wg mojej teściowej jest coś nie tak. W dzień mała jest grzeczna a w nocy się uaktywnia i zaczynają się herezje. Dziecko zajada pierś ale ani myśli spać. Bawi się cycusiem po czym gdy cycuś wypadnie z buzi jest ogromny płacz i żal i czasami nie mogę jej ululać godzinami.... Nie mam na nią sposobu, dopóki znów się zmęczy tym nocnym marudzeniem i zachce cyca i zaśnie. Moja teściowa wmawia memu mężowi, że to wina mego pokarmu być może, że piję wg niej zbyt dużo mleka i pewnie tłusty jest mój pokarm-doszło do tego, że mąż próbował mleko i wyprowadził mamę z błędu... Mleko jest ok ale wg teściowej być może mała ma kolki. Rozmawiałam o tym z położną-powiedziała, że to niemożliwe u 10 dniowego dziecka. Dodam, że mała nie ma problemów z robieniem kupki. Puszcza bączki, wszystko jest normalnie, czasami postęka i jest kupka w normalnym kolorze i tak dalej... Teściowa wymyśliła, że mam przepajać dziecko wodą, kupiła też glukozę a nawet koper włoski. Położna powiedziała, że jeśli ja to wypiję to ok i i tak wszystko trafi do dziecka ale nie dawać póki co bezpośrednio tego dla małej. Jestem już zmęczona całą tą sytuacją, kto ma rację. Ja nie chce dawać niemowlakowi wody i koperku do picia, przecież ona ma dopiero 10 dni i wydaje mi się, że cycuś wystarcza, mleka mam sporo, odżywiam się zdrowo... Wg mnie dziecko adoptuje się w środowisku... i to nie jest wina żywienia, jak mam wytłumaczyć mężowi, że nie chcę przepajania dziecka, on chcę iść za ciosem i radami swojej mamy a ja nie chcę eksperymentować na moim dziecku!!Dodam, że położna nie jest żadnym autorytetem dla męża. Więc nie bardzo chce słuchać co ona mi radziła.
POMOCY!!!!!!!
POMOCY!!!!!!!