to ja odpowiem : my oprócz bramki na schody nie mamy żadnych innych zabezpieczeń pomimo ze Wojtus należy do bardzo ruchliwym dzieci i chodzi juz dobrych pare miesiecy, do kuchni mmay drzwi wiec zazwyczaj sa zamkniete, szufladów i gniazków nie mamy zabepieczonych, przyznam ze czestwo otwiera szuflady mam poprostu wiecej sprzatania jednak coraz czesciej reaguje na słowo nie i wkłąda rzeczy spowrotem fakt czasem sie buntuje i histerycznie płacze no ale cóz nie mozna pozwolic dziecko na wszystko, bardzo niebezpieczne rzeczy staram sie klasc wysoko chociaz coraz trudniej jest mi znalesc takie miejsca bo juz wszystko potrafi zdjąć staje na palcach czy na jakimś pufie wiec jest coraz trudniej. ja uwazam ze dziecko musi znac słowo nie wolno bo co w domu nie mozna bo zabezpieczenia a u znajomych ich nie ma to można? co do kwiatków to mam tylko jeden dosc duzy na ziemi na poczatku mały zjadał ziemie oczywiscie reagowałam no ale nie można mieć go na oku przez 24 h pewnie troche ziemi zjadł ale ma sie dobrze nic mu nie ma teraz zna smak i mu nie smakuje :-)
ja uważam, że wszystko z umiarem