reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wrzesień 2009

witam sie :-D ja tylko na chwilke :-)
chcialam powiedziec tylo ze 6 wrzesnia o 0:25 urodzil sie moj synek Alex :-) porod trwal 7 godzin, synek wazy prawie 4,5 kg i ma 59 cm :-) troszke duzy, ale dalam rade urodzic naturalnie :-) jak bede miala troszke wiecej casu to napisze wiecej ;-)
i dziewczyny - nie bojcie sie porodu :-) wiadomo ze boli, ale jaka nagroda... :-D
GRATULUJE !!!!

Witam!
Chciałam tylko napisać że po dzisiejszym masażyku szyjki mam od 17.00 takie skurczyki że obstawiam że dziś w nocy pojadę na porodówkę. Trzymajcie kciuki!
Trzymam kciuki :tak::-D
Witam wrześnióweczki

Mam na imię Konrad i jestem mężem Romci.
Opiszę Wan co się dotychczas wydarzyło ponieważ jestem sam w domu a moja ukochana leży w szpitalu.
Zawiozłem dzisiaj rano Romcię do szpitala Narutowicza w Krakowie.Byliśmy na miejscu o godzinie 8:00.Skierowaliśmy się do ambulatorium,Romcia podpisała dokumenty że wyraża zgodę na operację,zostawiła kartę badań,przebrała się w koszulę nocną i została przyjęta na oddział.
O 8:45 zbadano Jej ciśnienie ,sprawdzili w jakim jest okresie ciąży,czy nie miała chorób przewlekłych,uczuleń,czy nie bierze leków.
O 9:05 przyjęto moją Romcię na salę gdzie miałą poczekać na obchód lekarzy.
O 9:15 lekarze wraz z ordynatorem przyszli na salę i kazali zrobić USG.
O 9:45 zrobiono USG i okazało się że dzieciaczki nadal ułożone są miednicowo i że ważą 2659 gramów i 2954 gramy.Padła decyzja o szybkim cięciu w pełnej narkozie.
O 10:20 zrobiono Romci badanie krwi i moczu a o 10:40 podłączono pod KTG.Naliczaliśmy wspólnie ruchy dzieciaczków i słuchaliśmy serduszek.
Po 90 minutowym badaniu KTG zadecydowano że 10 września o 6 rano zaczną przygotowywać Romcię do zabiegu a około 9 będzie miała zrobioną cesarkę.Najpierw trafi na salę operacyjną na porodówce,potem na salę wybudzeniową gdzie będzie nad nią czuwał anestezjolog aż się wybudzi,póżniej na salę cięć cesarskich a na końcu wreszcie na oddział położniczy.
Teraz leży w łóżeczku w szpitalu i śpi.
Bardzo mi smutno bez niej,boję się.
Jak ją zobaczyłem w koszuli nocnej z opuchniętymi nóżkami i wielkim brzuszkiem bardzo chciało mi się płakać.
Jak zamknęła się winda a ja zjechałem na dół to się rozpłakałem.Teraz czekam na moje trzy najukochańsze istotki na świecie.
Boję się i modlę żeby wszystko było w porządku - kocham Romcię bardzo i w takich momentach uświadamiam sobie najbardziej jak bardzo mi na niej zależy.
Trzymajcie za Romcię i nasze bąbelki kciuki - bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia.
Jutro się odezwę - śpijcie dobrze.
Konrad.
O matko, jaki fajny maz :-D:-D:-D I jakie szczegolowe opisanie :-D
TRZYMAMY KCIUKI ZA ROMCIE I WASZE DZIECIACZKI! :rofl2::rofl2:
 
reklama
Romcia81 trzymam kciuki.Masz cudownego męża i wkrótce wspaniałą rodzinę.Normalnie zalałam się łzami po tym opisie......:tak::tak::tak:

Moje wczorajsze ktg wyszło ok żadnych skurczy niestety:-:)no: i jutro jade po skierowanie do szpitala ,gdzie będą mi robić szczegółowe badania pod kontem mojego nieszczęsnego nadciśnienia, tzn.dokładne usg mojej małej ,przejrzystość i stan wód płodowych i dotlenienie niuni.Pewnie zapadnie decyzja czy cc czy nadal czekamy na poród sn.:zawstydzona/y:Mam cichą nadzieję , że w poniedziałek będę miała już moją kluseczkę na rączkach:tak::tak::tak::tak:!!!
 
Witam kochane, ja już od wczoraj w domku z Bartłomiejem Michałem:)
Nie bardzo mam czas bo narazie tylko sie karminy:) i śpimy, wiec tylko napiszę wam co i jak, a w wolnej chwili może nadrobię ciut postów.
Tak jak byłam umówiona z lekarzem, miałam 5 września o 9 stawić się na jego dyzur, jednak już w nocy strasznie źle się czułam, skurcze nieregularne, ale dziwne bóle, do tego nad ranem było mi tak zimno, że nie dawałam już rady i o godz 8 byłam już pod szpitalem, za 10min przyjechał do mnie mój lekarz. Bardzo niemiła połozna oznajmiła mi, ja mówię, ze mam bóle i nieregularne skurcze, że takie do porodu nie prowadzą i co ja tu robię....ale jak wszedł lekarz od razu kazała iść na słuchanie serduszka, bo na ktg ktoś był, i wtedy się zaczęło, puls maluszka bił jak oszalały, więc szybko ktg, a tam tachykardia, puls ponad 190, ja już myślałam, że umrę, nagle któraś podchodzi do mnie i stwierdza, że mam gorączkę! 38.2, opieprzyła mnie, że jak to nie czuję!? wtedy myślałam, że skonam ze strachu, przyeszedł mj lekarz, uspokoił, powiedział, ze wrazie co zadecydujemy o cesarce, ale ten puls maluszka od mojej temp więc spróbujemy zadziałać, trafiłam na porodówkę, tam oczywiście wywiad, poinformowano mnie, ze nie ma miejsc w szpitalu, więc dostanę kozetkę, bo nie moge wyjść oczywiscie tak chciałam, wiec szybko ktg, kroplówka i badania na cito, wyszło jakieś zakażenie,wiec antybiotyk dożylnie, podłączono oksytocynę, bo szybko musisliśmy się rozwiazać, skurcze były jednak lajtowe, ja na tej kozetce już obolała, trochę mnie na nogi postawili, ale nie szło wcale rozwarcie, dostałam wiec leki, głupiego jasia i jakoś zaczęło się ruszać, na 2 palce, luźne 4, od 15 regularne słabe skurcze, zauważyłam jednak, że skurcze bez oksytocyny były silniejsze wiec ja odłączyli, były rzadsze, ale kochane ból z krzyża był nie do zniesienia, płakałam, maz cały w nerawach, lekarz też, okazało się przy prawie już pełnym rozwarciu, że dzidziuś się źle wstawia-przodogłowiem, wtedy już nie dawałam sobie szans! lekarz stwierdził że dalje mi godzinę, przebił pęchrz płodowy i puścił wody, to była 18, ok 19 jak była zmiana połoznych a mnie zaczęły się skurcze parte, leżałam sama jak się zjawiła następna położna, to dostałam opier, ze mam oddychać, bo już rodzę i na kozetce jej nie urodzę muszą mnie na fotel przewieźć, parcie szło już samo, wylądowałam na łóżku, 3 parcia i dzidziulek wylądował na moim brzuchu!!!to był ekspres byłam z siebie dumna!!że tak szybko dałam radę, nawet lekarz był zdziwiony. Maluszek ważył 3980, ma 58cm, wyszliśmy wczoraj, choć pojawiła się żółtaczka, ale jeszcze w normie. Ślicznie je, piersi nawał mleka, wiec dajemy radę.
ale strach był okropny.
Ps. Dzięki mojej gorączce i temu że dostałam antybiotyk uniknął dzidziuś zakażenia, wiec dziękuję Bogu że się rozchorowałam, bo dzidziuś jest zdrów.
Sorki że sie rozpisałam, zmykam coś zjeść i się położyć.
Gratuluję wszystkim nowym mamusiom potem postaram sie nadrobić zaległości.
 
Szyszunka wielkie gratulacje. Po przeczytaniu twojej wypowiedzi łzy stanęły mi w oczach. Co za ludzie pracują w szpitalach. Taką położną to tylko pogonić. Dobrze, że wszystko skończyło się dobrze i poszło ekspresowo. Ale ile strachu o maluszka... Prawdziwy zuch z ciebie. Swoją drogą ładny maluszek, waga i wzrost uuuuuu.:-)
Życzę przespanych i spokojnych nocy.
 
Witam dziewczeta i nadal w dwupaku.Ostatnio żadko tu zaglądam ale niestety nie mam jak.Dziś musze jechac zrobic KTG i USG a później najprawdopodobniej bende miała kroplówke na wywołanie porodu.Noc miałam dość ciężką.Bóle skurcze itp.
A mam wiadomość od Soyyo dziś o 2 w nocy urodziła dziewczynke,SN,55cm i3480g.Pozdrawiam wszystkich gratuluje nowych maluchów i życzę miłego dnia:-)
 
Ale szybkie to tempo rozdwajania:szok::szok::szok:!!!!!strasznie zazdroszczę.
Dziś trzymamy kciuki za Romcie!!!!
Coraz trudniej nam czyli tym jeszcze w brzuszkach mającym swoje Bąbelki.Ja to mam takie noce,że chyba przestanę się kłaść bo po co?Kompletnie nie mam się jak ułożyć na jednym boku zle na drugim jeszcze gorzej,na wznak zupełnie niemożliwe nie wspominając o brzuchu.Ach.......
Dziś mam ktg w szpitalu ale nie spodziewam się niczego.
Miłego dnia!!!!!
 
Cześć Dziewczynki :-) u mnie nocka minęła całkiem nieźle ... wyspałam się pomimo latania do ubikacji kilka razy ... wogóle dzisiaj wydarzyło się coś nowego ... nad ranem oprócz odchodzącego czopka (jak zwykle galaretkowaty biało-przezroczysty) zauważyłam, że mam jakoś dziwnie mokro, ale było tego zdecydowanie za mało żeby pomyśleć że zaczynają odchodzić mi wody :eek: hmm a może jednak wreszcie coś zaczyna ruszać ... no nic czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
 
Witam się czwartkowo:-)
Oczywiście w dwupaku. Noc cięzka i nie śpię już od 5. Co za głupota... zamiast się wyspać za wczasu to ja wstaje świtem i już usnąć nie mogę.

Aaaa po wczorajszej wizycie wypisał mi L4 tylko do dnia porodu bo powiedział że dłużej mógłby mi wypisać tylko w sytuacji gdbyby data porodu była nie jasna bo np. nie miesiączkowałam przed zajściem w ciąże i on musiałby to odpowiednio udokumentować w zusie i mogłaby się zdarzyć sytuacja ze nawet jakby mi wystawił L4 to zus mógłby cofnąć swiadczenie bo przecież dla nich skraca się przez to czas wypłacania zasiłku macierzyńskiego. No tak... wszystko się zawsze rozbija o kasę. Więc muszę urodzić do poniedziałku bo od wtorku będzie mi leciał macierzyński.... oj szkoda tego czasu:-:)-:)-(

Chyba czas na jakieś śniadanko i kawkę na przebudzenie.
Od dzisiaj jadę z koksem i stosuje to wiesiołka dopochwowo a jedynym napojem poza kawą będzie herbata z liści malin... pora zmobilizować siły.
 
reklama
Do góry