oj ja ani żadnego monitora oddechu nie miałam i rzadko kiedy wstawałam do mełej patrzeć czy żyje ;-) zresztą ona często ze mną spała wiec nie było potrzebne. Sterylizatora w ogóle nie miałam, dla mnie szkoda kasy, normalnie butlę wodą myłam wrzątkiem wyparzyć i ok, za to dostałam podgrzewacz do butelek, i generalnie oddałam nówkę, ani razu nie użyty, dla mnie też zbędny wydatek, normalnie butle do gara z wrzątkiem minuta i ciepłe mleczko. Jak słyszę jak to niektóre zostawiają butle w podgrzewaczu na parę godz aż sie łaskawie w nocy dziecku jeść zacznie to mnie krew zalewa.