reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

witam

Dołączył(a)
18 Październik 2010
Postów
10
Miasto
lodz
Witam jestem tu nowa . Potrzebuje pomocy prawje trzy tygodnie temu dowiedziałam się ze jestem w ciąży ,niestety była to ciąża pozamaciczna . bardzo cierpie z tego powodu gdyż z mężem bardzo czekaliśmy na dziecko ,jak by tego było mało mąż po tym wszystkim się odsunął na bok ,a ja sobie nie mogę poradzić
 
reklama
Czarna bardzo mi przykro, że Cię to spotkało... to straszne, że jest nas tyle... Ja już dwa razy poroniłam i boję się, że nigdy nie będzie mi dane zostać matką.. Twój mąż zapewne bardzo to również przeżywa , dlatego się oddalił... Może boi się.. nie chce Cię urazić..nie wie jak ma z Toba rozmawiać..
 
CZARNA kochana przytulam Cię mocno, [*] dla twojego aniołka. Wiem jak to jest straciłam dwoje dzieciątek, miałam kilka samoistnych poronień, już myślałam o adopcji po 11 latach starań, i nagle z jednym czynnym jajnikiem zaszłam w ciążę z moim obecnym narzeczonym. Fakt córcia urodziła się 3 miesiące wcześniej, ledwie przeżyła ale jest z nami. I ty będziesz się jeszcze cieszyła z macierzyństwa. Daj sobie czas, mężowi też. Facetom trudno ogarnąć takie tematy, nie wiedzą jak reagować, co zrobić, żeby nie urazić.
Spróbujcie spokojnie porozmawiać, niech on wie, że też może się wypłakać i przeżywać tę żałobę.
Zapytałam mojego jacka jak się zachował, kiedy pierwszy raz zobaczył naszą kilogramową córcię w inkubatorze, przyznał mi się, że płakał...
 
Bardzo Ci współczuję:( Domyślam się co czujesz, rok temu przechodziłam podobną sytuację, przezyłam poronienie, a dziś jestem w 35tc., nie należy się poddawać, jeszcze wszystko przed Wami. Mój mąż także nie potrafił sobie przez jakis czas poradzic z ta sytuacją, ale szybko wszystko wrociło do normy. Musisz być silna, trzymaj się i pamiętaj że choć czujesz teraz ogromny ból to jeszcze wszystko przed Tobą.

 
dziękuje za otuchę ciesze się że wasza dzidzia jest z wami i jest wszystko dobrze .Powiem szczerze że leżąc na sali po operacyinej miałam ochotę umrzeć ,ale mam córkę 12l i chyba tylko to mnie trzymało przy życiu . Dlaczego czuje taką pustkę jak by ze mnie życie uciekło
 
Nie rozumiem za bardzo zdania "odsunął sie na bok " ŻE NIBY CO ?Odsynoł sie na bok od ciebie ? ciebie obwinia za tą sytuacje ?:no: rozumiem jesgo zażenowanie,gniew i smutek...ale powinniście w tej chwili byc razem.Moim zdaniem potrzebujecie poważnej partnerskiej rozmowy...Przecież oboje cierpicie tak samo ...a na pewno dla ciebie był to WIĘKSZY CIOS ... bEZ ROZMOWY SIĘ NIE OBEJDZIE...strasznie mi przykro
 
reklama
Niektórzy mężczyźni przeżywają inaczej ból, stratę, smutek. Może nie rozmawia żeby się nie rozkleic, może odsuwa od siebie całoksztalt problemu. Pamiętam reakcję mojego TŻ-a. Fakt, byliśmy "na odległośc", bo on w UK, ja w Polsce, ale był skype i możliwośc rozmowy. Ja wyłam całymi dniami niemal, wszystko we mnie pękało, rozpadało się na drobne cząstki, on powtarzał "uspokój się, stało się, nic nie zmienisz" i to "zajedwabiste" "sprobujemy jeszcze, damy radę", które wywalało mi bezpieczniki totalnie. Wiedziałam, ze tak jak ja cieszył się z tego dziecka, że zwariował z radości kiedy dotarło do niego że będzie ojcem - gadaliśmy godzinami o maleństwie, przekomarzaliśmy się czy chłopczyk czy dziewczynka i nagle temat się skończył jakby wraz ze śmiercią maleństwa zniknęła pamięc o nim. Czułam się sama z moim bólem, miałam wrażenie że TŻ "odpiął" zagadnienie, przeszedł nad tym do porządku dziennego, aż raz zaczęłam kopac w temacie, powiedziałam wprost co czuję. Wiesz co mi odpowiedział? Że wystarczy że ja sie rozpadam, on musi by silny za nas dwoje, żeby móc trzyma mnie za rękę, byc obok (Tak, na odległośc, ale blisko jednak) i lagodzic mój ból bo jak sie oboje rozpadniemy to kto nas pozbiera? Więc uciekł w pracę, wynajdywał sobie coraz to nowe zajęcia, byle nie myślec o tym co się stało. Mnie wydawało się że się odsunął, a on był tylko na swój sposób.
 
Do góry