Witam. Mam tygodniową córeczkę, ledwo daje sobie z nią radę. To moje pierwsze dziecko. Mieszkam z chłopakiem, który pracuje od godziny 16 do 4 rano. Większość czasu jestem sama z małą. Jestem cały czas spięta, zestresowana, nogi mam jak z waty, prawie cały czas płaczę. Nie mam nawet czasu na 5 minutowy prysznic. Brak mi osoby, która zna się na niemowlętach i zawsze będzie mogła mi pomóc. Myślałam by wrócić do rodziców, do mojej rodzinnej miejscowości i zostać do końca zimy. Tam zawsze będzie moja mama (mieszka dość daleko ode mnie i nie może zbyt często przyjeżdżać ) , która mi pomoze i kuzynki, które mają swoje dzieci i również zawsze chętnie mi pomogą, coś podpowiedzą. Myślicie, że to dobry pomysł? Chłopak prawie w ogole mi przy małej nie pomaga...Czasami tylko ponosi małą, ale tylko chwileczkę. Wraca z pracy, odsypia, wstaje o 15 i znów idzie do pracy. Nie mam mu tego za złe, bo utrzymuje nas wszystkich. Na prawdę nie mam już sił, ostatnio córka ulała mleczko, a ja nie wiedziałam co się dzieje, strasznie się przestraszyłam Proszę o pomoc, czy powinnam na zimę wrócić do domu rodzinnego?
reklama
Myślę, że to powinna być decyzja, którą podejmiesz z chłopakiem. Czy pytałaś go, co sądzi o takim pomyśle, jak to wpłynie na wasz związek? Przyjemnie jest mieć dookoła osoby z doświadczeniem, to jasne. Zwłaszcza, kiedy się czujesz niepewnie i jesteś zmęczona. I dlatego porozmawiajcie, bo jest szansa, że twój partner wesprze twój pomysł lub pozwoli to znaleźć jakieś rozwiązanie, z którym wszyscy poczujecie się dobrze. Pamiętaj, ze na forum są dziewczyny w podobnej do twojej sytuacji i pewnie z chęcią cię wesprą. Może dołącz do mamuś z grudnia 2014. Jest szansa, że znajdziesz wśród nich bratnie dusze
Cyntia85
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 28 Lipiec 2013
- Postów
- 4 044
Kochana, jestem w podobnej sytuacji. Dzieciątko jest na mojej głowie i nikogo z rodziny do pomocy. Mąż pieluszkę przewinął 4 razy, myje wanienkę i tyle. Bywało, że chodziłam w pidżamie do wieczora, śniadanie jadalam ok. 14. Mały miał problemy brzuszkowe. Teraz ma 10 tygodni. Nie jest łatwo, ale da się
Też rozważałam wyjazd do mamy (300 km), ale nie zdecydowałam się. Nie chciałam by mąż (mimo jego podejścia) tracił chwile z synem.
Trzymam za Ciebie kciuki!
Też rozważałam wyjazd do mamy (300 km), ale nie zdecydowałam się. Nie chciałam by mąż (mimo jego podejścia) tracił chwile z synem.
Trzymam za Ciebie kciuki!
Podobne tematy
Podziel się: