Cześć dziewczyny,
Piszę do Was, bo zaczynam wpadać w panikę, nie wiem czy zwymiotować to co zjadłam czy jak. Gin mówił mi o surowych mięsach i niektórych serach, a tak kazał jeść jak jadłam byle rozsądnie. Zaczęłam wprowadzać do diety ryby, raz w tygodniu, bo za nimi nie przepadam... I dziś miałam zjeść obiad z rybą, ale od rana jest mi niedobrze i miałam w sumie ochotę na szprotkę w sosie. Mój wybór nie padł na tanią firmę. Zjadłam na 2 połówkach bułki. I kolezanka zaczela mnie straszyc, ze to sa same toksyny, ze one sa wedzone/ surowe i że mogę sie czyms zarazic i ostatecznie nawet poronić. Strasznie mnie przestraszyła. Powiedzcie czy jadlyscie takie ryby? Czy powinnam to zwymiotowac czy jak? Wiadomo ze nie jem tego codziennie. To był pierwszy raz.
Piszę do Was, bo zaczynam wpadać w panikę, nie wiem czy zwymiotować to co zjadłam czy jak. Gin mówił mi o surowych mięsach i niektórych serach, a tak kazał jeść jak jadłam byle rozsądnie. Zaczęłam wprowadzać do diety ryby, raz w tygodniu, bo za nimi nie przepadam... I dziś miałam zjeść obiad z rybą, ale od rana jest mi niedobrze i miałam w sumie ochotę na szprotkę w sosie. Mój wybór nie padł na tanią firmę. Zjadłam na 2 połówkach bułki. I kolezanka zaczela mnie straszyc, ze to sa same toksyny, ze one sa wedzone/ surowe i że mogę sie czyms zarazic i ostatecznie nawet poronić. Strasznie mnie przestraszyła. Powiedzcie czy jadlyscie takie ryby? Czy powinnam to zwymiotowac czy jak? Wiadomo ze nie jem tego codziennie. To był pierwszy raz.