reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

sześciolatki do szkoły?

nikita33

Fan(ka)
Dołączył(a)
21 Grudzień 2004
Postów
2 021
Mnie co prawda temat szkoły jeszcze nie dotyczy (jeszcze parę latek), ale dziś rano w telewizji usłyszałam, że planuje się, żeby już sześciolatki szły do szkoły. Najpierw była obowiązkowa zerówka, a teraz to... niby ma być to nauka przez zabawę, ale czy to nie za wcześnie ..? Co o tym myślicie? Nie mam żadnych doświadczeń w tym względzie, ale jak mój znajomy opowiada, czego jego córka - pierwszoklasistka uczy się z matematyki i ile jeszcze godzin dziennie muszą poświęcać na naukę w domu, to to napewno nie ma nic wspólnego z nauką przez zabawę. Czy nie stanie się tak i z tymi sześciolatkami, które pójdą do szkoły, czy to nie jest niepotrzebne skracanie dzieciństwa? Wiem, ja też bym chicała żeby moje dziecię było mądre i wykształcone, ale .... nie wiem tak naprawdę, co o tym myśleć... no i czy mamy tyle wykwalifikowanych nauczycieli, którzy by się odpowiednio zajęli takim sześciolatkiem? Czasem wydaje mi się, że w wielu placówkach ta nauka przez zabawę to mit - nawet jeśli chodzi o niektóre przedszkola, które mają ambicję uczyć dzieci angielskiego i innych takich. Jestem oczywiście za, tylko że nie wszędzie jak mi się wydaje takie zajęcia są odpowiednio prowadzone, a nie wszyscy mają możliwość wysłać dziecko do renomowanego przedszkola... no i wogóle, czy nie staramy się za wszelką cenę zrobić z naszych dzieci geniuszy?
Jak myślicie?

pozdrawiam
nikita
 
reklama
Ja jestem przeciwna posyłaniu sześciolatków do szkoły. :( Mój starszy syn chodzi w tej chwili do zerówki, ładnie czyta, potrafi dodawać, odejmować. W tym roku pójdzie do pierwszej klasy i uważam, że siedmiolatek jest na to gotowy. Po co skracać dziecku dzieciństwo - w końcu to najlepsze lata życia (szkoda, że wiemy o tym dopiero w dorosłym wieku :mad:). Przed takim siedmiolatkiem kilkanaście lat nauki, niech się wybawi do woli przed nauką.
 
No właśnie ,Agnexx, też mam takie wrażenie, że to skracanie dzieciństwa.... czy nasze dzieci rzeczywiście będą lepsze czy mądrzejsze, jeśli pójdą rok wcześniej do szkoły? A jeśli taki sześciolatek nie będzie jeszcze na to gotowy? Jeśłi dzieciak nie jest gotowy na przedszkole, to możemy z tym zaczekać, ze szkołą się już tak nie da... i co wtedy...

nikita
 
Witam
Jesli chodzi o ten pomysł to zdaje się dotyczy on tego że zerówki maja być obowiązkowo w szkołach (czyli zamkniecie odziałów przedszkolnych zerówek). Na razie jest wybór : zerówka przedszkolna lub szkolna.

Co do 6-cio latków w szkole (w I klasie) to ja bym nie była taka stanowcza.
Ja jestem przeciwna posyłaniu sześciolatków do szkoły........ Po co skracać dziecku dzieciństwo - w końcu to najlepsze lata życia ........ niech się wybawi do woli przed nauką

Co do dzieciństwa to uważam że to zalezy wszystko od rodziców. A jesli chodzi o dalsze postulaty  ;) to myśle że nie można tak ogólnikować. Wszystko zalezy od dziecka, trzeba do tego podchodzić indywidualnie.
Moja córka poszła wczesniej do szkoły, jest obecnie w I klasie. I wszyscy są zgodni: lepszej decyzji nie mozna było podjąć.
Tak uważa również wychowawczyni Niki. Na koniec zerówki w zeszłym roku (przedszkolnej) panie powiedziały że Nika się nudziła i nie wiodza sensu zostawiania jej w zerówce ponownie. I miały rację. Nika w szkole odżyła choć nadal nie wiele musi robić (pani mówi że jej wiedza i poziom intelektualny jest na poziomie II klasy). Rozwój emocjonalny - hhhmmmm na początku było ciężko, ale nie ciężej niż "regularnym" 7-mio latkom. Równiez teraz jest dobrze.
Nikaw szkole odnalazła sie fantastycznie, jest jedną z najlepszych uczennic w klasie i jest bardzo zadowolona że jest w szkole.
Tak, dla Niki to rozwiązanie było najlepsze.
Ale np córka moich znajomych, mimo że dwa tygodnie młodsza tylko od Niki już nie "dorosała" do szkoły. I w jej przypadku taka decyzja mogłaby byc bardzo krzywdzaca.

Jeśłi dzieciak nie jest gotowy na przedszkole, to możemy z tym zaczekać, ze szkołą się już tak nie da... i co wtedy...

Wtedy udajesz się do poradni szkolno -  pedagogicznej do psychologa i zwracasz się z prośbą o wydanie ożeczenia o odroczeniu obowiązku szkolnego. Jest to bardzo dobry krok w przypadku gdy dziecko nie jest do szkoły gotowe, jednak u nas w kraju rodzice często boją sie takich decyzji, a szkoda , bo część 7-mio latków męczy sie w I-szych klasach bo emocjonalnie do nich nie dojrzeli.

Reasumując : nie generalizujmy, kazdy zna swoje dziecko i tym się powinien kierować. Obiektywne spojrzenie i rozsądek powinny pomóc w podejmowaniu decyzji. Kazde dziecko jest inne i nalezy o tym pamietać.
 
Oczywiście, zgadzam się , że nie można generalizować, ale poprostu zwraca moją uwagę taka tendencja, która jak mi się wydaje ostatnimi czasy panuje, żeby ciągle coś przyspieszać - prędzej, wcześniej, więcej... dotyczy to także dzieci - wcześniej do szkoły, więcej zajęc, lepsze wyniki, ciągle coś nowego.... to wszystko dobrze, ale w granicach zdrowego rozsądku...może przesadzam, moje dziecko ma to jeszcze przed sobą. Patrzę jednak na dzieci niektórych znajomych i dziwi mnie, dlaczego tak za wszelką cenę pchają te dzieci ciągle do przodu, mimo, że te dzieci czasem wcale nie są z tego powodu szczęśliwe...
oczywiście takie dzieci jak Twoje Nikuniu to zupełnie inna para kaloszy :laugh:. Gratuluję Ci takiej zdolnej dziewuszki.

pozdrawiam
nikita
 
nikita33 - dziękuję :laugh: to moja duma ;D

Nadal pragnę podkreslic że sprawa dotyczy kwestii obowiązkowej zerówki w szkole (bo obecnie może być do wyboru ale i tak jest obowiazkowa). Sprawa wałkowana jest od przynajmniej trzech lat i kazdego roku "jest wprowadzana " w zycie. Oczywiście każdego roku okazuje sie że nie ma na to funduszy a szkoły nie sa do tego przystosowane.

Co do dzieci pchanych siłą do przodu - cóż faktycznie takie są tendencje, wyścig szczurów. Ale realia w których przyszło nam żyć są takie a nie inne. I tylko do nas nalezy obranie najlepszej drogi i podjęcie odpowiednich decyzji.
Nie ukrywam że i moja córka ma bardzo duzo zajęć. W jej przypadku to sie sprawdza, choć jest ciężko i wiemy już że w przyszłym roku trzeba z jednej rzeczy zrezygnować. Ale w wyścigu szczurów .... no bierzemy udział, bo trudno inaczej , ale w ograniczonym zakresie ;D
 
nikita33 pisze:
Mnie co prawda temat szkoły jeszcze nie dotyczy (jeszcze parę latek), ale dziś rano w telewizji usłyszałam, że planuje się, żeby już sześciolatki szły do szkoły. Najpierw była obowiązkowa zerówka, a teraz to... niby ma być to nauka przez zabawę, ale czy to nie za wcześnie ..?

Rózne są szkoły na świecie. W wielu krajach nauka w szkole rozpoczyna się w wieku 4 lat ::)
 
Mnie również trudno określić sie co do szkolnictwa tez mi zostało jeszcze pare lat, wydaje mi się ze owczy pęd jednak jest. Coś sie gdziś powiedziało że pierwsze lata życia dziecka sa najwązniejsze i teraz chcemy to jak najszybciej wykorzystać.
To co pisze Nikunia jest świętą prawdą, sama mając 4 lata nauczyłam sie płynnie czytać i w zerówce strasznie ale to strasznie mi sie nudziło. No ale nie bede sie chwalić :)
Co do tego że w innych krajach naukę rozpoczyna sie w wieku 4 lat - no pewnie z nauką przez duże N to ma niewiele wspólnego ale poparłabym taki pomosł gdyby i u nas szkolnictwo było do tego przystosowane.
Należe do tych mam które ani z natuy ani z wykształcenia nie mają przygotowania do wychowywania dzieci, nie jestem kreatywna w wymyslaniau zabaw dla mojego dziecka które by mogły rozwijać jego psychikę.Chce posłac dziecko do przedszkola ale w tej chwili nie mam żadnego rozezniania które przedszkole jest "rozwijające" a które tylko "przechowalnią" dla dzieci. Fakt jest napewno nie podważalny, że jak by dzieci nie były rozwinięte, to jednak najchłonniejsze umysły (moim zdaniem oczywiście) mają tak własnie około 2,5 - 5 lat, ale nie jestem naukowcem wiec moge sie mylić. NIe chodzi tu o nauczanie dzieci matematyki czy literetury pieknej - ale o pokazywanie im codzinnych czynności, w których aż roi siie np. od praw fizycznych czy matematycznych. tu nie chodzi o to aby w tym wieku dziecko potrafiło liczyć, ale żeby wiedziało że istnieje coś takiego jak że Jaś to ma trzy cukierki a Ola ma cały worek, to odrazu widąc że Ola ma więcej a jak jest mądrą i dobrze wychowaną dziewczynką to sie przy okazji podzieli z innymi.

MOże za duzo sie tu rozpisałam ale myśle że wiecie o co mi chodzi, ze nie trzeba dzieci nauczać zeby się nauczyły, trzeba im pokazywać żeby wiedziały i trzeba im wskazywać rozwiązania, bo chyba bardziej o to chodzi żeby nasze dzieci nauczyły się myśleć żeby móc to wykorzystać później w przyszłosci.

No tak widze że siedzenie w domu wybitnie mi nie służy ;)
 
Nikunia, zgadzam się z Tobą. Mój syn obecnie nudzi się w zerówce ale szczerze powiem, że nawet przez myśl mi nie przyszło, aby posłać go wcześniej do pierwszej klasy. Może ze strachu? Potrafi płynnie czytać, liczyć, w tym trochę mnoży i dzieli. Intelektualnie jest bardzo rozwinięty, to chyba po mamie ;D Żartuję. Przedszkolanki nie mogą się go nachwalić ale, żeby od razu posyłać do szkoły? Nie wiem, jakoś nie mam przekonania. ???
 
reklama
Agnexx - widzisz , to kwestia myslenia co będzi później. Nika już jako 5-latek nudziła się w zerówce , więc co by było gdyby tę zerówkę powtarzała jeszcze raz?
Obecnie nadal jest ponad przeciętna i pani musi jej zadawać dodatkowe rzeczy żeby ja czymś zająć.
Szczerze to nie wyobrażam jej sobnie obecnie w zerówce. Nie ten poziom. Wszystko powinno sie dostosowywac do poziomu dziecka. zaznaczam od razu że chłopcy sa inni. nawet jesli intelektualnie są bardzo rozwinięci to jednak sa zwykle bardziej dziecinni od dziewczynek.

W pewnym momencie , w przedszkolu była próba cofnięcia Niki do jej rocznika wtedy grupa 4-ro latków. Ten rok był koszmarem i dla niej i dla nas i dla pani w przedszkolu. Nika nie bawiła sie z dziećmi, zajęcia ją nudziły (więc przeszkadzała) nie miała o czym pogadać (ona mówiła płynnie i baaaardzo złozonymi zdaniami , wiekszośc dzieci w grupie nie mówiła wyraxnie i raczej krótkimi zdaniami. Nika mówiła o archeologii (tym sie wtedy interesowała) a te dzieci nie wiedziały o czym ona mówi. Nie rozumiały jej a ona czuła sie nie na miejscu.
Wszystko skończyło sie gdy w nastepnym roku Nika ponownie trafiła do starszego rocznika - zerówki.
Tam miała kolegę z którym czesto rozmawiali o kosmosie, gwiazdach, wszechświecie.....

Nadal podnoszę : każde dziecko jest inne i nalezy tp wziąć pod uwagę.
Agnexxx - jeśli nie przyszło Ci do głowy posłanie małego wczesniej do szkoły to znaczy że oprócz rozwoju intelektualnegi nie widziałas innych przesłanek do tego. U nas było ich wiele.
 
Do góry