reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Witaj na świecie. Relacje i gratulacje.

reklama
Bubbles , Ann, Furciaczek, Kusiak , Rajo, wojowniczanka, Amaliee, Alicja, Justi, Emka, Felicity i Lilah!!!! kochane serdeczne gratulacje!!!! :-D
 
Cześć dziewczyny :-)
to niesamowite jak czas szybko leci i już wszystkie macie swoje pociechy :) dawno u was nie byłam, ciężko mi połączyć macierzyństwo z pracą w domu, w firmie. Wciąż mnóstwo spraw do ogarnięcia a mąż równie zabiegany. Poza tym mamy ze Stefankiem bieganinę po specjalistach z racji jego małej masy urodzeniowej i wcześniactwa.
Wiem, że jestem spóźniona bo poród był przecież tak dawno temu ale i ja chciałam się z wami podzielić swoimi odczuciami z tamtych chwil :-)
Z pewnością pamiętacie moją historię z przełożeniem cc z niedzieli na poniedziałek i moim wielkim rozczarowaniem po przygotowaniach zarówno medycznych jak i emocjonalnych. O dziwo spałam wtedy całą noc i z samego rana zaczęła się na nowo procedura przygotowawcza do zabiegu (obmywanie, irygacja, lewatywa i kroplówki nawadniające). Kiedy mąż przyjechał podłączyli mnie do kroplówki i zanim zaczęła w ogóle lecieć już mnie ciągnęli na salę operacyjną. Mąż czekał na nas na zewnątrz a mnie przygotowywała Pani anestezjolog. Dziewczyny, cały czas trzęsłam się jak osika, było przed 8 a ja już leżałam znieczulona na stole. Przywitał mnie mój lekarz prowadzący i to on robił cięcie. Na całe szczęście była też przy mnie położna ze szkoły rodzenia, bez niej chyba nie dałabym rady się uspokoić... była ze mną cały czas, mówiłą ciepłe słowa i kontaktowała się z mężem :-) o 8:50 wyciągnęli synka i pokazali :-) po badaniach przynieśli go pokazać i przytulić na chwilę twarzyczką do twarzy po czym zanieśli mężowi do kangurowania. I tak nasz Stefanek pojawił się na świecie :-) 2 momenty porodu były dla mnie przerażające (jeden kiedy przypomniałam sobie o zestawie pobraniowym do krwi pępowinowej - dziewczyny zapomnieliśmy o nim!!! leżał sobie ten zestaw na sali i koleżanki biegły by go zanieść na salę operacyjną :szok: krew udało się pobrać) drugi moment to było szycie. Należę do osób wytrwałych na ból ale nie spodziewałam się, że podczas porodu czuć każde szarpanie, ciągnięcie, wyciąganie dziecka i tłamszenie narządów...:no: najwspanialszy moment jaki pamiętam to wyjazd z sali i spotkanie z mężem, jego mina i szczęście :-) to, jak mnie tulił (drżałam jak zwariowana jeszcze 2 godziny po porodzie) i mówił, że synek jest cudny, że go tulił i że zrobił swoją pierwszą kupkę :-) o każdej kolejnej kupce Stefanka już nie mówił z takim entuzjazmem :-D
Teraz z perspektywy czasu, ból nie jest już taki straszny i pewnie zdecydowałabym się na kolejnego dzidziusia :-)
Zmartwiła nas tylko wiadomość, że krew nie nadaje się do ewentualnego przeszczepu :-( byliśmy zdruzgotani, bo bardzo liczyliśmy, że przechowamy krew pępowinową a teraz musimy podjąć decyzję. Krwi było niewiele choć wystarczająco, natomiast zbyt mała liczba leukocytów sprawiła, że krew jest mało przydatna :no:
No i taka była nasza porodowa historia :-)
 
reklama
Do góry