reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szpital Uniwersytecki Kopernika - poród, położne, wasze wrażenia

BASIA.R
JA tam rodziłam tylko SN swoje blizniaki,i ubranka oni daja swoje tylko do wyjscia dla dzidziusia trzeba miec swoje.
Mi moje malenstwa dali od razu jak wyciagneli przytulilam je i wzieli do badania jak to przy blizniakach,i po badaniach spowrotem mi je podali moglam ie nacieszyc a potem je juz zabrali!
Jezeli o cos chcesz jeszcze pytac to pytaj sluze pomoca tutaj i na privie:)
 
reklama
no ja napiszę w lutym, termin mamy na 25 :) mam lekarza z Kopernika, zależy mi bardzo na porodzie rodzinnym... zobaczymy :) niewykluczone, że będę miała cc, bo jakieś problemy ze spojeniem łonowym wyszły... no okaże się :) dzięki wszystkim za opinie :)
 
Jerzy Wolak - jeśli o mnie chodzi to przecudowny człowiek, spokojnie wysłucha i tłumaczy, nie denerwuje się, kiedy do niego dzwonię o 1 w nocy, że mam gorączkę (1-dniową swoją drogą). Przyjmuje prywatnie przy pętli Mały Płaszów
 
no w każdym razie mogę go z czystym sumieniem polecić, właśnie wróciłam z USG od niego z mężem - wiemy już na 100%, że będzie córa, 31t5d waży 1818g, brak uchwytnej patologii - nic tylko się cieszyć :)
 
No to gratuluje córuni!!Ważnie że ma sie kogoś w szpitalu komu można zaufać,bo w moim przypadku właśnie tak było,bo ja z poza Krk jestem i tam jeździłam do POradni PAtologii Ciąży,i ze względu na bliźniaki tam rodziłam:)ale na poród nie narzekam,a reszta no cóż ...... są ludzie i ludziska!!
 
Mnie się pytali, jak się nie zgodzisz to nikogo nie będzie, ale mi było na prawdę wszystko jedno wtedy;) Ja byłam zwolennikiem porodów rodzinnym, okazało się że rodziłam sama bez męża i jeżeli w pierwszej fazie porodu przy skurczach byłby mi potrzebny to w czasie porodu bym nie chciała żeby był. To czysta, mało estetyczna fizjologia, dla matki cud, ale matka jest w euforii, której mąż może nie doświadczać.

No własnie, jak to jest z tymi studentami? Bo ja jestem przeciwniczka porodów rodzinnych a tym bardziej ajkis obcych studenciaków zagladających mi miedzy nogi. Rozumiem, że jak powiem, że sobie nie życzę to nie maja prawa byc przy porodzie? Bo niekoniecznie chcę by sie uczyli na moim przykładzie :)
 
Mnie się pytali, jak się nie zgodzisz to nikogo nie będzie, ale mi było na prawdę wszystko jedno wtedy;) Ja byłam zwolennikiem porodów rodzinnym, okazało się że rodziłam sama bez męża i jeżeli w pierwszej fazie porodu przy skurczach byłby mi potrzebny to w czasie porodu bym nie chciała żeby był. To czysta, mało estetyczna fizjologia, dla matki cud, ale matka jest w euforii, której mąż może nie doświadczać.

Dziękuję za odpowiedz :)
 
reklama
Ale super, ze wreszcie powstał watek o Klinice na Kopernika, bo mam sporo do napisania.
Ja gdybym nie musiała, to na pewno drugi raz bym się nie zdecydowała na poród w Klinice. Jedno trzeba przyznać - poród bardzo oszczędny, bo nawet podkłady porodowe i herbatkę laktacyjną dawali. nie wspomnę o pieluszkach, chusteczkach, kremach - nic nie trzeba mieć ze sobą. A rodziłam prawie dokładnie rok temu. No i lekarski personel medyczny kompetentny.
Warunki jak wiadomo - komuna, ale to się zmieni po remoncie. Wysokie łózka, z których trudno zejść, na szczęście na I i II pietrze są podstawki z Ikei. Ja leżałam na sali 6 osobowej po CC chyba na II pietrze, więc w pierwszą noc nawet nie mogłam przespać bólu, bo co trochę jakieś dziecko płakało, a bylo ich 4 na sali.
Lekarze bardzo dobrzy, mili i sympatyczni dr Gołabek rewelacyjnie mi się wkuł ze znieczuleniem, nawet nie poczułam, dziecko po umyciu dali mi do główki, mogłam je pogłaskać, pocałować, ale to pewnie zalezy od pani pediatry, moja pani Basia Wilk to złota kobieta. Dziecko dostałam jak mnie przenieśli z sali pooperacyjnej na oddział (po ok 12 godz.). Co do CC to na pooperacyjnej rewelacja, lekarka bardzo dobrze dozuje środki przeciwbólowe, niestety po przeniesieniu na oddział zaczął się koszmar. Pielegniarka dodała mi srodek przeciwbólowy do kroplówki, którą ustawiła tak, żeby mieć święty spokój w nocy, jak ją wolałam w nocy bo wytrzymac z bólu nie mogłam, to ta do mnie z paszczą, że ciekawe jak ja sobie wyobrażam wstanie rano na nogi, jak teraz ból mi przeszkadza. Całe szczęście rano była zmiana i przyszła nowa, która przed wstaniem jeszcze mnie wzmocniła srodkami przeciwbólowymi. No ale po odłączeniu kroplówki jak poszłam potem po tabletke przeciwbólową, to druga chciała mi dać paracetamol..... Załamka.... Wybłagałam ketonal mówiąc, że paracetamol to na mnie nie działa. Koleżanka w tym czasie rodziła w Narutowiczu i spoko wspomina CC, ale jej nie żałowali srodków przeciwbólowych w tych pierwszych dwóch dniach.
Pielegniarka od noworodków taki ważniak i hrabina, jak dziewczyna zadzwonila po chusteczki, bo akurat sie skończyły a ona była w trakcie przewijania maleństwa, to z łaską przywlokła się na drugi koniec korytarza z pretensja, że my przecież jesteśmy na nogach, to mogłysmy podejść, tylko że akurat każda z nas karmiła... No i ciagle jakieś wykłady pretensjonalnym tonem dawała w sprawie obchodzenia się z dzieckiem.
Duży nacisk na karmienie naturalne, to mi się akurat podoba. Dzieki temu, że nie dokarmiały, nie miałam problemu z pokarmem, jak przy synku. Pani z poradni laktacyjnej swietna, nauczyła moja sąsiadkę karmić jednocześnie bliźniaki z wykorzystaniem rogala (był na wyposażeniu pokoju). A najlepsze było to, ze dziewczyna, która załozyła z góry, ze nie będzie karmić, bo nie ma pokarmu i ma złe brodawki, chciała oddać dziecko na noc do sali noworodków, żeby odpocząć po porodzie, a te powiedziały jej, że tylko na 4 godz. Dawały małemu mieszankę, ale tak ją przycisnęły, ze "trysneła" mlekiem.
Jeszcze jedna sprawa, ja akurat trafiłam na zakaz odwiedzin, więc była tragedia, bo strasznie scigali mężów z oddziału, ale jak dziewczyna rozchorowała się na sali, to jej nie przeniesli do mniejszej sali tylko zostawili na sali 6 osobowej, gdzie ciagle przywozili kogos po CC. Ja dokładnie tak trafilam, niestety cos od niej podłapałam i miałam jeszcze takie "atrakcje" jak kaszel z rozcietym brzuchem - najwiekszemu wrogowi nie zyczę!
Poza tym ten zakaz odwiedzin to był jeden wielki absurd jak leżałam tuż przed porodem na parterze - korytarz pełen kobiet czekających na wizytę na patologię ciazy i osóbim towarzyszących, zeby wyjść do WC, trzeba prawie ze przejść przez ten tłum, a oddziałowa potrafi przepędzić męża dziewczyny po CC, który przyszedł pomóc jej sie umyć...
Jeszcze jedna beznadziejna rzecz - sposób przyjmowania na oddział. Lekarz kazał mi przyjść o 7:30 na szczęście go nie posłuchala i pryszłam 2 godz. później bo i tak nadal bym czekała. Czeka się do jednego okienka rejestracji w kolejce z wszystkimi ludźmi, po rejestracji każą ci czekać aż lekarz zawoła. Koleżanka tak czekała 3 godziny ja "tylko" godzinę. Przekazali mnie na oddział (pani karty wystukuje na maszynie do pisania!!!), w szlafroku wyladowałam o godz. 11 na korytarzu na parterze, bo się okazało, że nie mają dla mnie miejsca, zwolni sie za 3 godz. Miałam ochotę stamtąd uciec, tylko nie miałam już ubrań, bo mąż mi zabrał i szybko poszedł do pracy. Poczekalnia już pełna ludzi do pani dr Mamak do poradni patologii, a mnie pielegniarka przynosi stołeczek widząc, że stoję zamiast usiąść w szlafroku między kobietami w kurtkach. Ok 12 przyszła jeszcze jedna "zaszlafrokowana" w takiej samej sytuacji Ok godz. 13 jak podawali obiad, to pani pielegniarka wymysliła, zeby mnie zaprosić do sali. Tam jeszcze czekałam prawie 2 godz. ale już przynajmniej szybciej zlecialo na pogaduchach.
Trafiłam na okres ferii więc studentów było mało, ale przy badaniu są tacy delikatni, ze nie wiem czy coś im to badanie daje :-)
Jeszcze jedno, kolezanka jak rodziła w Narutowiczu to nie dostała pudełek, ja dostałam dwa - niebieskie i rózowe. Nie wiem od czego to zalezy, ale to sympatyczny i wartościowy podarunek.
To tyle, trochę plusów, sporo minusów. Sprzęt to mają dobry ale na oddziale wcześniaków i patologii noworodków - najlepsza opieka w Krakowie. Zdecydowałam się tam urodzić, bo wiedziałam, ze dziecko po urodzeniu musi zostać przebadane, więc i tak by je przewozili na Kopernika, ale jak już okazało się że wszystko jest w porządku, córeczka szybciutko była ze mną.
 
Do góry