Hej co do tych szpitali, to racja, mój Bartek też załapał gronkowca w szpitalu zaraz po urodzeniu, ale mieliśmy tyle szczęscia, że trafiliśmy na świetną pediatrę, szybko zadzialal zrobiła posiew z nosa małemu wtedy miał 1,5 miesiąca i wyszło gronkowiec złocisty,( mały miał katar inic poza tym) trafiliśmy do szpitala na leczenie antybiotykiem i nagle okazało sie ze małemu hemoglobina spada z godziny na godzine, to co przeżyliśmy to nie zycze tego nikomu. Dzieki transwuzji krwi mały wracał do zdrowia, zaczeli robić mu tysiące badań, na wszystko co możliwe nawet pobierali mu płyn mózgowo rdzeniowy horor ( podejrzewali najgorsze) dzięki Bogu, ( nasze modlitwy zostały wysłuchane) wszystko skończyło sie dobrze, po tygodniu w wymazie nie było gronkowca, hemoglobina sie wyrównała i my szczesliwie wrocilismy do domku. Fakt przez cały czas z męzem obserwowalismy maluszka ze strachem, ale dzieki Bogu wszystko ok. Nawet lekarze mowili, dziękować Bogu bo gronkowiec potrafi zrobić spustoszenie w organizmie, naszczęscie u nas wszystko zakonczyło sie dobrze. Wiecie co minąl rok i dopiero teraz otwarcie o tym mowie. Robimy kontrolnie poziew z noska i jak narazie dziad nie wraca ( słyszałam, że lubi sie odnawiać) dlatego kontrolujemy. Uffffffffff..................... wkońcu się wygadałam