reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

to nie tak miało być...

kłaczek

Fanka BB :)
Dołączył(a)
14 Styczeń 2009
Postów
10 039
Miasto
Keadby
na początku było marzenie... moje dzieci dorosłe, on nigdy nie usłyszał "tato". Spotkaliśmy się 3 lata temu - "kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością" - on tuż po trzydziestce, ja nawet bliżej czterdziestu, zmęczeni samotnością, spragnieni ciepła. Udało się, po dwóch latach wspólnego życia postanowiliśmy uzupełnić rodzinę o małe szczęście. Nie było na co czekać - mój zegar już nie tyka nawet, a głośno bije na alarm - półtora roku starań zaowocowało maleńkim życiem. Kolejnych 10 tygodni... Było jak sen - pierwsze usg, poranne mdłości, "alepachniezarazsięporzygam", wyszukiwanie w kalendarzach co teraz rośnie naszemu maleństwu, jakie jest duże, jak się rozwija... Radosne przekomarzanie: "tak, tato Zosi" i "tak, mamo Aleksa"... A potem przyszła noc, która zniszczyła nasz świat. Cholerny 03.czerwca... Jeszcze nie byłam pewna, nie chciałam dopuścić myśli... Przecież nigdy nie... Mam dzieci - zdrowe, każdą ciążę donosiłam... A jednak szpital, podtrzymanie, dopiero nazajutrz usg... Wyrok - ciąża jest ośmiotygodniowa, a my mamy w karcie 10 tygodni. Od dwóch tygodni nasze maleństwo nie żyje. Od dwóch tygodni... Kiedy cieszyliśmy się że naszej kruszynce rosną rączki i nóżki, kiedy cieszyliśmy się że jej serduszko bije, że już ma buzię... Jej już nie było. Nie umiem się pozbierać. W piątek minął tydzień od zabiegu, fizycznie czuję się doskonale, krwawienie ustało po paru dniach, nic mnie nie boli... Poza duszą. Bo wokół kłębi się życie - kobiety w ciąży, małe dzieci... Nie, nie zazdroszczę, nie czuję zawiści - po prostu patrzę na buzie cudzych maluszków i zaczynam się zastanawiać jak wyglądało by nasze maleństwo. Było by chłopcem, czy dziewczynką... Miało by jasne oczy ojca, czy brązowe po mnie?
Ciągle pytam dlaczego...
 
reklama
witam to bardzo smutne co piszesz...niestety to sie czesto zdarza na poczatku ciazy.
U mnie byly problemy,lezalam na podtrzymaniu juz od samego pocztaku na cale szczescie skonczylo sie wszystko pomyslnie. Moje 2 kuzynki poronily swoje pierwsze ciaze,teraz sa w kolejych jak narazie jest ok. Nie poddawaj sie,warto sprobowac raz jeszcze. Wierze ze sie Wam uda.
 
Witaj kochana, trafiłaś w dobre miejsce, gdzie dla nas Aniołkowych Mam czas w pewnym momencie zatrzymał się w tym tragicznym dniu, każda z nas dałaby wszystko by cofnąć czas, by móc zapobiec tragedii, by móc przeglądać kalendarz i z uśmiechem mówić jakie kolejne części ciała pojawiają się u naszego Skarba. Czy chłopiec, czy dziewczynka -- eee to nie ma znaczenia, ważne, że dziecko, że nasze, najbardziej kochane. I ten dzień, ta godzina, ta minuta zabiera całe nasze szczęście. I to pytanie powracające jak bumerang bez odpowiedzi "dlaczego?" I próba wyjaśnienia sobie samemu właśnie dlaczego i każda taka próba kończąca się płaczem, rozczarowaniem, żalem.
A świat biegnie dalej, tak niewielu potrafi zrozumień, tak niewielu potrafi pomóc, jest dobrze kiedy w okół nas jest ktoś kto wie co czujesz, ale często takich ludzi nie ma, udają że nie ma tematu, że tak miało być, że o co Ci chodzi z tym płaczem. A my potrzebujemy czasu na płacz, na żal, na zrozumienie, na żałobę. Ból pozostaje na zawsze i nie da się go zepchnąć w zakamarek serca, on potrafi wyjść w najmniej niespodziewanym momencie. Trzeba nauczyć się z nim żyć, nic nie cofnie czasu...

Przytulam Cię mocno, zostań tu z nami, będzie Ci łatwiej, bo tu jest nas niewielu którzy wiedzą co czujesz, jak cierpisz, co przeżywasz.
 
Mam 42 lata... To maleństwo było "dzieckiem ostatniej szansy" niejako - chcieliśmy tylko tego jednego maluszka, chcieliśmy żeby TŻ mógł przeżyć to co dane jest tak wielu... Cholera, tylu meneli ma choć nie chce - z głupoty, z niedbalstwa, z pijaństwa, przypadkiem... A my chcieliśmy tylko tę jedną kruszynkę... Moje dzieci są dla TŻ kumplami. Trudno oczekiwać że nastolatki, teraz już dorosłe z resztą, będą traktowały go jak ojca czy choćby wujka... Tylko jedno... Póki jeszcze mogłam... Czy będę mogła jeszcze? Nie wiem. Stara się robię. Od tygodnia zbieram się żeby upchnąć na dnie szafy tych kilka maleńkich ubranek które zdążyłam kupić... Głupia radość, głupia nadzieja...
 
ja cgcialam malenstwa,ale okazalo ze ze moj partner nie...wychowuje sama. Masz racje nie kazdy zasluguje na dzieci. Znam wielu taki co pozniej nie potrafia zajac sie wlasnym dzieckiem,i nawet nie pomytsla ze jest tak wielu dla ktorych malenstwo jest marzeniem,ktorzy by zrobili dla pociechy wszystko. Nie estety nie wszyscy potrafia docenic jakim skarbem jest dziecko...
 
chcę drapać, gryźć, szarpać
wciąż od nowa
zagłębiać się w dzień
kiedy nasze marzenie
spłynęło w kanał
garścią skrzepłej krwi
co zrobiłam nie tak
że dane nam szczęście
umarło po cichutku
nim się zdążyło narodzić?
rozbieram w myślach chwile
dzień po dniu
szukam tego zła które zabiło...
co zrobiłam nie tak?
komu tak zawiniłam
że trzeba było życia
żeby odkupić winy?
nie umiałam ochronić
pozwoliłam umrzeć
nim nauczyło się żyć
a tam...
jaskry nad strumieniem
niezapominajki
budziszki
świergot jaskółek
szum wody
i dzieci śmiech
dzieci śmiech
dzieci śmiech
natrętny
radosny
bolesny
małe nóżki kroczące niepewnie
zaciśnięte na palcach matki rączki
i ten śmiech
dziecka śmiech
szaleństwo
uciec chcę
zapomnieć chcę
a wszędzie są
śmieją się
bawią się
a to jedno...
 
Zapalam światełko dla Twojego Aniołka(*)..
Łzy mi się same cisną do oczu...Życie nie jest sprawiedliwe...
 
Kłaczek - nie poddawaj się, mimo Twojego bólu, nadzieja umiera ostatnia. Masz 42 lata pytasz czy jeszcze będziesz mogła mieć dziecko. Ja uważam, że szansa jest, w USA ludzie zaczynają rodzić dzieci w wieku 40 lat. Tam najpierw jest kariera, dom, a potem gdzieś przychodzi kolej na dzieci. Znajdź dobrego lekarza, zróbcie badania i próbujcie.

Znasz powód straty Maleństwa? Robiliście jakieś badania?
 
Staraliśmy się półtora roku. Za następne będę miała ile? 44? Zdążę wychować nim osierocę? Tego się boję.
Nie wiem czemu maleństwo umarło. Usg w szóstym tyg. było ok, (zdaniem gina) tokso zrobiłam po fakcie, jestem ujemna. Reszta badań była ok - odrobinę wyższa glukoza, trochę poleciała hemoglobina i hematokryt, wyszła lekka anemia. Poza tym wszystko było ok. Za tydzień powinny być wyniki z histopatologii - może coś wykażą, może nie... To z resztą też mnie gnębi - ktoś będzie kroił, dłubał... Nikt nie przytuli.
 
reklama
Do góry