kropa501
Fanka BB :)
skrzat-moja ma duzo piany w wannie ale glownie zajmuje sie otrepywaniem rak i plukaniem w wodzie bo jak wspominalam na watku lubi miec czyste rece i nic na nichzeby od kilku tygodni daje sobie umyc pieknie.Buzia szeroko otwarta i cierpliwie czeka az wyszoruje z kazdej strony.Zwykle patrzy przy tym w lustr
golnie myje zeby bardzo chetnie i oby tak jej zostalo.Problemu z kredkami u nas poki co nie ma bo daje tylko w krzeselku przy stole.
nef-my mamy niski stolik przy kanapie,taki salonowy.Mala spokojnie wszystko dosiega ale powiem ci ze jest ok.Naet podczas wizyty moga stac na stoliku ciastka,filizanki i nie musze sie zbytnio bac.Oczywiscie pilnuje dziecko ale ona raczej takich rzeczy nie sciaga.Kilkakrotnie uczylam ja ze filizanki od kawy sa "au" dajac jej przytknac raczke do cieplego kubka.No i teraz ona podchodzi z usmiechem wysuwa reke i smiejac sie zabiera ja z powrotem nawet nie dotykajac.Sprobuj,moze sie uda.Nie mowie ze masz parzyc dziecko ale niech poczuje ze jest cieple.Tak cieple ze nie bedzie chciala dotykac.Moze...Tak nas tez pouczono w sklepie z kominkami bo akurat zamontowalismy.Oczywiscie bedzie sie palic raczej wieczorami kiedy bedzie spala ale oni doradzali by przytknac dziecku raczke do takiego odpowiednio nagrzanegczywiscie tu tez rowniez nie chodzi o poparzenie dziecka ale o to by wiedzialo ze to ewentualnie moze zabolec.
eijf, dotykanie gorącego to nie jest dobra metoda. Zwłaszcza w przypadku kominka. Moja koleżanka poszłą za czyjąś radą i tak uczyła małego, że dotykała rączką ciepłego i mówiła,że gorące. Aż pewnego dnia mały sam chciał mamie pokazać, jaki mądry - dotknął do rozpalonego do czerwoności kominka, nie zabrał w porę rączki i sparzył sobie całą dłoń, do żywego mięsa
joaszka, ja moją to już dawno dumam, żeby dać jej coś ściągnąć sobie na głowe, żeby się wystraszyła, tylko nie mam pomysłu co?
No bo w kuchni nie chciałabym rozwalić kafelek, przydałoby się coś metalowego ale lekkiego, co narobi dużo hałasu a mało szkody. Za to w pokoju mam parkiet drewniany, który nie dość, że wygłusza dzwięki, to jeszcze jest za delikatny na takie upadki z wysokości.
hmm, właśnie wpadłam! ha, metalowa miska! i od razu nakrzyczę, że nabroiła.
nef, mój ściągnął na siebie ze 3 tygodnie temu pełen kubek kakao. Na szczęście nie było gorące. Kubek się rozbił, hałas jak trzeba, Radek mokry od głowy po skarpety i zadowolony, jak cholera - z podłogi kakao chciał zlizywać... Pół dnia mi jeszcze pokazywał, jak to się stało i zaśmiewał się przy tym do rozpuku, mimo mojej dezaprobaty...Przypomniałą mi się jeszcze tka sytuacja z chrześniakiem mojego brata. Jego dziadkowie mieli w ogródku oczko wodne, takie wypieszczone i w ogóle. Tłumaczyli mu, że tam nie wolno wchodzić itp. Kiedy miał z 1,5 roku, wujek na moment wszedł do domu po picie dla małego. Usłyszał tylko plusk i wyłowił z oczka (płytkiego) dziecko, które już nie oddychało. Ogrodzili ogródek, zamontowali furtkę na zasuwkę. Dziecku tłumaczyli i przypominali ciągle, co się stało -a wystraszył się niemiłosiernie. Na wszelkie sugestie, ze powinni oczko zlikwidować, odpowiadali, że Jaś już rozumie, a on to skrupulatnie potwierdzał. Rok później spuszczony na chwilę z oczu Jasiek otworzył sobie furtkę i wyłowili go z oczka już sinego. Oczko zlikwidowali w jeden dzień.
Dzieci niestety nie uczą się na błędach
Ostatnia edycja: