M
mloda1212
Gość
Witajcie.... nie mogę tego dłużej trzymać w sobie, nie mam się komu wyżalić [emoji20] może tutaj znajdę zrozumienie.
Otóż jestem w "związku" od 5 lat z przerwami. Sprawa wyglada tak że mój chłopak zmienił się nie do poznania.
Stał się zamknięty w sobie, nic mi nie mówi, pije codziennie. Wyzywa mnie [emoji22] strasznie mnie rani, próbowałam odejść ale nie potrafię. Funduje mi taką emocjonalną chuśtawkę że już nie robię kompletnie nic. Też zaczęłam pić, tylko leżę , płaczę i piję. Wiem że może tego nie zrozumiecie ale alkohol pomaga zapomnieć chociaż na chwilę. Moja psychika to już wrak, mimo to nie potrafię się od niego uwolnić. Jednego dnia jest miły , mówi mi że mnie kocha, że chce ze mną założyć rodzinę. A na kilka godzin później słyszę : ty su*o, kur*o, dzi*ko.
Niedługo mamy razem wyjechać za granicę i później wynająć mieszkanie.
Wszystko było okej, aż nagle z facebooka dowiedziałam się że jedzie na woodstock. Nie widziałam go od miesiąca , tłumaczył się brakiem kasy, a pojechał ze znajomymi (3 dziewczyny i chłopak), i mnie zostawił w domu. Chciałam z nim jechać to mi powiedział że nie mają miejsca w samochodzie i nigdzie z nimi nie jadę. To ma być chłopak ?!
I teraz sprawa wygląda tak, dlaczego on się tak zachowuje ?
Wydaje mi się że gdyby mnie nie kochał to by odszedł ? Jaki niby miał by mieć cel żeby być ze mną tyle lat ?
Dodam że kiedyś był normalny, kochał, nie kłamał, nie zostawiał mnie, szanował, byłam dla niego najważniejsza. A teraz jest na odwrót. Ale skoro mnie nie kocha to po co mi mówi że mnie kocha ? Zamiast mózgu mam już chyba wodę przez to co on robi. Mówiłam mu tyle razy że mnie rani. Kompletnie nic do niego nie dociera.
Już nie daje rady. Na samą myśl że on sie z jakąś tam piep**y robi mi sie słabo. (Bo wiadomo co to za impreza) Od dwóch dni nic nie jadłam, chce mi sie wymiotować z nerwów. Probuje go zrozumieć i nie potrafie ! Jak można kogoś kochać i jednocześnie traktować go jak totalne g*wno ?!
Coraz częściej myślę o tym żeby skończyć z życiem. Nie potrafię z nim żyć , ale też nie potrafię żyć bez niego.
Nigdy nie zrozumiem dlaczego mnie wyzywa a za chwilę mówi że kocha...
Otóż jestem w "związku" od 5 lat z przerwami. Sprawa wyglada tak że mój chłopak zmienił się nie do poznania.
Stał się zamknięty w sobie, nic mi nie mówi, pije codziennie. Wyzywa mnie [emoji22] strasznie mnie rani, próbowałam odejść ale nie potrafię. Funduje mi taką emocjonalną chuśtawkę że już nie robię kompletnie nic. Też zaczęłam pić, tylko leżę , płaczę i piję. Wiem że może tego nie zrozumiecie ale alkohol pomaga zapomnieć chociaż na chwilę. Moja psychika to już wrak, mimo to nie potrafię się od niego uwolnić. Jednego dnia jest miły , mówi mi że mnie kocha, że chce ze mną założyć rodzinę. A na kilka godzin później słyszę : ty su*o, kur*o, dzi*ko.
Niedługo mamy razem wyjechać za granicę i później wynająć mieszkanie.
Wszystko było okej, aż nagle z facebooka dowiedziałam się że jedzie na woodstock. Nie widziałam go od miesiąca , tłumaczył się brakiem kasy, a pojechał ze znajomymi (3 dziewczyny i chłopak), i mnie zostawił w domu. Chciałam z nim jechać to mi powiedział że nie mają miejsca w samochodzie i nigdzie z nimi nie jadę. To ma być chłopak ?!
I teraz sprawa wygląda tak, dlaczego on się tak zachowuje ?
Wydaje mi się że gdyby mnie nie kochał to by odszedł ? Jaki niby miał by mieć cel żeby być ze mną tyle lat ?
Dodam że kiedyś był normalny, kochał, nie kłamał, nie zostawiał mnie, szanował, byłam dla niego najważniejsza. A teraz jest na odwrót. Ale skoro mnie nie kocha to po co mi mówi że mnie kocha ? Zamiast mózgu mam już chyba wodę przez to co on robi. Mówiłam mu tyle razy że mnie rani. Kompletnie nic do niego nie dociera.
Już nie daje rady. Na samą myśl że on sie z jakąś tam piep**y robi mi sie słabo. (Bo wiadomo co to za impreza) Od dwóch dni nic nie jadłam, chce mi sie wymiotować z nerwów. Probuje go zrozumieć i nie potrafie ! Jak można kogoś kochać i jednocześnie traktować go jak totalne g*wno ?!
Coraz częściej myślę o tym żeby skończyć z życiem. Nie potrafię z nim żyć , ale też nie potrafię żyć bez niego.
Nigdy nie zrozumiem dlaczego mnie wyzywa a za chwilę mówi że kocha...