reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

wszystko o porodzie oraz wybieramy szpital, szkołę rodzenia i położną

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Witam.Może ja się podzielę swoimi wiadomościami.Pierwszy poród- koszmar:szok: W sumie cały poród z ostrymi bólami trwał 10 godzin w męczarniach...
:oo:to właśnie wszystkie chciałyśmy usłyszeć hehe :rofl2:
a tak poważnie to współczuję - liczę, że ja będę miała trochę przyjemniejsze wspomnienia :yes:
 
Ostatnia edycja:
reklama
Cześć, a raczej dobry wieczór :)

Zaczne od tego, że oba porody indukowane, bo sporo po terminie.
Przy Oli wody odeszły mi ok 23.00, a urodziłam o 9 rano. Niestety wzięłam ZZO przy 7 cm. Teraz sama się dziwię, że lekarze mi w ogóle podali w tym cm, ale byłam już bardzo wyczerpana nieprzespaną nocą i silnymi bólami.
Jak dostałam 1szą dawkę znieczulenia, to od razu dostałam bóle parte. 3-4 parcia i Ola była na swiecie.
Myślałam, że znieczulenie zmarnowane (bo jedna dawka podana, a 600 pln pękło :szok:), ale nie mogłam urodzić łożyska i lekarz tak mi naciskał na brzuch, że myślałam, że zejdę. W końcu mnie uśpili i wyczyścili.
Nie było lekko, ale szybko zapomniałam.

Z Alą było śmiesznie, o ile tak mogę napisać, bo bolało. Po terminie 14 dni. "Znajomy" lekarz powiedział żebym do Niego przyjechała, to po 3 godz urodzę. Umówiliśmy się na piątek. W czwartek poszłam z MM na imprezę i przywiozłam Go do domu o 24.00 :)
A rano byliśmy już w szpitalu. O g. 9.00 oksytocyna ,zaraz potem przebicie pęcherza i ...zaczęło się. Silne skurcze. Próbowałam się uśmiechać i czytać gazetę skacząc na piłce, ale przez pół godz. chyba czytałam ten sam akapit :-D Miałam super położną, która dużo ze mną ćwiczyła, pomagała i dbała o mnie. Miałam chwile zwątpienia i chciałam ZZO, ale położna tak robiła żebym o tym pomyśle zapomniała. I o 12.45 urodziła się Alunia.

A najciekawsze jest chyba to, że przy 1szym porodzie MM był bardzo zestresowany, nie wiedział co robić, a przy drugim zajadał kanapkę i żartował z lekarzem. Serio. Zaprawiony w bojach, bo porody szybko po sobie :)

Przepraszam za rozpisanie się, ale to opis dwóch porodów, a nawet 1 nie da sie by byłkrótki ;))

Teraz marzę o porodzie nie indukowanym, bo mam wrażenie, że skurcze przy takim są gorsze, bo sztucznie wywołane. Mogę się mylić, ale tu nie ma sygnalu z głowy.
 
Ja jeszcze w ogóle o tym nie myślałam! Ja wiem, że kobiety robią to od lat ale wizja porodu mnie przeraża.. Z drugiej strony gdyby planować dziecko opierając się tylko na tych.. bolesnych akceptach chyba nikt by się nie zdecydował.
 
Pierwszy poród wspominam bardzo dobrze :-)

Jeszcze w czwartek byłam w pracy, a w piatek o 7 rano odeszły mi wody. Do szpitala dojechaliśmy na 10, o 13 zaczęło solidnie boleć i dostałam ZZO, a o 17.45 Kurczak był już z nami :-)

Mąż był ze mną, bardzo przejęty, przecinał pępowinę, zanosił małego na badania i "ruszył" wszystkie zdjęcia z nerwów :-D Ale też biegał po położną czy lekarza, jak coś mi się działo. Cieszę się, że bylismy razem i oczywiście teraz też taki jest plan :-)

W tej chwili przeraża mnie tylko to, że urodzę szybciej i np. w pracy ;-)

Nadal planuję poród SN - cesarka, jako operacja, mnie przeraża. Być może bez ZZO, nie będę się upierać ;-) Na pewno z mężem.
 
Ostatnia edycja:
Zuzię urodziłam siłami natury, nacieto mi krocze ale wiem, że inaczej bym jej nie urodziła albo masakrycznie popękała wiec nie miałam pretensji, poza tym świetnie i szybko sie zagoiło, miałam też lewatywę, bez której nie wyobrażam sobie porodu, poród miałam wywoływany bo już było 13 dni po terminie a wiem, że bóle po oxytocynie są silniejsze a dałam radę bez znieczulenia, ogólnie wspomnienia mam nienajgorsze, ale moim zdaniem najwiecej zalezy od podejscia personelu:tak: mąż był ze mną i ani ja ani on nie żałował, jak już mała była na świecie przeciął pępowinę, popłakał sie i wogóle było magicznie, bardzo nas to do siebie zbliżyło:tak:
ale kązdy jest inny i czego innego oczekuje od życia, szpitala, partnera i to indywidualna sprawa, moim zdaniem nie należy nikogo do niczego zmuszac:tak:
tym razem też mamy zamiar być razem, i w tym samym szpitalu co poprzednio:-)
 
Ja się bardzo boję porodu. Nie chcę rodzić siłami natury i nie dam się do tego przekonać. Poza tym mam nerwicę. Czy mam jakieś szanse na cesarkę czy muszę dać w łapkę bądź postawić na prywatną klinikę? Proszę doradźcie
 
nie ma takich pięniedzy które musieliby mi zapłacić żebym dobrowolnie sie zgodziła na CC:tak:
co innego jak są wskazania i inaczej sie nie da, ale samej sobie takie kuku zrobić nie dziękuje
 
Witam..
Pierwszego synka rodzilam jakies 40 minut z bolami krzyzowymi i partymi... i nigdy nie myslalam o znieczuleniu w kregoslup okropnie boje sie igly i zaszczykow wlasnie po pierwszej ciazy...:crazy::crazy::crazy:
3 miesieczna kuracja fenoterolem... i innym badziewiem...zaszczykami olejistymi w tyleczek az mam ciarki na plecach...:no::no::no::no:
I pierwszego syna urodzilam naturalnie bez jakiech kolwiek znieczulen i 2 porod mam nadzieje ze bedzie taki sam mial przebieg..:):-):-):-):-)
 
moj 1 porod trwal od momentu przybycia na porodowke 3 godzinki i 40 minut:-)

najwazniejsze jest to aby nie biec od razu do szpitala jak poczuje sie skurcze bo mozna tam sobie polezec ladnych pare lub parenascie godzin,u mnie 10 grudnia o 20 na ktg nic nie bylo widac,lekarz mowil ze napewno nie urodze,kolo 23 poczulam bol,nie wiedzialam co to no bo skoror lekarz mwoil ze nie urodze to ja jeszcze nie rodze:-),i tak sobie lezalam lezalam,potem poszlam na tv do duzego pokoju,ptem wiem ze dostalam 2 razy biegunki,poszlam pod prysznic,i kolo 4 zbudzilam meza ze chyba juz,ale mowie pojde jeszcze raz pod prysznic bo mowino mi ze jezeli prysznic pomoze to jeszcze nie te skurcze,ale dalje bolo boli i boli,noi mialam rodzic W DSK bo moj gin prywatny tam pracuje ale ze tam byl gronkiwiec to jedziemy na warszawska,ja w stresie bo chodzily tam sluchy ze nie daja ZZO,co jej\st bdzura noi zajechalam babka mnie bada a tu juz 4 cm rozwarcia:-)pozegnalam sie z meem bo dla mnie to rzecz jasna ze napewno przy tym nie bedzie i poszlam,podlaczyli do ktg babka sie pytala od kiedy skurcze itp itd,potem powiedziala zebym sobie szla pod rpysznic,super sprawa!!!!

wrocilam a tu juz 7 cm,bol jak cholera:-)ale zyje wiec da sie przezyc,potem badania,przebili wod,pomacali wrrrrr:crazy:noi znowu psozlam pod prysznic ale nie doszlam bo wczesniej zalozyli mi weflon do kroplowki i ja jakos zachaczylam nic o cos i wylazl i na caly korytarz lala sie moja krew z reki:-(ja usiadlam na ziemie ze nie dam rady dalej isc,zaszlam na lozku i juz rodzimy:szok:kurde zaluje ze nie chodzilam do skzoly rodzenia bo nauka parcia i oddychania jest bardzo wazna!!noi po jakims czasie moj synek byl na swiecue,boze jakie piekne to przezycie,bylam nacinana pod narkoza i potem tez pod narkoza zszywana,
 
reklama
tez nie mialam ZZO i da sie przezyc,kolezanka miala ZZO ale to opoznilo jej akcje porodowa,
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry