reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wspomnienia z porodowki

U mnie było tak: We Wtorek rano ok. 2-3 zaczęły sączyć się wody. Zadzwoniłam do szpitala i powiedzieli, ze moga mnie zbadać we Środę o 10 rano. Pozniej zaczęły się skurcze. Najmocniejsze ok. 14-15... O 16 wrócił mój mąż z pracy, bo już miałam bardzo mocne skurcze... O 16.30 przyjęli mnie do szpitala, położna zbadała. Chciałam rodzic wodzie, ale powiedziała ze zanim naleją wodę to juz urodzę. Rodziłam w samym staniku, mąż i położna ściągali ze mne ubranie bo już trwał poród. O 17 zaczęłam przeć i o 17.11 urodził się Staś- tydzień przed terminem. Nie byłam wogole zszywana. Po 20 poszłam pod prysznic. Ok. 21 przyjęli nas na salę poporodową. Następnego dnia o 17 wyszliśmy do domu. Wszystko było jakoś expresowo. To moj 2 poród. Byłam sama z synkiem w domu, Mąż w pracy. Jeszcze troche i zaczęłabym rodzić w domu. Bolało bardzo, ale już miałam tak dosyć tych skurczy, ze pomyslam ze zrobię wszystko zeby jak najszybciej wypchnąć Stasia i się udało :) Położna kończyła akurat zmianę i jakaś obojętna była. Mowila do mnie przyj kiedy chcesz... Wszystko oczywiscie bez rzadnego znieczulenia! Przypominam, że rodziłam w Szkocji. Po porodzie dopiero ożyłam. Końcówka ciazy była juz bardzo męcząca! Drogie Mamusie życzę Wam szczęśliwego rozwiązania! Pozdrawiam :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
mały śpi to i ja napiszę jak to u nas było. no więc 3/04 o 3 w nocy obudził mnie ból brzucha tuż pod żebrami. męczyłam się tak z 1,5h i w końcu koło 5 rano pojawiły się pierwsze skurcze. z godziny na godzinę coraz częstsze i bardziej bolesne. o 14 położyłam się zdrzemnąć z młodą ale zasypiałam tylko na 10-15 min i budził mnie skurcz. podniosłam się z łóżka przed 16 i nagle skurcze zrobiły się co 4 minuty, więc biegiem z T do samochodu i do szpitala. przyjęli mnie po 17, podłączyli ktg. skurcze były regularne, rozwarcie na 5 cm po czym położna przyniosła mi świetną wiadomość - wszystkie sale porodowe były akurat zajęte :O no więc stwierdziłam że biorę znieczulenie, bo będą chcieli mnie przetrzymać jak najdłużej żeby się coś zwolniło. anestezjolog podał mi epidural w takiej salce/boksie gdzie było ktg i jak położna przyszła mnie zbadać po 10 min to miałam już pełne rozwarcie. stwierdzili że nie mogą dłużej czekać, żadna sala się nie zwolniła, więc przewieźli mnie na chirurgię i tam na szybko wszystko zorganizowali :) miałam mega wygodny fotel, którego używa się do długich operacji :) i bardzo fajne położne i ginekologa. usadzili mnie na tym tronie i zaraz kazali przeć. po 15 minutach Wiko już leżał na moim brzuchu.
także poród bardzo szybki, tylko trochę się z tymi skurczami w domu namęczyłam. jakby mnie zbadali przed podaniem epiduralu i okazałoby się że mam już prawie pełne rozwarcie, to na pewno zrezygnowałabym ze znieczulenia. ale nie żałuję, bo przynajmniej było wesoło na sali porodowej, wszyscy się śmiali, gadali. no i skurczybyków nie czułam ale jak mały przeciskał się główką, to mega bolało :/
zawieźli mnie do pokoju i ok 22 już wstałam do łazienki i wszystko robiłam koło małego. a następnego dnia czułam się już super, bez ciężkiego brzucha, zgagi i kopiącego w żebra szkraba :)
 
Mila, to faktycznie miło, szybko i przyjemnie! To pewnie w nagrodę za brak sali porodowej :-)

No i jak super, że tak szybko do siebie doszłaś!!!!
 
Tak wiec kolej na mnie zanim zapomnę.
9.04 czyli równy tydzień temu cały dzień się nachodzilam. Byłam w sklepie, na spacerze z koleżanka i dziećmi, w lidlu sama,potem przyjechała koleżanka z która tez poszlak na spacer a na wieczór jeszcze kawa u znajomej. Przyszlam do domu około 20. Arek wpadł na moment z pracy i pojechał do księgowej. Ja robilam obiad a raczej juz kolacje i w zasadzie oprócz twardnien nic mi nie było. około 22 zaczął mnie lekko pobolewac brzuch. Przyjechał Arek,podgrzalam mu jedzenie i poszlam do wanny i się położyć. Leże w łóżku i brzuch mnie boli tak mniej więcej co 10 minut zastanawiał się czy jechać czy nie. Jak wstawalam to jakby bolal mniej.W końcu decyzja ze narazie nie dzwonimy po koleżankę bo jej przyjazd z drugiego końca miasta wiąże się z kosztami i czasem tylko budImy starszego, wlaczamy mu cartoon network (1 w nocy) i niech czeka albo na nas albo na koleżankę. Pojechalismy...
W szpitalu byliśmy jakoś 1.30-2.00 mowie zw mam skurcze mniej więcej co 10 minut. No to na fotelik. SA 4 cm po rozciągnięciu nawet i z 5 ...przyjmujemy panią...
USG dzidzia około 3940g nie taka wcale maleńka. No i na porodowke.
Porododowka:
cisza,spokój przyciemnione swiatlo ...leze podpiera pod ktg... Arek zmęczony na Maxa od 7 w pracy przysypia na krześle. Skurcze jako takie,prawie się nie pisza na ktg( co się okazuje nie muszą) około godz 4 chyba skurcze ustały,zrobilam się spiaxa i z chęcią poszlabym spać. Rozwarcie prawie nie poszło,ledwo 5.
Każą czekać na zmianę o 7 aby oni podjęli decyzje co dalej...
Ok 7 mowie do Arka żeby jechał do domu cos zjeść bo dr ma być tak około 9. Arek wyszedł - lekarka weszła. Badanie mega bolesne jest dobre 5 cm skurcze jakieś wróciły ale liche wiec decyzja o przebiciu pęcherza. W trakcie badania pytanie " chce pani urodzic?" i az sie balam odpowiedziec.mowie "chce"le karz próbuje mi przebić a boli jak cholera , nie dala rady bo za male skurcze i się pęcherz nie napina do max. obiecuje ze wróci za godzinę.
Ja wstaje a tam skurcze co 3 minuty i to bolesne! Dzwonie do Arka żeby wracał a ten dopiero dojechał wiec mowie niech się najada i szybko do szpitala. Po ok.30 min skurcze juz co 2 minuty i to takie ze juz mi źle,opieram się o zlew co chwile .tak mnie boli.
Miałam świetna położna ,taka smiechowa ze prawie do końca potrafiła mnie rozbawic tekstami. Do tego przemila ucząca się położna i lekarka twarda baba ale tez zabawna.
Przyjechał Arek i zaraz przyszła lekarka.z tekstem ze słyszała ze ja obgaduje ze mnie badanie bolalo :D
No to przebijemy pęcherz. Tak mnie przebijała ze we 3 mnie trzymały bo nie mogłam się powstrzymać przed odpychaniem jej... No ale poszło w końcu. Zrobiło się mokro, cieplo i pojawił się strach ze to naprawdę juz!
Kazali położyć sie pod ktg i czeakc az sie skurcze zrobią dłuższe ,intensywniejsze. Zaczęło mega bolec,przynieśli mi gaz. Z gazem było zajebiscie!!! Tak go wdychalam ze na haju takim byłam ze szok :D no ale w pewnym momencie i on przestawał wystarczać. O 9 przebijali wody,polozna mówi ze do 9.30 będzie po wszystkim.
9.39 ja mowie ze miało być juz po. Ona bada a tam ledwo 7cm! Skurcze wielkie a rozwarcie stanęło! Dali mi zastrzyk dupny żeby szyjka poszła. Minela z kolejna godzina ja juz w trakcie skurczy krzyk a pomiędzy płacz ze juz nie dam rady. Wylam jak takiw dziecko. Pytają czy cos mnie Prze,ja mowie ze chyba tak. Patrza a tam 8... No to podlaczymy oxy. Jak mi zapodqli to krzyczalam zE umre. Myslqlam ze mocniejsze być nie moga a tu taka niespodzianka! Kazali na 2 skurcE obrócić się na jeden bok potem na kolejne 2 na drugi żeby głowa szybciej zeszła. Ja z bólu dosłownie nie mogłam się ruszyć! To juz na mnie krzyczaly czy chce sobie pomoc! Ze mam się obrócić ... Jakoś ledwo się obrocilam tak ze byłam na wysokości Arka brzucha który cały czas mnie trzymql za rękę i cos gadal co miało mnie uspokoić i pocieszyć...
Zaraz po obróceniu tak mnie zaparlo! Poczulam jak pcha się głowa a ja w krzyk! Ale taki krzyk jakby mi conajmniej kończyny żywcem obcinali.zdzieram swetr z Arka,gryze go...masakra One mówią "nie przyj jeszcze"! Ja dre morde... No to dawaj na plecy i przemy a ja leże na tym boku i dre Morde. One na mnie się wydzieraja ze mam szeroko nogi wziasc a ja nie mogę się ruszyć,odłączona.od świata i wrzeszcze pewna ze tego nie przeżyje! Słyszę " rozSzerz nogi bo jej głowę sciskasz!" wszyscy łącznie z Aekim próbują mi je rozłożyć,ja q głowie jak mantre "ona ma tam głowę co ty robis" ale bol był silniejszy,po prostu nie mogłam. W końcu w 4 mi rozszerzyli a mała dosłownie wyskovYla jak to Arek mówi jak pająk !
Ja przerażona mała nie płacze cała szara... Położne ją szarpią i mówią że musi zaskoczyć. W końcu płacz i tak ryczy so teraz :D
oczywiście okazuje się ze łożysko (podwójne????) nie wyszło cało.Lyzeczkowanie na żywca... Oczywiście dalej się wydzierałam później szycie...
Uwierzcie ze mam tak traumę jak sobie przypomne ten bol i to rozdzielanie moich nóg i to ze zrobilam malej krzywdę. No horror.chce o tym szybko zapomnieć.
 
Ostatnia edycja:
Myla strasznie Ci współczuję przeżyć i takich wspomnień... Jak czytałam to jakbym tam była, babo tak realistycznie odpisałaś to aż mnie boli brzuch wszytko

Dobrze że to już za Tobą!!!! Będzie tylko lepiej
 
Matko, Myla... Rycze jak nie wiem co... Współczuję tych przeżyć... Całe szczęście, ze wszystko szczęśliwie się dla Was skończyło!!!!
Aż się cala zestresowałam od czytania Twojej opowieści... Trzymaj sie dzielnie! Masz to juz szczęśliwie za sobą!!!!
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry