reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wszystko o karmieniu maluszka

bonusowa

Fanka BB :)
Dołączył(a)
10 Sierpień 2009
Postów
1 227
Miasto
Kaszebe
Dziewczynki, tak starałam się troszkę Was podczytać na ogólnym i widziałam pytania o dietę mamy karmiącej. Więc pozwoliłam sobie założyć taki wątek (jeśli uznacie, że bez sensu to nasze modki mogą usunąć :zawstydzona/y:) aby istotne informacje nam nie umknęły.

Będzie to wątek o karmieniu naturalnym jak i sztucznym, z czasem również o wprowadzaniu do diety dziecka pokarmów stałych. Będziemy tu mogły dzielić się wzajemnie doświadczeniem a także swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi właściwej diety, polecać lub odradzać konkretne marki MM jak i butelek/ smoczków, z czasem dzielić się przepisami na zupki i obiadki dla naszych kilkumiesięczniaków :tak:

Niech zacznę:

W karmieniu mm oraz akcesoriach butelkowych mam zerowe doświadczenie, więc nie będę się wypowiadać ;-) Gabrysię karmiłam 13 miesięcy i przestałam tylko dlatego, że sama zrezygnowała.

Jeśli natomiast chodzi o karmienie piersią, to w pierwszych 3ech tygodniach młoda miała kolki mimo iż byłam na diecie głodowej. Więc z moich obserwacji wynika, że jest to bardziej kwestia niedojrzałości układu pokarmowego niż tego, że szkodzi to co je mama. Oczywiście podstawą jest wystrzeganie się produktów ciężkostrawnych (tłustych, smażonych) i wzdymających (kapusta, fasola, groch - także z puszki). Resztę jedzonka powinno się jeść ale zwracając baczną uwagę na produkty i tak żeby jednego dnia nie mieszać za wiele (w razie wysypki łatwiej eliminować 1-2 produkty z 5 niż z 15 ;-)).
Co do nabiału to nawet położne podkreślają, że należy go jeść, bo jest cennym źródłem wapnia. Ja jednak tym razem mam zamiar być ostrożna, bo Gabrysia miała skazę białkową. Dodatkowo ja jestem alergikiem (nie jakimś tam silnym ale jednak pyłki traw i niektórych drzew powodują katar sienny i swędzenie oczu).
Moja przyjaciółka, która studiuje kosmetologię na zajęciach z dermatologii miała temat o AZS i skazie białkowej. I podobno można spróbować uniknąć uczulenia na białko krowie stosując odpowiednie probiotyki. Chodzi dokładnie o preparat Dicoflor, który chyba jako jedyny zawiera kultury bakterii Lactobacillus Rhamnosus. Trzeba brać Dicoflor 60 na około 4 tyg przed porodem a potem podawać od urodzenia dziecku Dicoflor 30. Mam zamiar wypróbować :tak:

Jeśli miałybyście jakiekolwiek pytania na temat karmienia lub problemów tj. kryzysy laktacyjne (które przeszłam 2) czy zapalenia piersi (też 2 w tym jedno z zastojem) to piszcie. Mam swoje sposoby na takie akcje i chętnie się podzielę :-D Czytam, że dla wielu młodych mam zapalenie piersi lub kryzys laktacyjny był jednocześnie końcem przygody z karmieniem piersią, a wcale nie musi tak być :-D Więc jeśli kobiecie bardzo mocno zależy na utrzymaniu karmienia to wszystko jest do zrobienia- pokarm nie kończy się w piersiach ot tak- z dnia na dzień.

Będę bardzo wdzięczna za podzielenie się w tym wątku jakimiś przepisami dla mam karmiących- ja takich nie miałam, pierwsze 6 tyg moja dieta była bardzo monotonna. Teraz mam zamiar zakupić parowar i będę sobie tworzyć lekkostrawne pyszności :tak:
 
reklama
bonusowa świetny pomysł ten wątek! myślę, że wiele z nas z niego skorzysta. ja jako pierworódka rad udzielać nie będę ale napewno czytać uważnie. mam zamysł karmić piersią jak najdłużej. jak będzie...życie pokaże. jest to jedyna rzecz, której się boję jeśli chodzi o poród, połóg, macierzyństwo. fakt, że piersi przestały być bolesne i newralgiczny punkt w miarę się wyciszył ale nadal się boję. pamiętam opowieści mojej mamy: piersi jak kamienie, ja ją gryzłam do krwi itd. to napewno nie pomogło :-( ale nic! będę Was czytać, pytać i radzić się Kasi - ona propaguje karmienie piersią, oczywiście nie za wszelką cenę.
 
bonusowa - ja myślę że spokojnie możesz tutaj pisać swoje metody na kryzys laktacyjny i zastoje. Lepiej się dokształcić za wczasu ;-) ... ja na zastój pamiętam że trzeba rozgrzać piersi np ciepłą pieluchą tetrową, nakarmić dziecko i przyłożyć zimną ubitą kapuste żeby sie kanaliki z powrotem trochę zwęziły. Pamiętam że musialam troszke upuszczać z cycka laktatorem bo były jak kamienie.

kryzysu nie przeszliśmy, teraz wiem że jest coś takiego jak skok, że nie ma mało wartościowego mleka i że wszystko zaczyna się w głowie. Grunt to nie da sobie wmówić że nie dasz rady wykarmić dziecka. Zobaczymy ile teraz się uda. Matiego karmiłam kilka miesięcy ale zawsze to coś.
Potem przeszliśmy na mleko modyfikowane więc mam doświadczenia takie pół na pół ;)

jesli chodzi o przepisy to natrafiłam na taką stronkę Dla karmiących | Kotlet.tv . Myślę że jest tam dużo podpowiedzi.
 
Ostatnia edycja:
monia wierz mi, że noworodek nie jest w stanie Cię pogryźć :-D bo nie ma zębów. Poranione brodawki zawsze są skutkiem nieprawidłowego przystawiania dziecka bądź zbyt płytkiego uchwycenia przez maluszka brodawki. Wtedy dzieć zamiast wymasowywać sobie języczkiem mleczka (z otoczki brodawki) ciągnie samo ujście i stąd rany. Oczywiście sama doskonale pamiętam jakie jest na początku uczucie w brodawkach- samo karmienie jest przyjemne (psychicznie i emocjonalnie) ale brodawki nie przyzwyczajone jeszcze do takiego częstego użytku są wrażliwe. Pamiętam lekki dyskomfort nawet jak wyszłam na dwór kiedy było chłodniej i sutki twardniały - takie dziwne uczucie- ni to ból ni to swędzenie. Na poranione i ponadrywane brodawki świetne jest smarowanie ich po karmieniu kilkoma kroplami mleczka (własnego) i wietrzenie żeby się nie zaparzały. Na początku smarowałam bepanthenem ale on sprawiał w moim przypadku, że skóra wokół ranki rozmiękała i się nie goiła.
Co do nabrzmiałych bolesnych piersi- pomiędzy 3 a 7 dobą po porodzie następuje nawał mleczny (jest to wynik częstego pobudzania piersi przez ssące dziecko). Trwa on do 72h i wtedy piersi są aż opuchnięte, twarde i ciężkie. W takiej sytuacji po karmieniu należy robić sobie chłodne okłady (np. z mokrej pieluchy tetrowej). W żadnym wypadku nie wolno ściągać "nadmiaru" mleka bo to powie piersiom, że mają produkować więcej, a chodzi o dostosowanie podaży do popytu :tak: U mnie nawał zaczął nię na przełomie 3 i 4 doby po porodzie. 24h później już było lepiej, a na kolejny dzień już laktacja była unormowana.

Generalnie lepiej brać poprawkę na dobre rady naszych mam. Nie dlatego, ze nie chcą dobrze, ale dlatego, ze te 20-30 lat temu wiedza na temat KP była mniejsza w PL i zalecenia też inne. Z moich rozmów z mamą wynikły następujące różnice:

- teraz karmi się na żądanie- kiedyś zegarkowo co 3 godz.
- teraz wiadomo, że nie ma czegoś takiego jak opróżnienie piersi- zawsze coś tam poleci- mojej mamie w szpitalu położne kazały ściągać pokarm po karmieniu i ciągle mówiły, że jeszcze bo po ściśnięciu piersi dalej leciało
- nie należy dopajać dziecka karmionego tylko piersią- kiedyś na porządku dziennym było dopajanie glukozą
- teraz wiadomo, że mleko matki zawsze jest najodpowiedniejsze dla jej dziecka ( nie może być ani za chude ani za tłuste)- mojej mamie wmówiono, że jej mleko jest za gęste a ponieważ ja wołałam o cyca co 1,5h to, że się nie najadam i lepiej podać mm

I w taki oto sposób (zero wsparcia- jedynie krytyka) skończyła karmić po około 3 tygodniach. I ja pewnie na jej miejscu też bym tak zrobiła, bo nie da się żyć, jak na zmianę karmisz, a potem ściągasz i tak w kółko.
 
Super temat :-)
Bonusowa to mówisz, żeby nie ściagać nadmiaru to może nie warto mieć laktatora? Po co on w ogóle jest potrzebny?
 
Tak, prawda jest taka, że pokarm rodzi się w głowie a nie w cyckach :-D Więc jeśli wszyscy wkoło wmawiają młodej mamie, że ma nie wartościowy pokarm, że ma go za mało i ona sama w to uwierzy to już pozamiatane. Dlatego radzę wyłączać się na „dobre rady” mam, teściowych, cioć, koleżanek czy nawet często (o zgrozo) lekarzy pediatrów i ginekologów!

Warto zaopatrzyć się w zapas wody źródlanej niegazowanej (której powinno się wypijać co najmniej 1,5l na dobę) i herbatki laktacyjne.
Kryzys laktacyjny:
Jest to tak naprawdę pozorna utrata pokarmu. Do kryzysu dochodzi najczęściej w momentach skoku rozwojowego dziecka, bądź innych zmian tj. wprowadzanie stałych pokarmów. Czyli zazwyczaj jest to kryzys 3ciego, 6stego i 9tego miesiąca tak mniej więcej.
W sytuacji kiedy praktycznie z dnia na dzień dziecko „zgłasza” większe zapotrzebowanie na mleko mamy piersi niestety potrzebują troszkę więcej czasu aby rozkręcić laktację. Wtedy zamiast lecieć po mm bo maluch płacze z głodu i się nie najada, załamywać się i latać po lekarzach, lepiej jest:
1. - myśleć pozytywnie, że na pewno dacie radę

2. - pić, pić, pić i jeszcze raz pić dużo wody

3. - ratować się herbatkami laktacyjnymi

4. - przystawiać dziecko częściej niż do tej pory (a nie powinno być to trudne, bo zazwyczaj dzieciątko naprawdę się nie najada i częściej woła o mleczko)

5. - po karmieniu praca laktatorem na zmianę na obu piersiach w sekwencji 10/10min, 7/7min, 5/5min, 3/3min a jak jest bardzo źle (albo jesteśmy bardzo zdesperowane) to najpierw nawet 15/15min

6. - w mega ostateczności można poratować się mm, ale zawsze podajemy najpierw pierś (nawet kilkakrotnie zmieniając strony i pozycje do karmienia- normalnie zazwyczaj dziecko wypija np. z prawej piersi i potem trochę z lewej i lulu. W sytuacji kryzysu możemy karmić prawa, lewa, prawa, lewa itd. Podczas jednego karmienia. Ponadto na zmianę klasycznie i spod pachy – to sprawia, że pobudzane są inne kanaliki w piersiach i czasem klasycznie nic nie leci a jak przystawimy spod pachy to znowu mleczko popłynie). MM może służyć jedynie do dokarmienia dziecka aby mogło spokojnie zasnąć kiedy mama będzie pracowała laktatorem. Jednakże z mojego doświadczenia wynika, że w trakcie jednej sesji laktatorem da radę nawet w kryzysie ściągnąć 30-50ml mleczka i to powinno wystarczyć do dokarmienia dziecka (ale zawsze najpierw pierś, potem kubeczek, ewentualnie butelka. I tu polecam Calmę Medeli bo to jedyna butla na rynku, nad ssaniem której dziecko musi się naprawdę namęczyć tak jak przy piersi).


To ile czasu zajmie nam odbudowanie laktacji zależy przede wszystkim od naszego nastroju i wiary w to, że się uda. W moim pierwszym kryzysie (Gaba miała skończone 2 miesiące) trwało to 5 tygodni. Ale moje podejście było masakryczne- dół non stop, nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Już miałam wykupiony Bebilon Pepti i tylko dzięki mojej mądrej córeczce, która wiedziała najlepiej co dla niej dobre a mieszanką pluła strasznie - walczyłam dalej :-D W pewnym momencie obiecałam sobie i jej, że jak nam się uda, to obiecuję ją karmić co najmniej do 6 miesiąca. I rzeka mleka popłynęła :tak:

Drugi kryzys 6 miesiąca przeszłyśmy już lajtowo- jak tylko zauważyłam braki w laktacji od razu w ruch poszedł laktator i w 4 dni było po sprawie.
Tak więc pamiętajcie : mleczko tworzy się w głowie!!!


Zapalenie piersi:


Zapalenie piersi to stan zapalny w gruczołach mlecznych w jednej lub obu piersiach. Objawia się najpierw gorączką i łamaniem w kościach (jak na grypę/ przeziębienie). Potem pojawia się zaczerwienienie i ból w miejscu, w którym nastąpił stan zapalny. Zapaleniu piersi może, ale nie musi towarzyszyć zastój pokarmu.
Jeśli zapalenie jest spowodowane nadprodukcją pokarmu (np. tuż po nawale mlecznym- tak było z moim pierwszym) to wtedy radzimy sobie następująco:
- jeśli piersi są nabrzmiałe tak, że uniemożliwia to dziecku uchwycenie brodawki to można przed karmieniem odciągnąć ok. 15ml
- piersi należy rozgrzać przed karmieniem i schłodzić po karmieniu
- na gorączkę można zażyć paracetamol
Jeśli wysoka temperatura i ból w piersi nie ustępują po 48h to trzeba udać się do lekarza rodzinnego- wtedy dostaniemy antybiotyk. Przy antybiotykoterapii można kontynuować karmienie piersią! Także przy gorączce! Mleko się nie zważy (bo i takie mądrości słyszałam)! Co więcej przy zapaleniu bardzo ważne jest przystawianie dziecka do chorej piersi mimo iż jest to bolesne niestety.

Jeśli w grę wchodzi zastój pokarmu- postępowanie różni się jedynie tym, że tylko rozgrzewamy to miejsce, ale go nie chłodzimy! I bardzo często do chorej piersi przystawiamy dziecko w różnych pozycjach (leżąca, klasyczna, spod pachy) bo maluszek najlepiej nam oczyści te zatkane kanaliki.
Bardzo ważne jest, aby nie zwlekać zbyt długo z wizytą u lekarza i ewentualnym wzięciem antybiotyku! Jeśli domowe sposoby mają podziałać, to w ciągu 48h jest po zapaleniu. Natomiast jeśli dłużej będziemy zwlekać sprawa może zakończyć się ropniem, który trzeba będzie usunąć!

Galaxia laktator jest potrzebny do pobudzenia laktacji po porodzie (ale często w szpitalu jest laktator dostępny), przy kryzysie (którego nie musisz mieć) i w razie jakbyś chciała/ musiała gdzieś wyjść bez maluszka. W dobie internetu i allegro radziłabym może kupić jakiś niedrogi ręczny (tak na wszelki wypadek), a w razie problemów zamówić sobie Mini Electric z Medeli. Jakby nie patrzeć to koszt 200-250zł a jak masz go nigdy nie użyć to nie fajnie :dry:

Jak coś jeszcze mi się przypomni to napiszę :tak:
 
Asta super link, nieźle się uśmiałam :-D

Co jeszcze mi się przypomniało- da większości maluszków karmienie piersią to nie tylko zaspokajanie głodu, ale także uspokojenie i moment wyjątkowej bliskości i przytulenia z mamą. Dlatego często dzieci "wiszą" na piersi. I bynajmniej nie oznacza to, że mama ma niewartościowe/ za mało mleka! Jedynym skutecznym sposobem aby sprawdzić, czy dziecko się najada jest częsta kontrola wagi u pediatry. Przy czym jeśli w trakcie np. kryzysu waga dziecka przez 2 tyg stoi to nie jest źle. Byle by za mocno nie spadła. A jak ruszy to już wiadomo, że nasza praca przy pobudzaniu laktacji działa i można być z siebie dumnym ;-)
 
Piszcie doświadczone mamuśki, piszcie, to będzie moja Biblia:-D jestem zielona jezeli chodzi o karmienie piersią:p
 
reklama
Fajny wątek, myślę, że szczególnie przydatny dla pierworódek, ja pamiętam, że właśnie różnych głupot się nasłuchałam z Igorem. Podczytałam o nawale, bo nie przeszłam, więc się dokształciłam na wszelki wypadek.

W 100% zgadzam się, że mleko mamy tworzy się w głowie, więc ze swoich doświadczeń mogę powiedzieć, że jeśli istnieje konieczność wylania pokarmu, lepiej zlecić osobie trzeciej i nie dopuszczać do swojej świadomości. Wiem jak to brzmi, ale ja właśnie w tym momencie zaczęłam tracić pokarm, na szczęście Igor miał już wtedy około 6 miesięcy.

Przepisy w odpowiednim czasie przydadzą się bardzo:-)
 
Do góry