reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

wodniak jądra

xxasienkaxx2

MamusiaMichasia:*
Dołączył(a)
13 Sierpień 2011
Postów
1 203
Miasto
Poznań
Witam, jestem mamą 10-miesięcznego Michałka. Kilka miesięcy temu u małego zdiagnozowano wodniaka jądra pediatra powiedział, że to nic poważnego i odesłal nas do chirurga. Chirurg potwierdził, że wodniak jest i powiedział że jeśli do roku się nic nie zmieni to mały idzie na stół!
Jak każda matka zareagowałam paniką i zaczęłam szukać wszelkich informacji na ten temat. Pytałam znajomych, lekarzy, pielęgniarek, czytałam artykuły dosłownie wpadłam w szał :szok: Wszyscy którzy mieli do czynienia z wodniakiem mówili mi, że zazwyczaj czeka się do 2 roku życia dziecka i jeśli wtredy nic się nie zmieni to faktycznie robią zabieg. Postanowiłam więc zapisać syna do innego chirurga z nadzieją że powie mi, że jednak zabieg tak szybko nie jest konieczny. wizytę mamy w przyszłym tygodniu.
Czy są tu mamusie z podobnym problemem??
czy faktycznie zabieg tak szybko jest konieczny????
dodam, że wodniak nie jest duży i ja mam problem żeby go zlokalizować.
 
reklama
Mój Szymuś miał wodniaka jąderka i kazali nam czekać do roku. Na roczek zrobiliśmy usg i okazało się, że się wchłonął czego i wam życzę. Ale jako mama, zapytałam kiedy czekałaby nas ewentualna operacja - po ukończeniu drugiego roku życia.

Oprócz tego, moje dziecię ma wędrujące jąderka i także kazali nam czekać do minimum 2 latek.
 
monciaa dziękuję!:) wychodzi na to że ja trafiłam na jakiegoś rzeźnika skoro już chce go ciąć;(
mam nadzieję, że wizyta u innego chirurga wszystko wyjaśni...
 
Mój syn ma dwa lata, mieliśmy mieć operację po drugich urodzinach. Na ostatnim badaniu chirurg powiedział, że możemy jeszcze poczekać do trzecich urodzin, ze względu na położenie wodniaka.
 
To i ja cię pocieszę:-):tak:
Mój najstarszy syn też miał wodniaka.I tak, jak u Was, lekarz powiedział, że czekamy do drugiego roku życia.W tym czasie wodniak "zniknął".Niestety, po kilku latach znów się pojawił i wtedy już był konieczny zabieg, bo to było dla dziecka bolesne- nawet nie mógł chodzić.
Zabieg był wykonywany metodą laaroskopową- chirurg zrobił maleńkie nacięcie (jakieś niecałe 2 cm)na podbrzuszu, coś, jakby do operacji wyrostka. I tamtędy ten wodniak usunęli.Nie było żadnych problemów, ranka zrosła się błyskawicznie, po tygodniu biegał znów z kolegami, jak gdyby nigdy nic.
Warto czekać- jeśli dziecku nie przeszkadza, nie więźnie, nie dokucza, to nie ma co się śpieszyć z tą operacją.
 
mój synek tez miał wodniaka wykrytego przed ukonczeniem 1 roku zycia którego obserwowaliśmy i na szczęście sie sam wchłonął!
ciecie to ostateczność według mnie!idz do innego lekarza .lepiej sie upewnić!!dla swojego spokoju i porównania!
musisz sobie zdawać sprawę ,ze każdy z naszych młodych panów:rofl2: jest inny i nie koniecznie musi byc u Ciebie tak jak u której z nas
w styczniu tego roku Filipa "złapał" nagły ból między nóżkami który był tak silny że nie pozwolił wstać mu z łózka -polecieliśmy na pogotowie bo to byl 6 styczeń- świąteczny dzień i zaraz skierowanie na chirurgie dziecięcą gdzie po godzinie Filip wylądował na stole operacyjnym bo przydarzyło mu sie co o czym nigdy nie słyszeliśmy tj. skręt nadjadrza:sorry:!usunęli mu część jakiegoś przydatka nad jadrem ale same jąderko uratowali i jest oki!choć zdarza sie ze trzeba usuwać całe a wiecie z czym to sie wiąże na przyszłość!
także przestrzegam kobietki,mamy syneczków-jeśli kiedykolwiek Wasz synek bedzie sie uskarżał na ból w tych miejscach nie lekceważcie!!u niektórych rozwija sie to miesiącami u niektórych jak u Filipa nagły ból!
 
happybeti u nas lekarz mówił, że będą nacicnać pachwine;/

z tego z mówicie to mój doktorek faktycznie spieszy się z tym zabiegiem, zobaczymy co mi powie ten do którego pojadę w przyszłym tyg. boje się strasznie...Michał już trochę przeszedł przez te 10 miesięcy dlatego mam nadzieję, że jednak unikniemy tego zabiegu i wodniak sam się wchłonie.


atfk- straszna historia spotkała Twojego synka na szczęście z dobrym zakończeniem, ja należe do tych nadgorliwych mam i z każdym niepokojącym objawem zaraz idę do lekarza- czasem niepotrzebnie ale lepiej dmuchać na zimne azdrowie dziecka jest najważniejsze.

dzięki dziewczyny:* podnosicie mnie na duchu:)
 
Witam. Mój mały też miał wodniaczki. Niestety nie wchłonęły się. Miał na dwóch jąderkach do tego obustronna przepuklina pachwinowa. Ja w sumie gołym okiem nic nie widziałam. Pierwsza operacja jak miał 13 mies. druga jak miał 17 mies. Ale każdy dzieciaczek jest inny więc podobno czasem się wchłaniają. Mnie lekarz tłumaczył że operację najlepiej robić im dziecko mniejsze tym szybciej dochodzi do siebie i zapomina i mniej przeżywa. Nie ma jeszcze takiej świadomości tego co się wookoło niego dzieje i tutaj miał rację. Nie wyobrażam sobie teraz gdyby to miał robione. W obydwu przypadkach już wieczorkiem w tym samym dniu chodził. Dzieciaczki szybko dochodzą do siebie. Miał robiną od razu przepuklinę i wodniaczka.
Pozdrawiam i mam nadzieję że się wchłoną ale na wszelki wypadek skonsultuj jeszcze.
 
reklama
my też mieliśmy przygody z wodniakiem jąderka...
Historia wyglądała tak, że młodemu wyskoczyło takie jakby "trzecie jąderko" w Boże Narodzenie, ale nie przeszkadzało mu to w niczym więc na spokojnie w pierwszy dzień po świętach poszłam z nim do naszej pediatry, ta popatrzyła, a że młody nie bardzo dał się zbadać to kazała migiem do chirurga na konsultację, bo może jednak nie wodniak a przepuklina. Chirurg przyjął bez kolejki i od razu skierował na oddział, gdzie Młody miał mieć zabieg. Pobadali-wodniak-operujemy. W dzień zabiegu młody złapał jakąś infekcję i nas wypisali do domu... Następny termin zabiegu pod koniec stycznia, Młody był przeziębiony więc przełożyliśmy na miesiąc później, dokładnie w drugie urodziny. W międzyczasie wodniak się wchłonął, ale stawiliśmy się wskazanego dnia w szpitalu, gdzie bardzo chętnie chcieli nas przyjąć i kroić moje dziecko, pomimo tego że mówiliśmy że już nic tam nie ma. Udało nam się dostać do dyżurującego chirurga (bardzo sympatyczna kobieta ;) ) Potwierdziła że faktycznie wodniaka nie ma, że czasem się tak zdarza że się wchłania właśnie ok 2 roku życia chłopczyka.
Od tamtej pory mamy spokój z jąderkami.

A tak poza tematem to jak byliśmy za pierwszym razem w szpitalu to na sali był z nami właśnie chłopiec ze skrętem nadjądrza, więc też jestem czujna;)
 
Do góry