reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wywołanie poronienia...Prosżę o radę

tez miałam puste jajo, ja dostalam skierowanie na łyzeczkowanie ale nie poszłam, poszłam do innego gina czekalismy jeszcze 3 tyg i pewnego wieczoru zaczeło sie lekkie krwawienie, odrazu pojechalam do szpitala gdyz tak kazał gin bo każdy organizm inny i inaczej moze reagowac, dostałam 2 tabletki, najpierw lekarz zapytal czy chce czy chce jeszcze czekac bo jak tak to moge isc do domu ale to moze trwac tygodniami a i tak trzeba bedzie oczyscic macice,mialam bardzo słabe skurcze ale po 5 godzinach krew lała sie jak z kranu, wiec gin powiedzial ze juz mnie nie bedą mećzyc i zrobili mi zabieg w zupełnym znieczuleniu, sam zabieg trwał moze z 5-10min, najgorzej po jak znieczulenie prestaje działać i sa okropne skurcze macicy, po moich prosbach dostalam kroplówke pbolową, tez bałam sie isc do szpitala, jak to bedzie wyglądało, tych wszytskich narzedzi i ludzi, ale jesli masz taka opcje lepiej udaj sie do szpitala bedziesz miała pewnośc ze bedzie wszystko dobrze. u mnie zabieg nic nie uszkodził wszystko dobrze sie zagoiło i po 6 msc zaczelismy starania po 2 cyklach zaszłam w ciaze, jestem w 23tc i wszystko jest dobrze :) Zycze Ci powodzenia, odwagi i wszystkiego dobrego
 
reklama
Dzięki Wam za wsparcie. Ale podjęłam już decyzję. Do poniedziałku czekam w domu, tutaj czuję sie lepiej, bezpieczniej i spokojniej. ta decyzja też sprawiła że sie uspokoiłam.
Czuje się jakoś.. lepiej, bardziej pogodzona. W poniedziałek idę do lekarza i albo do prywatnej kliniki na łyżeczkowanie albo od razu na łyżeczkowanie tutaj w szpitalu. Nie chcę brać tego syfu, bo wiem co się w tedy z człowiekiem dzieje. Często te wszystie skutki uboczne wymioty, biegunka, gorączka, dreszcze itd są gorsze niż wszystko inne. Nie chce tego przeżywać, nie w taki sposób, nie w szpitalu. Kiedyś setki kobiet to przechodziło, a ja mam do szpitala 5 min drogi. Wolę wyć z bólu w domu, niż w szpitalu.
Wyjątkiem jest łyżeczkowanie, chce odbyć to i wrócić do domu.
 
Szkoda ze Twoj gin nie ma zadnych dojsc do klinik - ja mialam ogromne szczescie i do tej pory traktuje to jak jakis niedobry sen, obudzilam sie i juz bylo po. Mysle ze inne miasto tez jest dobra opcja, ale najwazniejsze to to zebys sama decydowala i byla tam gdzie sie czujesz najlepiej. Podziwiam Cie bo ja psychcznie bym nie dala rady. Powodzenia i oby wszystko skonczylo sie szybko, tak abys miala jak najmniej cierpien.
 
Mam silny charakter. Muszę.. bo jestem z tym sama. Wściekła jestem w środku że MÓJ jest za granicą. Dziś jak dzwonił strasznie sie wściekłam jak usłyszałam jak do kogoś się śmieję. Chyba znów hormony ulegają zmianie, czuje rozdrażnienie.
Przyzwyczaja sie do mysli o utracie ciąży juz podan 2 tygodnie, wiec zdąrzyłam sie nieco pogodzić. Dam radę, choć by to przyszło w domu. Czuję że to tak ma być, tutaj moje dziecko powstało, i chcę żeby tutaj odeszło. Ze mną, w domu. A nie w zimnym szpitalu, w otoczeniu obcych. To moje dziecko i chce by było tylko ze mną... Jeśli coś by się działo do tej pory złego zadzwonię na pogotowie. Tysiące kobiet roni w domu...
 
Ginger leki które wywołują poronienie nie są doustne, aplikowane je masz bezpośrednio do pochwy, więc w żaden sposób nie wpływają na Twoje samopoczucie w sensie wymiotów czy biegunek o których piszesz. Nie ma mowy o gorączce.To tylko działanie miejscowe - krwawienie i skurcze, źle możesz sie czuć po narkozie i po samym zabiegu odczuwasz ból w podbrzuszu. Mój mąż też pracuje za granicą - trzy ciąże roniłam sama ale tego akurat nie żałuję bo mój mąż empatii generalnie jest pozbawiony.
 
Faceci, tak to z nimi jest... Jeszcze bardziej mi przykro jak czytam jakie mają niektóre kobiety szczęście by być ze swoimi kochającymi i wspierającymi je mężami. Nachodzi mnie w tedy taka wściekłość na mojego że szok... Myślę że w kwestii bólowej nie ma dużej różnicy po między poronieniem samoistnyma wywoływany...
 
U mnie w 9tc serducho się zatrzymało. Po tygodniu nic się nie działo więc dostałam skierowanie na łyżeczkowanie w narkozie. Po 6 mies. zaszłam w ciążę (bo tyle miałam odczekać wg mojego gina i wg lekarzy w szpitalu) i wszystko było ok, a teraz mam prawie 2 letniego skarba:) Nie miałam żadnych wywoływań i nie chciałabym mieć, bo raczej nie zniosłabym tego:/
 
No owszem, wiele kobiet roni w domu ale tez podczas poronienia mozna dostac wielu niemilych rzeczy np silnego krwotoku.. tez bierz pod uwage takie kwestie, ze to nie koniecznie (choc zycze Ci aby bylo inaczej) obejdzie sie bez komplikacji. Decyzja nalezy do Ciebie ale oby sie nic zlego nie dzialo..
 
Witajcie. Jestem Wam bardzo wdzięczna za wszelkie wsparcie. Dziś juz mi lepiej, pogodziłam się ze wszystkim, mam mnóstwo wsparcia z wielu stron. Staram się wrócić do zwyczajnych spraw, mam prawie 7 letniego synka oraz psa, oboje potrzebują mojej opieki., to motywuje do tego by wziąć się w garść. Staram się pocieszać takimi głupimi rzeczami jak to, że będę mogła napić się za kilka tygodni ulubionego wina, czy też że znów ubiorę szpilki. Wiem, małostkowe, ale staram się jakoś.. znaleźć w tym wszystkim jakieś drugie dno..

Mam teraz pytanie do osób, które przeszły poronienie w domu (zdecydowałam się na oczekiwanie do poniedziałku a w poniedziałek dostaje skierowanie na łyżeczkowanie).Czuję lekkie pobolewanie brzucha oraz dziwne skurcze szyjki macicy. Nie wiem czy coś sie niedługo samo zacznie? Czuję się dokładnie jak przed okresem, nawet mnie tak samo mdli, nie wiem czy to ze stresu...
Moja mama mieszka ulicę dalej caly czas jest pod tel jak by sie cokolwiek działo, jeśli natomiast pojawi się silny krwotok dzwonię po pogotowie. Do szpitala mam również 15 min piechotą. Chcę być dobrej myśli.. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.. Wiem, że to zabrzmi okrutnie ale, chcę mieć to już za sobą. Po wszystkim planuję wyjechać na kilka dni, by odpocząć od tego wszystkiego co się działo, pobyć z Moim...
 
reklama
Ja może opiszę jak to jest poronić w szpitalu ( madurowucza) w Łodzi. To moja pierwsza ciąża z invitro. Od razu bliźniaki. Jednojakowe bo komórka podzielila się we mnie. Lekarz mówi- będzie trudna ciąża wszystko może się zdarzyć. Na wizycie w 6 tyg okazuje się że jest ok serca biją. Na kolejnej...już nie. Obumarły. Szok. Lekarz daje skierowanie do szpitala. Jedziemy następnego dnia. Przyjmują nas. W dniu żabiegu pobierają krew. Później USG potwierdzające że płód nie żyje. Wieczorem podpisanie zgody na zabieg i info że na noc dostanę dwie tabletki dopochwowo rano kolejne . Żeby szyjka się rozwarła. Będą bóle i krew. Bardzo się bałam bo naczytałam na forach niestworzone rzeczy. Wzięłam że sobą ketanol i pyralginę żeby być przygotowana na najgorsze. 22 ga- pielęgniarka daje mi 2 tabletki. Biorę. Boje się. Po cichu biorę ten jedną pyralginę. Czekam. Ok 2 w nocy lekkie skurcze i zaczynam krwawić. Dostalam od szpitala duże podpaski. Przydają się. Ale nic nie boli
. Trochę jak w 1 dniu okresu. Nie ma wielkiej ilości krwi. Uważam że w normie. Czuje się dobrze. O 6 rana kolejna dawka tabletek. Na wszelki wypadek wkładam czopek przeciwbólowy i biorę jedną pyralginę. Ból taki sam - lekki. Rano obchod. Kwalifikacja do łyżeczkowania w narkozie krótkiej. O 11 zabieg. Nic nie boli. Wubudzam się bardzo szybko. Po wybudzeniu nic nie boli. Ale pytają. Życie dać mi kroplówkę z przeciwboli mówię że nie. Za półtorej godziny jadłam już obiad i poszłam się wykąpać. Dziś jest następnym dniem od tych zdarzeń i właśnie czekam na wypis. Jestem zadowolona z opieki w tym szpitalu. Luxusow nie ma ale lekarze i pielęgniarki mili . Miła atmosfera . I nic nie boli :) kto boi się bolu niech weźmie że sobą przeciwbólowe ale nie będą potrzebne :) nie bójcie się. Dacie radę tak jak ja!
 
Do góry