reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

tata przy porodzie

aneta456

kocham i jestem kochana
Dołączył(a)
26 Luty 2008
Postów
6 185
Witam wszystkich nie wiem co wy na to,ale ja uważam że powinno się wspomnieć o naszych wspaniałych mężach i partnerach uczestniczących w porodach.Myślę że oni są tak samo ważni w tej doniosłej chwili i nie należy o nich zapominać.Uważam że zasługują na to żeby im poświęcić osobny wątek na tym forum.
 
reklama
ja z moim "chłopem" to najczesciej trafiam do watku "temat do narzekania;...,...,paskudni mężczyźni" - porod zniosl dosc dzielnie, ale opieka nad malym i codzienne domowe obowiazki-porazka, choc stara sie jak moze...biedaczek:-) no ale pracuje, a raczej zapieprza jak dziki osioł, zeby zarobic na rodzinę, wiec mu te memłokowatość wybaczam.
 
No to ja mojego męża musze pochwalic bo od początku mi pomagal pamietam do tej pory jak wrocilam ze szpitala pierwsze co pod prysznic i....RYK:-(Normalnie siedziałam pod prysznicem z pol godziny i płakałam ale było mi to potrzebne, tak samej sie wypłakac:sorry2: zeszło ze mnie wszystko: ciaza ,pobyt w szpitalu, poród, stres czy poradze sobie przy dziecku i pamietam jak sie bałam czy dobrze zrobimy mu mleko z puszki i czy zje..:szok:.Andrzej wysłal mnie pod prysznic zrobil sam mleko i małego nakarmił:tak:

Wogole od pierwszych dni zostawał z nim sam jak musiałam gdzies iść przebiera pieluche z kupą a wiem że są takie elementy co brudnego tyłka nie ruszą:no:No i kapie zawsze Andrzej a tak obowiązki to chyba po rowno...chodziaz wiem że nie ma co porownywac bo najczęsciej mężowie pracuja i wiadomo że wtedy sie tak nie da i już:sorry2:



A co do porodu to po pierwsze pamietam przestraszone oczy męża jak krzyczała z bólu a po drugie pamietam szczęśliwe oczy męża jak Piotrek leżal mi na brzuchu a on strzelał foty:-):-p
 
Z jednej strony Kira masz racje, ale co tam...

Natalia
no co ty???ryczalas?bidulka,ja tez po okolo 5 min bylam juz pod prysznicem, zadowolona, swierza,ale co bylo troche dziwne to zaraz po tym jak maly sie urodzil i uslyszalam jego pierwszy krzyk nie poczulam szczescia, radosci jak to niby sie mowi , bylam w szoku, totalnym, jakby mnie ktos w glowe uderzyl,balam sie,myslalam sobie"to jest dziecko,rany i do tego moje" potem jak pierwszy raz wziol cyca to juz bylo ok.
Moj tez byl przy porodzie, bez niego bym tego tak nie przezyla, mialabym calkiem inne wspomnienia.
Kochany byl, silny, dodawal wytchnienia,napatrzyl sie bidulek na te wszystkie niezbyt ciekawe rzeczy, pepowine przecial bez problemow,moj ginekolog stwierdzil ze moglby zostac lekarzem:-D
po porodzie nie zabardzo wiedzial jak sie zabrac do malego odnosnie pielegnacji,ale po oklo 2 tygodniach smigal z pampersiorem,z jedzeniem nie bylo problemow no bo maly cyca tylko dostawal.
Pamietam ze kiedy dostawalam skurczy(jeszcze w domu) troche sie chyba bal,nie wiedzial co ma robic.Ale potem spisal sie na medal:tak:
 
Może i upłyneło trochę czasu,ale czy to jest powód żeby nic nie wspomnieć o ojcach naszych dzieci.Zaproponowałam ten wątek tak późno bo dopiero trafiłam na to forum kilka dni temu,ale chciałabym wyrazić w ten sposób moja wdzięczność za to że mąż był ze mną w tej chwilii wspierał jak tylko potrafił co zresztą robi do dziś.
Jeżeli chodzi o nasz rodzinny poród to nie byłam do końca przekonana czy chcę aby mąż był ze mną,ale on upierał się i w końcu postawił na swoim,teraz jestem z niego dumna i wdzięczna za jego upór.Był wspaniały nigdy nie zapomnę jego radośći i mokrych oczu ze wzruszenia,a potem były słowa:rolleyes: JEST PIĘKNA.DZIĘKUJĘ CI ŻE MI JĄ DAŁAŚ.KOCHAM WAS.:rolleyes: Dla tych słów naprawdę watro było zabrać męża ze sobą.Do dziś nasza kruszynka jest oczkiem w głowie tatusia,to on jako pierwszy w sali szpitalnej przewinął naszą córeczkę,przygotował dom na nasz powrót,spierał się ze mną o pierwszą kąpiel a potem nastepną i nastepną.Ala ma teraz 6,5 miesiąca a ja naszą córcię kąpałam tylko cztery razy jak nie było tatusia.Dzieki niemu mam czas dla siebie jadę sobie do kosmetyczki raz w miesiącu,co drugi dzień chodzę na aerobik lub na siłownie.Do południa jestem sama w domu bo tatuś pracuje ale jak tylko wraca to córcia przechodzi w jego ręce.Kocham go jest dla nas nieoceniony.
 
Ja się zgadzam z Anetą :-). Zawsze będę pamiętać i doceniać to co zrobił dla mnie, a właściwie dla nas na porodówce. Gdyby nie on nie poradzila bym sobie z porodem. Ja zasypiałam normalnie. Mąż mnie motywował do oddechów, parcia, wycierał mi czoło, trzymał za rękę. Był po prostu kochany. No i nadal jest :tak:
 
Dziewczyny nie zrozumcie mnie zle-chodziło mi tylko o to ze juz w wątkach o porodach pisalysmy o niezastąpionej pomocy naszych mężów i dlatego tak napisalam:sorry2:
Oczywiscie ze nalezy im sie osobny wątek:tak:
Mój mąż też był ze mna przez całe 17 godz,trzymał za ręke,prowadził pod prysznic,polewał wodą,przynosił picie i przypominał o oddechach:tak:pod koniec to juz płakał i mnie przepraszał:-pa jak dowiedział sie o cc to popłakał sie i wyszedł:sorry2:Potem po zabiegu przyszedł i podziekował mi za Adasia i powiedział że bardzo nas kocha:sorry2:Mamy szczęscie....
 
Mój mąż był ze mną przy wszystkich czterech porodach. Przy pierwszym miał obawy a potem to już sobie nie wyobrażaliśmy żeby miało go nie być. Szczególnie ostatni poród oboje będziemy długo wspominać bo dzwoniłam po męża jak już szłam na porodówkę i bałam sie ze nie zdąży dojechać. Potem zaczęły sie komplikacje i pytałam w myślach "gdzie jesteś" a okazało sie ze mąż stał za drzwiami i nie chcieli go wpuścić. Potem gdy w końcu wszedł i chwycił mnie za rękę poczułam, ze juz teraz będzie dobrze. A kiedy małego zabrali bo zaczął siniec mąż był przy nim przez całe dwie godziny i przychodził mnie tylko informować ze jest lepiej. To wspaniałe ze ktoś bliski może byc przy nas w tej chwili i może nas wspierać. Ze na równi z nami przezywa poród. Nie wyobrażam sobie porodu bez męża.
 
reklama
ja też musze pochwalić mojego Adama bo co prawda przy samym porodzie Go nie było (cesarka) to jednak przez te 20 godzin kiedy to starałam sie rodzić naturalnie był przy mnie i wspierał jak tylko mógł! A to że później juz po wszystkim pięknie mi podziękował za syna to zapamiętam na zawsze...
Później juz w domu tez miałam chwile zwątpienia ryczałam czy dam radę bo takie maleństwo i jak i co i w ogóle że wszystko inaczej sobie wyobrażałam itd to też podszedł przytulił i powiedział że wszystko będzie dobrze i ...jest dobrze!
 
Do góry