Witajcie Mamusie, może Wy mi jakoś pomożecie radą.
Mam 36 lat, jestem mamą ponad półtorarocznej dziewczynki,nigdy się nie nastawiałam nad tym, że będę miała tylko jedno dzieciątko ale jak przyszło co do czego to okazało się, że dzidzi nie ma i nie ma. W międzyczasie poleczyłam się trochę na tarczycę, wyregulowały się (najwidoczniej) mi hormony, choć wcześniej przyczyny upatrywaliśmy u męża i ginekolog mnie nawet do sanatorium wysyłał...
Mała się urodziła przez cc z 1 Abgharem, po czterech miesiącach okazało się, że może być chora i trzeba ją intensywnie rehabilitować.Jak się okazało, że może być niepełnosprawna to mąż odrzucił nas obie.
W stosunku do małej podjął kroki dopiero jak się okazało, że jednak będzie chodzić i jak zaczęła wołać "tata" i domagać się jego obecności.Obecnie jest dzieckiem biegającym , wszędzie jej pełno, ma sto pomysłów na dzień. I jak na swój wiek to bardzo dużo rozmumie.
Mój problem polega na tym, że strasznie cierpię nad tym, że córcia będzie kiedyś sama i nie wiem jak się z tym pogodzić. Wydaje mi się, że jedynak nie może być szczęśliwy w życiu.
Nie wiem na czym stanąć i jak dalej myśleć,cieszyć się tym co mam?- To napewno ale czy szukać dalej rozwiązania? Czy nie posiadanie rodzeństwa można jakoś usprawiedliwić? Dodam, że brak wsparcia u męża w tak trudnej sytuacji zaowocował u mnie silną depresją, z której udało mi się wyjść po roku dopiero.
Kocham moja córcię strasznie i bardzo bym chciała, żeby jej w życiu było dobrze a czy można to osiągnąć jeżeli będzie sama? Może coś podpowiecie? Pozdrawiam , Ania
Mam 36 lat, jestem mamą ponad półtorarocznej dziewczynki,nigdy się nie nastawiałam nad tym, że będę miała tylko jedno dzieciątko ale jak przyszło co do czego to okazało się, że dzidzi nie ma i nie ma. W międzyczasie poleczyłam się trochę na tarczycę, wyregulowały się (najwidoczniej) mi hormony, choć wcześniej przyczyny upatrywaliśmy u męża i ginekolog mnie nawet do sanatorium wysyłał...
Mała się urodziła przez cc z 1 Abgharem, po czterech miesiącach okazało się, że może być chora i trzeba ją intensywnie rehabilitować.Jak się okazało, że może być niepełnosprawna to mąż odrzucił nas obie.
W stosunku do małej podjął kroki dopiero jak się okazało, że jednak będzie chodzić i jak zaczęła wołać "tata" i domagać się jego obecności.Obecnie jest dzieckiem biegającym , wszędzie jej pełno, ma sto pomysłów na dzień. I jak na swój wiek to bardzo dużo rozmumie.
Mój problem polega na tym, że strasznie cierpię nad tym, że córcia będzie kiedyś sama i nie wiem jak się z tym pogodzić. Wydaje mi się, że jedynak nie może być szczęśliwy w życiu.
Nie wiem na czym stanąć i jak dalej myśleć,cieszyć się tym co mam?- To napewno ale czy szukać dalej rozwiązania? Czy nie posiadanie rodzeństwa można jakoś usprawiedliwić? Dodam, że brak wsparcia u męża w tak trudnej sytuacji zaowocował u mnie silną depresją, z której udało mi się wyjść po roku dopiero.
Kocham moja córcię strasznie i bardzo bym chciała, żeby jej w życiu było dobrze a czy można to osiągnąć jeżeli będzie sama? Może coś podpowiecie? Pozdrawiam , Ania