Jestem założycielką tego wątku i chyba Wam nie pisałam ale u nas wszystko skończyło się dobrze. Mój synek przyszedł na świat 2 lipca, leżeliśmy w szpitalu dłużej ze względu na badania w kierunku toxo. Wyszły dobrze, igm było ujemne, igg dodatnie ale to były przeciwciała które dostał ode mnie. 10 grudnia mieliśmy ostatnia wizytę w poradni neonatologocznej. Oluś miał od porodu 5 razy robione USG głowy, 5 razy badanie krwi w kierunku toxo. Jest zdrowym, wesołym niemowlakiem. Pamiętam jak na początku ciąży wiele dni przepłakałam i bałam się co będzie jeśli syn okaże się chory. Wszystkie badania USG wychodziły w porządku, ze względu na pandemię mąż był ze mną tylko na pierwszych badaniach prenatalnych. Ale to on po rozmowie z lekarzem sam podjął decyzję że nie decydujemy się na amnio. Że niezaleznie od wszystkiego to jest nasz syn. I nie chcemy wiedzieć czy jest chory czy nie. I tak będziemy go kochać. Nawet nie wiecie jak mi się wtedy zrobiło lekko na sercu. Codziennie mówię, że Oluś jest moim "cudzikiem", bo oprócz aktywnej toxo w ciąży bylismy na podtrzymaniu od 27 tc ze względu na zagrazajacy poród przedwczesny. Olek urodził się w 38+3 z waga 3560g i 56 cm.