reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Z DUSZY BLONDYNKA - czyli co głupiego my zrobiliśmy (również dla tatusiów)

czechow

Fanka BB :)
Dołączył(a)
11 Sierpień 2005
Postów
10 353
Miasto
Warszawa
Jeśli powiedziało się "a" to trzeba powiedzieć "b" - czyli jeśli jest wątek o głupiutkich wybrykach naszych pociech to dlaczego ma nie być o naszych wybrykach.

Jedno zdanie wyjaśnienia - z duszy blondynką jest czasami każdy z nas - to są zachowania irracjonalne i po prostu głupie które zdarzają się nawet bardzo inteligentnym osobom....

Mam nadzieję, że będziemy umieli śmiać się z siebie.... ja to umiem koncertowo - czasami sama siebie zadziwiam....:cool:

Miłego czytania / pisania:cool2:
 
reklama
Mamo Julci - to był twój pomysł...

Ja natomiast napiszę klasykę jeśli chodzi o kobiety za kółkiem

Jadę sobie w niedzielę samochodem i pytam m. gdzie jedziemy dalej - omijalismy korek a on znał skrót - była droga i trzy możliwości - w lewo / prosto / w prawo... M. mówi w lewo - ja mówię okej - włączam kierunkowskaz w lewo i myk skręcam w prawo - m. patrzy się na mnie jak na jednokomórkowca i mówi czy wiem co właśnie zrobiłam - oczywiście odpowiadam: skręciłam w lewo.... on robi jeszcze większe oczy.. więc ja wysiłam swoje pseudokomórki mózgowe i po chwili robie ogromne oczy i połykam ze śmiechu gumę do żucia - więc się krzsztuszę i lekko dębieje...

Dobrze że nie było nikogo za mną....


Historia specjalnie dla naszych tatusiów
 
Wiecie coś mi się przypomniało.Było to może z dwa lata temu.Razem z eks teściową mamy jedno nazwisko i konta w jednym banku.Moja teściowa szła na emeryture,czy coś w każdym razie czekała na jakieś pieniądze z ZUS,ja też czekałam na rencinke.Pojechałam na zakupy ide do bankomatu po kase a tam 800zł więcej niż powinno być.Wybrałam zrobiłam zakupy.Za 2 czy 3 dni telefon z banku,żebym przyszła.I co się okazuje?Bank zwalał wine na Zus a Zus na bank,otórz pieniądze teściowej przyszły na moje konto,ja z nich skorzystałam.Panie z banku odciągneły mi to przy następnej wypłacie.
I tak wykorzystałam pobory mojej eksteściowej..

hehe to i może ja sobie wezmę nazwisko mojej teściowej :)
 
Mamo Julci - to był twój pomysł...

Ja natomiast napiszę klasykę jeśli chodzi o kobiety za kółkiem

Jadę sobie w niedzielę samochodem i pytam m. gdzie jedziemy dalej - omijalismy korek a on znał skrót - była droga i trzy możliwości - w lewo / prosto / w prawo... M. mówi w lewo - ja mówię okej - włączam kierunkowskaz w lewo i myk skręcam w prawo - m. patrzy się na mnie jak na jednokomórkowca i mówi czy wiem co właśnie zrobiłam - oczywiście odpowiadam: skręciłam w lewo.... on robi jeszcze większe oczy.. więc ja wysiłam swoje pseudokomórki mózgowe i po chwili robie ogromne oczy i połykam ze śmiechu gumę do żucia - więc się krzsztuszę i lekko dębieje...

Dobrze że nie było nikogo za mną....


Historia specjalnie dla naszych tatusiów

hehe tak naprawdę to jest to udokumentowane, że kobiety mają z tym problem. Kiedyś Fedorowicz nawet miał taki skecz, że kiedy kobieta tłumaczy jak jechać to należy wyłączyć fonię (czyli nie słuchać jej) i zostawić wizję (patrzeć gdzie pokazuje). Aczkolwiek u Ciebie doszło jeszcze to że kierunkowskaz włączyłaś dobrze (no ale jacy tu jesteśmy na tym forum to już sobie powiedzieliśmy)
 
- w lewo / prosto / w prawo... M. mówi w lewo - ja mówię okej - włączam kierunkowskaz w lewo i myk skręcam w prawo - m. patrzy się na mnie jak na jednokomórkowca i mówi czy wiem co właśnie zrobiłam - oczywiście odpowiadam: skręciłam w lewo....

hehehehe skąd ja to znam :-D:-D:-D ja tam zawsze powiadam facetowi, jak tylko wsiada do mojego auta, proszę mi tylko nie mowic, prawo czy lewo, proszę pokazywac odrazu rękoma kierunek :cool::-D:-D:-D
 
hehe tak naprawdę to jest to udokumentowane, że kobiety mają z tym problem. Kiedyś Fedorowicz nawet miał taki skecz, że kiedy kobieta tłumaczy jak jechać to należy wyłączyć fonię (czyli nie słuchać jej) i zostawić wizję (patrzeć gdzie pokazuje). Aczkolwiek u Ciebie doszło jeszcze to że kierunkowskaz włączyłaś dobrze (no ale jacy tu jesteśmy na tym forum to już sobie powiedzieliśmy)


Udokumentowane jest również to że kobiety zapamiętują po miejscach np. koło sklepu meblowego skręcasz w lewo a faceci po kierunkach np na południowy zachód...
 
świetne ... bardzo dobry kawał - umiem sobie wyobrazić jakie jaja z tego macie:-D

Przypomniało mi się jak mnie tata nabrał...

Ja byłam dzieckiem (i jako osoba dorosła jestem nadal) który wszystko chciał wiedzieć - pytanie dlaczego? po co? w jaki sposób? były na porządku dziennym...

Jechaliśmy tramwajem, który tuż przy sądach na al. solidarności zepsuł się....jechałam razem z tatą do jego pracy - pracuje w TP (TP - po angielsku to skrót od papieru toaletowego - nazwa bardzo pasuje:cool2:) i zadawałam mu milion dwieście pytań na sekundę - moj tata nigdy nie miał zbyt dużo cierpliwości więc w pewnym momencie był już na granicy wybuchu - kiedy go spytałam dlaczego tramwaj się zespuł wypalił że złapał kapcia i musi napompować koło (tramwaj przypominam) - ja byłam ustatysfakcjonowana odpowiedzią a tata miał spokój... oczywiście do czasu...kilka dni później został wezwany do dyrektorki przedszkola na rozmowę - Pani mu powiedziała że powinien bardziej uważać co mi mówi i powinien poczytać coś o technice - okazało się że mówiłam to dzieciom i miały niezły ubaw ze mnie....od tamtej pory tata był bardzo ostrożny co i jak mówi do mnie:-p
 
reklama
No to zaczynam.Jestem zapalonym czytelnikiem,jak dorwe jakąś książke to czytam ją namiętnie i nie zwracam uwagi co się dookoła mnie dzieje.Jednego razu dorwałam jakąś lekture a wcześniej postawiłam obiad na gazie.Pamiętam była to zupa szczawiowa.Gotowałam jajka.Usiadłam sobie przy stole w kuchni i czytam.Nagle słysze armaty czy co?Woda z jajek się wygotowała,garnek spalony a moje jajka strzelają po suficie i niestety malowanie sufitu było obowiązkowe.Od tamtej pory nigdy ne zabierałam się do gotowania z książką w ręku chyba że z kucharską

to samo mi sie kiedyś przydażyło :zawstydzona/y:
 
Do góry