Cześć dziewczyny:-)
Jestem początkująca na tym forum, ale bardzo się cieszę, że udało mi się znaleźć Wasz wątek tzn. najpierw trafiłam na wątek Rzeszowskiego Parensu i widzę, że jedziemy na jednym wózku. Otóż od VIII.2012 r. leczyłam się u Dr T.M. czyli znany Wam schemat, miesiące stymulacji hormonalnej, 4 nieudane IUI, decyzja o in vitro i tu zaczęły się schody, rzecz jasna chcieliśmy skorzystać z programu refundowanego wiadomo, człowiek płaci te comiesięczne składki, niech coś z tego skubnie, w VIII.2013 r. zapisaliśmy się na listę oczekujących, dodam, że byłam wtedy przed ostatnim zabiegiem IUI, wprawdzie pani w rejestracji kazała nam czekać na efekt, ale wolałam dmuchać na zimne, uparłam się i wpisała nas na listę, IUI nie powiodło się, więc zaczęliśmy wykonywać niezbędne badania do kwalifikacji, w miesiącu IX.2013 r. podpisaliśmy regulamin, Dr T.M. oczywiście zapewniał nas, że jak tylko dostarczymy wszystkie badania tzn. czekałam tylko na wyniki bakteriologi - działamy, jednak wyniki wyszył złe i od tamtej pory do II.2014 r. borykałam się z bakteriami, straciłam cztery miesiące na leczenie, ostatecznie i tak bakterii pozbyłam się dzięki mojemu lokalnemu lekarzowi, który poświęcił mi czas zaaplikował antybiotyk i kurację probiotyczną, a nie jak w przypadku Dr T.M. recepta czekała w rejestracji, ale to już pomijam. Bakterie odciągnęły naszą kwalifikację w czasie, pojawiłam się w Parensie na początku II.2014 r. na pobraniu wymazu do kolejnego badania, oczywiście poraz kolejny pani w recepcji upewniała mnie, że nie ma obaw, jak tylko badania wyjdą dobrze mogę przystąpić do kwalifikacji ani słowa o braku środków, udało się badania wyszły w porządku, więc po kilku dniach pojawiliśmy się na wizycie u Dr i tu dupa, Dr rozłożył ręce i zakomunikował nam, że musimy czekać do lipca, pod warunkiem, że dostaną kasę, oczywiście przedstawił nam alternatywę związaną ze zmianą kliniki, na moje żale, że przecież tydzień temu pani w recepcji zapewniała mnie, że jak tylko wyniki wyjdą dobrze będzie kwalifikacja Dr powiedział "jakby pani rozmawiała z panią Elą to wyjaśniła by dokładnie, że w tej chwili nie kwalifikujemy" :-( W tym dniu wróciliśmy do punktu wyjścia, wszystko zmieniło się o 360 stopni. Po kilku dniach jak pozbierałam już myśli, zadzwoniłam do Parens i chciałam, żeby nareszcie ktoś realnie powiedział mi jakie mamy szanse na zabieg z naszym numerem oczekującym, chciałam wiedzieć wszystko łącznie z tym ile osób przystąpiło do programu i ilu param się udało, ile par przed nami wyskoczyło z listy, pozbierałam informacje, a przy okazji natrafiłam na Wasze forum, teraz jesteśmy bliscy podjęcia decyzji na zmianę kliniki na Bociana, dlatego mam pytanie do Was dziewczyny:
goyah, anul86@ jak szybko i sprawnie przeprowadzić zmianę realizatora, dzwoniłam do Parensu, na dokumentację trzeba czekać 7 dni, przy odbiorze dostarczę pismo o zmianie kliniki, wtedy ponoć jest okres oczekiwania tzn. musi nastąpić zmiana realizatora poprzez Ministerstwo Zdrowia, orientujecie się ile to trwa? Jak zorganizować wyjazd do Bociana żeby załatwić jak najwięcej rzeczy tzn czy trzeba jechać najlepiej w konkretnym dniu cyklu (2-3 dc) ze względu na badania hormonalne? My mamy porobione tutaj wszystkie badania do kwalifikacji w Parensie, czy oni uznają ważność tych badań, czy zwyczajnie wywaliliśmy kasę i musimy u nich wykonać zestaw badań? O czym nie zapomnieć i o co pytać i jeśli wam coś jeszcze przyjdzie do głowy to piszcie! Już nie przedłużam. I fajnie, że Was znalazłam:-)