reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Tesciowie (przyszli, niedoszli, oficjalni itp) wasze odczucia - ciekawa jestem :)

Dołączył(a)
14 Sierpień 2013
Postów
5
Miasto
Łomża
Witam Wszystkich


Jestem nowa :)
Czemu taki temat? Bo jestem ciekawa. Tyle sie czyta/słyszy ze teściowie są be ( no właściwie teściowa ) że zaczęłam sie zastanawiać czy ze mną wszystko jest w pożądku. Bo jakos trafiam na normalnych ludzi.

Może zaczne od początku tzn moich nie niedoszłych teściów. Byłam w prawie 4-letnim związku ( coż nie wszyło) i szczerze powiem że nie mogłam narzekać na rodziców chłopaka. Ojciec kupił mnie w całości od pierwszego "wejrzenia " ( słowa ex) z mama było trudniej zajęło to ok tygodnia :) i trwało praktycznie do końca - coż nie ma co sie dziwić ze w chwili obecnej nasze kontakty ograniczają się do życzeń urodzinowychh/światecznych itd. Niedoszli teściowie mieli w planach nasz ślub - zwłaszcza teść coż ja też - ale gdy ex został postawiony pod scianę wybrał inną opcje. Ale przyznaje to ja odeszłam dłuzej nie mogłam.


Obecni potencjalni teściowe to też bardzo mili ludzie. Teść jak w przypadku wyżej kupił mnie w calosci odrazu ( słowa starszego Pana - a jest człowiekiem dość a nawet bardzo bezpośrednim ) Z mama obecnego partnera było trudniej trwaó to ok 2- 3 miesiecy - nie zeby był horror ale traktowała mnie na dystans - ie dziwe sie poprzednia partnerka zostawiła syna praktyczie z niczym.


Tak się wiec zastanawiam czy to z tesciami jest coś nie tak czy z nami KOBIETAMI
Wiadomo kazdy ma swoje zdanie, przyzwyczajenia, tym bardziej ludzie starsi od nas siłą rzeczy trzeba czasem ustapic - tak jak swoim rodzicom.

Od kolezanek słysze "tesciowa jest zla, nie dobra, czepia sie, poucza , itp"
a gdyby spojrzeć na to z drugiej strony?
Jest starsza więcej przeżyła wychowała dzieci/ko ma wiecej doświadczenia i stażu może nie jest tak ze chce źle moze My nie chcemy sluchać i źle interpretujemy?


Ja osobiście od jednej i od drugiej dużo się nauczyłam. Choć nie zawsze było lekko i przyjemnie.

A co wy sądzicie?
 
reklama
Hm...co do mojej teściowej to jest może i miła ale jest również przede wszystkim irytująca! :D
Jak jestem u mojego K to zawsze przyjdzie i pyta sie czy moze obiad/kolacje chce. A moze cos do picia a moze jeszcze ciasteczko, a moze soczek zmiksowany...I mówię 100 razy nie ale ta i tak zrobi swoje. Może i chce dobrze ale to już jest nieco wkurzające.
Też mnie wkurza to że jest zaślepiona co do swojej córeczki która wmawia jej cokolwiek i dostaje co tylko chce a mój K nie dość że pomaga przy samochodzie własnie swojej mamy i na działce coś zrobi z dziadkiem, a to coś jeszcze się zepsuje to też naprawi a jak poprosi o małą pożyczke to jest nie i nie i nie bo ty taki i taki. Jak jeszcze nie pracował to tam poprosił o 20 zł to dostał ale z mamraniem. A jego cudowna kochana siostrzyczka poprosi o nowy aparat dostanie, laptop to samo. Moj K kupił za WŁASNE pieniadze telefon to ta w ryk ze ona tez chce nowy telefon ze on nie kupił za swoje tylko jego mama mu kupiła ... No i za tydzien telefon córunia mamuni ma... Dziewczyna ma 16 lat a zachowuje się jak 10 latka. Tylko że moja teściowa tego nie widzi. Rozumiem że ojca oni nie mają bo był szują i zachowywał sie jak zachowywał no ale według mnie nie należy rozpieszczać młodszych dzieci skoro i tak mniej przeżyło (w sumie nic) niż starsze.
No wlasnie co do teścia się nie wypowiem bo nie mam ;-)

W sumie to mój narzeczony nie trafił ze swoją teściową - moją mamą. Moja mama niby jest w porządku ale jak ma jakieś problemy do niego to nie idzie z tym do niego tylko do mnie. I tylko ciśnienie mi podnosi bo nie dość że sapie do mnie to jeszcze wmawia sobie coś co nie miało miejsca i o to ma problemy :-) Za to K ma fajnego teścia z którym zawsze coś zrobi, pogada, napije się :-) Ojca mam zdecydowanie lepszego w zachowaniu niż mame :-D
 
Witajcie.
Ja ani mój partner nie mamy teściowych niestety wyszło jak wyszło i obie zmarły zanim się poznaliśmy.
Na teścia nie mogę narzekać, mimo że to trochę starszy człowiek ale jest na prawdę w porządku. Zawsze super mi się z nim rozmawia i w ogóle jest sympatycznym człowiekiem.

Za to mój tata..... no cóż dużo by pisać. Tak jak
lucypp ma ze swoją mamą my tak mamy z moim tatą. Ech.... Czasami chciałabym się wypisać ze swojej rodziny ale tego się nie da zrobić.
 
myślę że zawsze jest trochę generalizowania, nie tylko jeśli chodzi o teściów i teściowe, nie można mówić przecież że wszyscy są źli tylko dlatego że my mieliśmy nieszczęście na takich trafić ... myślę jednak że masz sporo racji w tym, że to często kobiety wyolbrzymiają swoje problemy z teściowymi (i teściami) i to co jest próbą pomocy traktują jako wtrącanie się itp. no niestety trzeba umieć ze sobą rozmawiać, mówić o swoich oczekiwaniach ale także próbować zrozumieć drugiego człowieka - dzisiejsze kobiety są bardzo niezależne i tego nie rozumieją, a ich mamy i teściowe wychowały się w czasach kiedy takie "wtrącanie się" było czymś naturalnym, młodsze uczyły się od starszych itd. ;-)

co do moich "teściów" - czyli konkretnie przyszłych - to niestety nie miałam szczęścia :-( ... z teściową w sumie dogaduję się całkiem nieźle, nie mogę na nią narzekać, ma swoje wady i zalety, ale tak jak każdy z nas, przede wszystkim jednak cenie to że mogę z nią porozmawiać jak człowiek z człowiekiem albo coś jej wytłumaczyć i ona to rozumie, widzę że mnie akceptuje i często daje do zrozumienia że się cieszy że z nimi mieszkamy bo ma z kim rozmawiać no i wnuczek wprowadza dużo radości do jej życia ... no i patrząc na jej męża to się wcale nie dziwię :-( i tu się niestety zaczyna druga strona medalu :-( teściu to niestety typ samotnika a do tego domatora i zawsze musi być tak jak on powie, wszystko mu przeszkadza, wszystko jest złe albo za głośne, ogólnie jak jestem w kuchni to on wychodzi, z wnukiem niby się pobawi ale po chwili ma już dosyć i marudzi że za głośno, nie rób tego i tamtego itd. ... jak zejdę na dół to są uwagi typu, że dziecku na pewno jest za zimno, a jak go ubiorę to na pewno mu za gorąco, albo że ma złe buty, kapcie itp. kupiłam kapcie takie miękkie (skarpeta z podeszwą skórzaną) bo są zdrowe dla stopy, to usłyszałam że się dziecko od tego przewraca, że źle kapcie itd. tłumaczenia na nic się zdały bo przecież on wie lepiej, teraz synek ma zwykłe kapcie to znowu jest źle bo za głośno chodzi i mu podłogę rysuje (błagam, nie starajcie się tego zrozumieć :-() - gumowymi kapciami ??? więc w sumie jest tak, że zgodził się abyśmy razem zamieszkali (łaskawie się zgodził :wściekła/y:, nieważne że drugi syn dostał mieszkanie a mój M figę z makiem) ale widzę że mu bardzo przeszkadzamy chociaż nie powie tego otwarcie, czuję się tu obco i wciąż się denerwuję że będzie krzyk bo syn za głośno się zachowuje, czasem naprawdę ciężko to wytrzymać :-( raz się martwi że dziecku za zimno i pali w piecu jak szalony, chociaż mu tłumaczę że suche powietrze jest gorsze od chłodu, nie dociera, a potem będą płacze że nie ma na węgiel :-( ale z drugiej strony nie pozwala nam na zamontowanie bojlera i to już nie przeszkadza jak ja dziecko kąpię :-( bo nie mamy ciepłej wody więc grzeję ją na gazie (!!!), a bojler mu będzie gotował wodę w grzejnikach :-( po prostu nie do uwierzenia :no: ... naprawdę czekam na dzień kiedy w końcu będziemy mogli się wyprowadzić ...


tak więc myślę, ze to naprawdę różnie bywa, ale cieszę się że powstał taki wątek i mogłam wylać trochę swoich żalów, zawsze to lżej jak się człowiek wygada :-)
 
my co prawda jeszcze nie mamy dziecka, dopiero się spodziewamy - więc jest szansa, że odkryjemy nowe aspekty naszych teściów;-) ale jak na razie to naprawdę nie mamy co narzekać. mama mojego Męża to naprawdę fajna babka, nie jest może przesadnie wylewna, ale za to bardzo chętna do pomocy, bez narzucania się nam (np. teraz jak jestem przeziębiona to zaoferowała pomoc w zakupach czy załatwianiu jakichś spraw - ale jak będę chciała, mam zadzwonić), nigdy nie zwala się na głowę, niczego nie "wie lepiej", co najwyżej podsunie, że widziała coś ciekawego czy dowiedziała się czegoś. moja mama w sumie też podobnie, Mąż się z nią bardzo dobrze dogaduje. mój ojciec sprawia nieco problemów kontaktowych (ma tendencje do ustawiania życia wszystkim dookoła), ale również jest pozytywnie nastawiony do Męża i oboje nauczyliśmy się ignorować ojca pomysły. tak samo zresztą mamy świetny kontakt z całą resztą jednej i drugiej rodziny, są bardzo chętni do pomocy, serdeczni bardzo i w ogóle. jasne, że nie zawsze wszystko jest różowe i też zdarzają się nieprzyjemne wymiany poglądów, ale jak na razie wszystkie dało się szybko i w miarę bezproblemowo załatwić:-)

wydaje mi się, że dużo zależy od tego na jakich ludzi się trafi - i to po obu stronach. bo przecież to wcale nie musi być "wina" synowej czy teściowej, że się nie dogadują, mogą mieć po prostu skrajnie różne charaktery i jest ciężko. ale tak naprawdę sądzę, że wszystko opiera się na chęciach. moja Teściowa np nie bardzo radziła sobie w kontaktach z poprzednimi dziewczynami mojego Męża, na początku też nam było strasznie sztywno i w ogóle nie umiałyśmy rozmawiać. nadal nie jest tak, żebyśmy do siebie dzwoniły i plotkowały, ale w razie potrzeby czy spotkania bezproblemowo się porozumiewamy. ale kosztowało to trochę trudów.
 
Witam,
u mnie to jest koszmar juz prawie. Od momentu powrotu ze szpitla z Córcią zaczęły się problemy. Dodam ze mieszkamy z mezem i tescowa razem tyle ze ona na górze, my na dale.Pierw kąp tak i tak, karm tak bo ja tak przystawiałam do piersi, poprzez chcrzciny gdzie wymuszała po powrocie z koscioła zebym corce ubrała sukienke może to banalne przykłady ale wkurzające....
tak w skrócie to teraz jesteśmy na etapie omijania siebie dużym łukiem, nie przychodzi do wnuczki już dwa miesiące, ze mną oprócz-dzień dobry
na żadne inne tematy nie rozmawia o córke tez sie nie pyta. Ostatnio gdy mąż poszedł do tesciowej z córka ta płakała do tej pory nie widziała ze wnuczka ma juz 5 ząbków. Nie rozumiem jej zachowania bo osobiście się z nią nie kłóciłam ani nic, sama z siebie przestała przychodzić i odwiedzać nas, ewentualnie zapuka do drzwi do męża gdy coś chce, mnie traktuje jak powietrze jakby nie wiadomo co jej zrobiła. Powiedziałam mężowi że ja w tak zw łaskę do niej nie pójdę żeby przychodziła bo jej nic nie zrobiłam i córki tez wiecęj nie zobaczy skoro udaje ze ja nie istnieję i nie umie jak człowiek się zachowywać. W sumie nie wiem czy to dobrze bo niebawem są córki urodziny potem swieta podczas ktorych chodzilismy do niej na góre a teraz mąż stwierdził sam ze tesciowa jest nienormalna i swieta robi oddzielnie u siebie.

Macie podobną sytuację??
 
u nas jest dużo gorzej aga, więc warto tak naprawdę trochę przemyśleć sytuacje i czasem postawić się w jej sytuacji, zastanowić się dlaczego zaczęła was omijać albo wprost ją o to zapytać ... myślę ze sytuacja wcale nie jest tak zła na jaką wygląda, może pójdź kiedyś do niej, nie z łaską, ale najnormalniej w świecie zapytaj dlaczego nie odwiedza wnuczki ... myślę że ona myśli że jej tam nie chcecie i boi się narzucać ... może warto powiedzieć jej że zależy wam na kontaktach dobrych i z wnuczką żeby się widywała, ale pod warunkiem że zmieni swoje podejście ... myślę ze warto spróbować chociażby dla córci, w końcu ona podrośnie i zatęskni za babcią ... zawsze pomyśl o tym ze mogło być gorzej (chociażby poczytaj sobie moją sytuację kilka postów wyżej ... u nas zawsze jak zbliżają się święta to teść chodzi podk.... cały czas i na wszystkich się wyżywa. a w dzień świąt potrafi wyjść z domu i nie wracać przez cały dzień)
 
Może i tak nie jest tak zle ale wiem ze ja jestem gorsza od drugiej synowej, tamta w nie pełny tydz po porodzie cc zadzw po tesciowa zostawila dziecko z nia i poleciala do fryzjera i kosmetyczki a ja drzwi zamykałam zeby miec spokoj i byc samej z dzieckiem, uwazam ze skoro nie pracuje nie musze sie wyreczac jej pomoca.
 
oczywiście że nie, nie chodzi tu przecież o pomoc a o kontakt z babcią i tyle, wcale nie musisz być taka jak tamta synowa, bądź sobą i szanuj swoje granice, chodzi po prostu o to aby babci dać do zrozumienia że jeśli będzie szanować twoje decyzje itd. to może przychodzić do wnuczki ... a jesli nie będziesz z nią miała super relacji to też tragedii nie będzie wcale ;-)
 
reklama
Rozumiem że chodzi tu o dobry kontakt ale jeśli ja wyjdę z inicjatywą ona znow bedzie mi narzucac swoje -ale- a tego nie chcę, jest kobieta o silnym charakterze i wychodzi z założenia że ona jest Panią w domu i trzeba jej słuchać bo wie wszysto i dobrze radzi.
Dwnerwuje mnie ta sytuacja ale napewno nie ja pierwsza pójdę do teściowej, ja jej od siebie nie wyganiałam nie zabroniłam zbliżać się do córki
 
Do góry