Majandra - eee, coś ty, poradzą sobie... A jak każda z nas zacznie myśleć, że nigdzie nie idę, bo pewnie malutki będzie płakał, to do śmierci uwiązane byłybyśmy z dzieciakami w domu. Przecież twoi rodzice wychowali co najmniej 1 dziecko - ciebie - i chyba nie przypominasz sobie, żeby w okresie niemowlęcym coś przekombinowali

Daj spokój, spróbuj im zaufać. Na pewno pomoże, jeśli przygotujesz ich na różne ewentualności. Np. "Maciuś zasypia po trzech ziewnięciach. Jak go nie położysz do tego czasu, to będziesz miała jazdę bez trzymanki, mamo". Albo "Maciuś ładnie je tylko z tej niebieskiej łyżeczki, z innych pluje dalej niż widzi". Jestem pewna, że rodzice dostosują się do tych rad, bo wynikają one z twojego większego doświadczenia w opiece nad Maciusiem. A jak będą chcieli być mądrzejsi, to tylko na własną odpowiedzialność.
A muszę ci powiedzieć, że jak Kuba był chory to musiałam zawieźć Tymka na cały weekend do moich rodziców. I Tymek przy mojej mamie zachowywał się normalnie jak aniołek - spał, jadł, po 15 minutach znów grzecznie zasypiał w wózeczku. Aż moja mama się śmiała, że nawet nie ma kiedy się nim nacieszyć i się z nim pobawić. A ja myślałam, że będzie jej odstawiał takie same harce jak w domu. Ale dzieci czują, że są pod opieką innej osoby, no i że mamusia nie widzi, więc mogą przestać udawać rozkapryszonych terrorystów, bo babcie i tak się na to nie nabierają.


;-):-)