reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wykluczanie dziecka z zaburzeniami SI

Dołączył(a)
10 Listopad 2019
Postów
2
Witajcie. Mój syn ma zdiagnozowane kilka lat temu zaburzenia SI. Obecnie ma 5 lat. Chodzę z nim na zajęcia terapeutyczne, pracujemy w domu, dziecko fizycznie rozwija się prawidłowo. Często ma napady złości objawiające się krzykiem (trwającym często po kilkanaście minut), rozrzucaniem zabawek, ogólnym rozdrażnieniem. Ma trudności ze zrozumieniem niektórych zachowań (np. uderzy inne dziecko i nie wie, że tak nie wolno). Przez to wynikają problemy w przedszkolu. Rodzice innych dzieci skarżą się, że mój syn uderzył Julka, ugryzł Kasię, podrapał Zosię, uderzył patykiem Kasjana podczas zabawy na podwórku itp.). Ostatnio zauważyłem, że przedszkole (czyli osoby w nim pracujące) starają się go pozbyć ze swojej placówki. Na początku były to sugestie, że może by spróbować w przedszkolu integracyjnym, prywatnym itd. Ostatnio przyjęli inną metodę działania i zaczęli grozić, że w przypadku napadu złości u syna wezwą do przedszkola pogotowie ratunkowe, żeby podano mu leki uspokajające. Zaczęli sugerować (w bardzo natarczywy sposób), żeby skrócić pobyt syna w placówce do 3 godzin dziennie, robić mu dłuższe przerwy od przedszkola, chodzić na sesje do psychiatry. Kilka dni temu zostałem wezwany do przedszkola pół godziny po zostawieniu tam dziecka bo "ma napad szału od 40 minut i nie mogą sobie z nim poradzić". Jak przyjechałem to usłyszałem, że syn powiedział, że "nie chce być w przedszkolu, bo tu rozprasza go otoczenie, źle działają na niego barwy i hałas". Takie słowa od 5-cio latka? Zapytałem skąd to słyszał. Odpowiedział, że tak powiedziała pani. Odnoszę wrażenie, że przedszkole chce się pozbyć "problemu" i robi wszystko, żebym przeniósł syna do innej placówki. Co mam robić? Przedwczoraj byłem na "rozmowie" z paniami z grupy syna i powiedziały, że "jeżeli nie będzie współpracy z naszej (mojej i żony) strony to skierują sprawę do sądu rodzinnego(!), że nic nie robimy dla dobra dziecka". A przecież chodzę z nim co tydzień na zajęcia z SI (za które płacę 90 zł za godzinę). Robię badania i diagnozy, które też nie mało kosztują. Zacząłem już nawet zbierać faktury i rachunki za wszystkie działania, które podejmujemy, żeby w razie W mieć co przedstawić w sądzie. Boję się co jeszcze mogą wymyślić przedszkolanki i dyrekcja przedszkola, żeby pozbyć się syna z ich placówki. Rozważam skierowanie sprawy do kuratorium z żądaniem sprawdzenia, czy przedszkole dokłada wszelkich starań, żeby dzieci miały odpowiednie warunki pobytu. Czy ktoś z Forumowiczów miał podobny przypadek?
 
Ostatnia edycja:
reklama
Rozwiązanie
@Mythopoeia - o, ja nie odczytałam tego jako pretensje, tylko prośbę o wsparcie i pomoc w danej sytuacji. Rzuciłaś oskarżenie:

"Ale pan przecież chodzi raz w tygodniu na terapię i wydaje 90 zł, więc w pana przekonaniu to wyczerpuje tamat. Oburza mnie (serio), że nie szuka pan odpowiedzi jak dziecku pomóc tylko jak udowodnić, że ma pan rację i zmusić placówkę, aby radziła sobie w tej sytuacji, państwo umywają rączki."
miejscu.

Nie znasz całej historii, a już oceniłaś. Gdyby rodzic umywał ręce, to chyba nie miałby wątpliwości i napisałby, że przedszkole jest do bani, przedszkolanki okropne, a dziecko aniołem, bo przecież może kogoś strzelić raz na jakiś czas, a rodzice się czepiają ;) Tu masz osobę, która widzi problem...
Czy dziecko ma WWR wydane przez Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczną?
Mam podobne problemy z synem w szkole masowej (ma zespół aspergera, kształcenie specjalne, obecnie w II kl.). Niestety publiczne placówki takie są. Jedyne co możesz zrobić to siąść cicho na tyłku, bo tylko zaszkodzisz dziecku. I niestety piszę to z własnego doświadczenia.
Teraz druga kwestia, proponuję faktycznie pójść z dzieckiem do dobrego psychiatry i rozszerzyć diagnostykę. Być może w grę wchodzą jakieś zaburzenia autystyczne i terapię należy poszerzyć nie tylko o zajęcia z SI.
Pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości
 
Hej :) Właśnie studiuje SI i pracuje z dziećmi. Ciężko coś powiedzieć bez obserwacji. Czy byliście u fizjoterapeuty, logopedy, psychiatry dziecięcego, lekarza internisty, neurologa? Dużo tych specjalistów, ale potrzebni są do tego, by odszukać źródło problemu. Jeśli dziecko jest agresywne po trzecim roku życia, konieczna jest wizyta u dobrego psychiatry dziecięcego. Jak rozwija się mowa? Co oznacza, że fizycznie rozwija się prawidłowo? Jak oceniona została motoryka przez terapeutę SI? Czy były wykonywane podstawowe badania krwi oraz obserwacja przez neurologa? Jak wygląda sen i dieta? Czy np po terapii SI następnego dnia zachowania agresywne nasilają się (zaburzenia modulacji sensorycznej - niski próg reaktywności z awersją sensoryczną). Czy dziecko zasłania uszy i/lub oczy kiedy znajduje się w głośnej sytuacji lub silnym natężeniu światła?
 
Nie znam do końca sytuacji - ale proszę też na to popatrzeć z drugiej strony.
Może Pana dziecko ma za dużo bodźców w przedszkolu i nie potrafi sobie z nimi poradzić?? Może pomysł z przedszkolem integracyjnym lub prywatnym wcale nie jest taki zły? Nie tylko z punktu widzenia obecnego przedszkola, ale także ze względu na rozwój Pana synka. Podejrzewam, że nie ma w przedszkolu osoby, która wie jak sobie poradzić w trudnych sytuacjach, więc problem się pogłębia.
Pogotowie ot tak nie poda dziecku leków uspokajających. Tym proszę się nie martwić.
 
Z jednej strony się przedszkolankom nie dziwie, są tam pewnie dwie na 20dzieci, to jest trudne do ogarnięcia. Dla dobra Twojego dziecka poszukalabym innego, takiego z grupą integracyjną (wcale nie musi być prywatne!) w takim miejscu jest znacznie więcej Pań do opieki i zazwyczaj mają lepsze kwalifikacje. Mój syn chodził do takiego przedszkola, teraz trafił do szkoły integracyjnej (on akurat nie ma problemów) i widzę co się dzieje, wszystkie dzieci- zwłaszcza te bardziej wymagające- są zaopiekowane, pod stałym nadzorem. Polecam z całego serca poszukać takiej grupy. skoro widać że w tym przedszkolu Panie sobie nie nie radzą, po co robić dziecku krzywdę.
 
Dodam jeszcze tylko, że oczywiście zachowanie tych Pań jest naganne i w żaden sposób ich nie bronię. Nie przejmować się tym co mówią i robią, do kuratorium sprawę zgłosić ale szukać innego miejsca dla synka.
 
@Romuald z jednej strony wygląda, że przedszkole nie potrafi sobie poradzić, z drugiej jest możliwe, że twój synek potrzebuje innej placówki, z mniejszą liczbą dzieci, a być może z nauczycielem wspomagającym, który mógłby się nim zaopiekować.

Jeśli ma nadwrażliwość na bodźce, to naprawdę przebywanie w dużej grupie dzieci może być dla niego koszmarnym doświadczeniem. Czy dziecko widział psychiatra i psycholog w ostatnim czasie? Czy diagnoza sprzed kilku lat była weryfikowana? Bo może się okazać, że zajęcia z sensoryki są ok, ale że np. potrzebuje badania nadwrażliwości na dźwięki i np. terapii metodą Tomatisa. Czy poradnia lub wy daliście jakieś wskazówki, jak w sytuacji stresowej pedagodzy powinni pomóc dziecku? Bo jeśli dziecko ma tak silne reakcje i nadwrażliwości, to myślę, że bardzo szybko następuje przebodźcowanie i reaguje najlepiej jak potrafi. Z drugiej strony trudno mieć pretensje do rodziców innych dzieci, że nie chcą, żeby na nich odreagowywał swój stres. Najważniejsze jednak, żeby synek miał optymalne srodowisko dla swoich potrzeb. Być może zmniejszenie godzin w przedszkolu przez jakiś czas jest pomysłem, ale czy jest dla Was możliwy do realizacji.

Mój synek był nadwrażliwy, ale u niego manifestowało się to w inny sposób, po prostu zaczął non stop chorować. W którymś momencie było już tak źle, że dostał leki wspomagające układ odpornościowy i skończyło się tym, że zabraliśmy go z przedszkola na pół roku. Po tym czasie problemy minęły. On akurat musiał dorosnąć do bycia przedszkolakiem. U Was problem jest zdecydowanie bardziej złożony, dlatego warto oprzeć się o specjalistów i zastanowić nie nad tym, czy panie chcą usunąć problem, tylko jakie rozwiązanie byłoby najlepsze dla waszej rodziny.
 
reklama
Szczerze mówiąc post wyraża wszystko to, czego nie rozumiem w dzisiejszych rodzicach. A sugestie przedmówczyń żeby udać się do kuratorium, to juz przepraszam ale absurd. Zacznę od tego, że oczywiście jest mi bardzo przykro, że pana dziecko ma pewnego rodzaju trudności. W bliskiej rodzinie mam dziecko z zaburzeniami SI i wiem, że to nie jest dla rodzica łatwa sprawa. Z tym, że odnoszę wrażenie, że pan domaga się od przedszkola, aby zdjęło z państwa ten "problem". Nie może być tak, że rodzic posyła dziecko z zaburzeniami do nieprzystosowanej placówki (najczęściej publicznej) i ma resztę gdzieś. Niech się oni zajmą, muszą sobie radzić, to ich obowiązek. Z postu wynika, że panie starały się z państwem rozmawiać, sugerować dodatkową diagnostykę, inne zajęcia. Ale pan przecież chodzi raz w tygodniu na terapię i wydaje 90 zł, więc w pana przekonaniu to wyczerpuje tamat. Oburza mnie (serio), że nie szuka pan odpowiedzi jak dziecku pomóc tylko jak udowodnić, że ma pan rację i zmusić placówkę, aby radziła sobie w tej sytuacji, państwo umywają rączki. Przecież tam w grupie są też inne dzieci i zapewne ich matki robią dyrekcji awantury o to, że dzieci nie mogą być workiem treningowym. Przecież może się coś poważnego stać, pana dziecko popchnie kogoś za mocno i dojdzie do tragedii albo inne dziecko mu odda i dojdzie do tragedii w drugą stronę. I wtedy będzie płacz, bo przedszkole powinno pilnować. Przeraża mnie, że państwo jako rodzice kompletnie o tym nie myślą... Bądźmy szczerzy, ciężko upilnować dziecko z takimi zaburzeniami (plus kilkanaście innych) bez odpowiedniego przygotowania placówki. Niech państwo się lepiej zastanowią jak pomóc własnemu dziecku a nie jak zmusić do czegoś przedszkole. Przepraszam jeżeli odpowiedź jest zbyt ostra, ale naprawdę najważniejsze żeby państwo pomyśleli o dobru dziecka, a w obecnej sytuacji wygląda to tak, jakby było to najmniej istotne.
 
@Mythopoeia - o, ja nie odczytałam tego jako pretensje, tylko prośbę o wsparcie i pomoc w danej sytuacji. Rzuciłaś oskarżenie:

"Ale pan przecież chodzi raz w tygodniu na terapię i wydaje 90 zł, więc w pana przekonaniu to wyczerpuje tamat. Oburza mnie (serio), że nie szuka pan odpowiedzi jak dziecku pomóc tylko jak udowodnić, że ma pan rację i zmusić placówkę, aby radziła sobie w tej sytuacji, państwo umywają rączki."
miejscu.

Nie znasz całej historii, a już oceniłaś. Gdyby rodzic umywał ręce, to chyba nie miałby wątpliwości i napisałby, że przedszkole jest do bani, przedszkolanki okropne, a dziecko aniołem, bo przecież może kogoś strzelić raz na jakiś czas, a rodzice się czepiają ;) Tu masz osobę, która widzi problem, stara się działać - dziecko miało diagnozę, chodzi na zajęcia, a nie wszyscy rodzice mają świadomość, że mogliby zrobić coś więcej lub szukać, gdzieś jeszcze pomocy.

I zgadzam się z tobą, że przedszkola, które nie mają nauczycieli specjalnie ukierunkowanych do pracy z dziećmi ze specjalnymi potrzebami, nie są w stanie zagwarantować odpowiedniej opieki zarówno takiemu dziecku, jak i pozostałym dzieciom w grupie. A obu grupom należy się poczucie bezpieczeństwa i stworzenie odpowiednich warunków do rozwoju :)
 
Rozwiązanie
reklama
Do góry