reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wspomnienia z porodowki

reklama
No to ja zacznę... Cały dzień był bardzo aktywny, spacerek po parku, 2xschody na 3 piętro, kąpiel z dodatkiem olejku szałwiowego i nic... Wiec odpuściłam i ok 23 usiedliśmy z K do serialu. W polowe zaczęłam czuć bóle brzucha ale czy to skurcze- no może? Nic oglądamy dalej, pod koniec przestałam sie skupiać na filmie i stwierdziłam że czas na 1 test zmieżylismy czas i wyszło że skurcze co 3 minuty wiec tym bardZiej pomyśleliśmy że ściema:) poszłam na wszelki wypadek do wannywzielqm 2 nospy o 00:00 i kontrolnie zadzwoniłam do położnej, ktora oczywiście mnie uspokoiła że na pewno mamy mnóstwo czasu:( nagle poczułam taki trzask jakby pękał balonik i poszły wody w wannie no wiec znów telefon do położnej a ona na to : pamięta pani ze szkoły rodzenia ? To teraz w ciagu 6 godz do szpitala i proszę spokojnie czekać za 2 godziny sie zdzwonimy.
Skurcze zrobiły sie co 1minute i dość mocne wiec nie wiedząc że dodatkowo przyspieszam akcje zaczęłam chodzić po pokoju i namawiać K na szpital. Położna stwierdziła że zdecydowanie za wcześnie moj K z nią rozmawiał i wmówiła mu że pewnie panikuje i zaraz sie uspokoi. O 1:00 znów do niej zadzwoniłam mówiąc że juz nie wytrzymam i że cos sie zmieniło że te skurcze są parte a ja czuje dziecko jak schodzi byłam iż bardzo przestraszona najbardziej tym że nikt mi nie wierzy, a ja go czułam niemalże miedzy nogami :( a w końcu wydarłam sie do słuchawki z płaczem, na co położna powiedziała mojemu K że umówmy sie na 2:00 w szpitalu a jak nam nie pasuje to ona moze zerwać umowę :( nie wiem jak zeszłam do windy i do samochodu? Cały czas miałam wrażenie że za sekundę urodzę... Po dojechaniu do szpitala położne juz na mnie czekały i przeprowadziły mnie do pokoju bo juz nie mogłam iść chciały kontrolnie zajrzeć i nagle panika, fotel i biegiem wiozły mnie na górę do porodu.
Na sali położyły mnie na łóżku i urodziłam od razu Lennego trwało to moze 3 minuty ? Zanim moj K z parteru wszedł na 2 piętro był juz na świecie. Chyba zrozumiała, że przegięła bo juz do końca była miła herbatka, kąpiel po porodzie itp. maluszek od razu trafił do mnie dostał 10/10 i po ok 3 godz przeszliśmy razem ( oczywiście na własnych nogach) do sali normalniej juz spać . I tyle... Podobno na recepcji próbowała sie jeszcze bronić i przy świadkach mowić że ona tu tyle czekała i co tak pozno przyjechaliśmy ? Duży zawód i niesmak pozostał, choć zdaje sobie sprawę że mogło to z jej strony wyglądać jak panikujecie laska.

Tak wiec dziewczyny nie próbujecie być silne, miłe i delikatne bo zawsze ktoś was może odebrać jak infantylne niunie które panikują. słuchajcie swojego ciała i wymagajcie od innych żeby robili to co chcecie.

Bardzo chciałam cc, a teraz jestem szczęśliwa że wyszedł SN, od razu wstałam, nic nie popękało i teraz tez sie dobrze czuje.

Lenny zachowuje sie jak aniołek [emoji8]
 
Anemonne czekalam na relacje :) wow jaki piekny i szybki ten twoj porod normalnie zazdroszcze ]
choc baba faktycznie nie teges - to ty za ta polozna placilas ?
 
No szkoda że tak to rozegrała choć sama w sobie bardzo w porządku tylko mi nie zaufała :/ no i umowa nie została zerwana wiec 2000 poszło, ale to teraz nie ważne.
 
No to i ja opiszę jak to było u mnie.

Czwartek 19 marca był dniem jak co dzień - ciągły ból z prawej strony brzucha. Bolało mnie tak od ponad tygodnia. Myslałam nawet, że to może wyrostek robaczkowy.
Poszłam do łóżka o 23, byłam tak już wyczerpana psychicznie, że jeszcze sobie trochę popłakałam. Miałam już dość tego, że boli, że ledwo się ruszam, że jestem sama...
Koło północy zasnęłam, obudziłam się po godzinie i zauważyłam, że brzuch boli trochę inaczej. Przebiegła mi wtedy przez głowę myśl, że to chyba to :szok:. Spojrzałam na zegarek - była 1.17. Chwilkę leżałam, poczułam, że muszę iść siusiu. Leżąc napięłam się i stwierdziłam, że raczej nie chce mi się tak bardzo siku, żeby coś mi tam pociekło. Wstałam z łóżka i już wiedziałam co jest grane. Sączyły mi się wody :szok:. W ubikacji zobaczyłam, że wkładka jest różowa.
Ciśnienie mi trochę podskoczyło, ale szybko się uspokoiłam. Nawet się ucieszyłam, że to już, że niedługo będę miała synka przy sobie :-).
Zadzwoniłam do siostry i szwagra, że potrzebuję transportu do szpitala.
W międzyczasie zaczęłam się pakować, bo oczywiście nie miałam spakowanej torby, przecież miałam jeszcze czas ;-).
Po 15 minutach siostra ze szwagrem byli u mnie. Byłam na tyle spokojna, że jeszcze z nimi rozmawiałam i żartowałam.
Do szpitala dotarliśmy o 1.50. Chwilę musiałam poczekać na izbie przyjęć na lekarza - pewnie go budzili, bo nie był zbyt miły.
No nic, wody odchodzą, rozwarcie na 2 palce, nieregularne bóle krzyżowe.
O 2.30 trafiłam na porodówkę. Położna podpięła mnie pod ktg a tam skurczów brak. Rozwarcie dalej na 2 palce.
Ponad dwie godziny później rozwarcie na 3 palce, ale skurcze były już bardzo bolesne, pewnie dlatego, że krzyżowe. Po 15 minutach okazało się, że jest pełne rozwarcie i rodzimy. Po 10 minutach parcia o 5.25 Igor był na świecie :-D. Na szczęście zdrowy :-).
Nie byłam nacinana, nie pękłam, także nie było potrzeby szycia.
Poród o wiele krótszy niż ten pierwszy, ale w moim przypadku skurcze były bardziej bolesne.
Igorek jest bardzo kochany: nie płacze, śpi po 3 godziny, więc i ja mogę się wyspać :-).

A mąż? Mąż zrobił mi niespodziankę i po 18 był już u nas w szpitalu z pięknym storczykiem dla mnie ;-). Nie mogłam powstrzymać łez.
 
reklama
Do góry