reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zasypianie na rękach

Fifka

♥ Chłopcowa Mama ♥
Dołączył(a)
4 Styczeń 2011
Postów
8 874
Miasto
Na Podlasiu :)
Wiem ze tych tematów jest cała masa... troszkę czytałam ale nie za bardzo znalazłam odpowiedź na moje zmartwienie.



Mój mały do pół roku zasypiał sam... dawałam mu smoczka, włączałam radio i dziecka nie było... aż do tego felernego dnia kiedy się rozchorował... miał gorączkę i dużo płakał, przez co nosiliśmy go z mężem na rękach i tak usypialiśmy... no i po chorobie tak zostało, bo a to był skok rozwojowy a to zęby i ciągle coś... teraz mały ma ponad 9 miesięcy i chciałabym żeby te czasy kiedy zasypiał sam wróciły (staram się o kolejną ciąże a mały waży 10 kg i jak nam się uda nie będę mogła go nosić)

Kiedy zaśnie nie ma problemu z jego odłożeniem do łóżeczka w nocy wciąż zdarza się ze się budzi ale na mleko (zasypia koło 19 i nad ranem je i śpi dalej) ale nie ma noszenia, daje butle, zje, wsadzam smoka i po sprawie. Wieczorem też nie ma problemów, je kasze i po kaszce - smoczek i śpi. ale w dzień...

Od dwóch dni próbowałam metody 3-5-7... ale jednak to nie jest metoda dla nas... :no: przedwczoraj mały padł po pierwszym wyjściu... ale wczoraj to był kosmos... mały tak płakał ze aż powietrza nie mógł złapać... jak leżał a ja siedziałam obok śpiewając kołysanki leżał grzecznie ale jak wychodziłam była rozpacz... po godzinie się poddałam bo myślałam ze mi serce wybuchnie a potem w nocy mały spał przy mnie i jak tylko odchodziłam to była histeria (NIE DO POMYŚLENIA DO TEJ PORY!) Nie był to płacz wymuszający tak jak on potrafi czasem a słychać było ze to rozpacz i strach... więc ten sposób u nas odpada...

Macie jakieś inne sprawdzone metody?
 
reklama
Nie znam dokładnie metody 3-5-7 ale to chyba ona go jakoś rozstroiła. Ja w dzień też noszę na rękach a wieczorem różnie. Może Ty zastosujesz to w dzień. Czasami wystarczy, że gdy zgubi smoczek to mu go dam. Czasami siada w łóżeczku i muszę go kilka razy kłaść. Za każdym razem wychodzę bo on wie, że siedzę obok (mamy jeszcze ochraniacz na szczebelki więc nie widzi - czuje) i wtedy bardziej się złości. Czasami wracam 3 razy czasami 15. Gdy bardzo się denerwuje jestem przy nim chwilkę i głaszczę po główce, trzymam za rączkę. Jednak u nas jest to bardziej marudzenie i popłakiwanie niż histeria. Nie zostawiam go nigdy zbyt długo, żeby właśnie w nic takiego nie wpadł. Ale to nigdy nie działa od razu. Dużo też zależy jak bardzo zmęczone jest dziecko. Rozzłoszczone nie zaśnie spokojnie. Ciągle sobie mówię, ze będę to stosowała też w dzień, ale jakoś się przyzwyczaiłam.
 
Ta metoda polega na tym żeby pożegnać się z dzieckiem odłożyć go do łóżeczka i wyjść na 3 min. Wrócić po tym czasie, uspokoić go i tym razem wyjść na 5.... znowu wrócić uspokoić i wyjść na 7... a potem tak chodzić w tą i z powrotem aż padnie.... jednak dla mojego małego to zbyt drastyczna metoda.... wydaje mi się ze dziecko powinno kojarzyć łóżeczko z czymś przyjemnym a nie płaczem ze mama mnie zaraz zostawi :zawstydzona/y:



Doczytałam język niemowląt i teraz spróbuje innej metody... siedzenie z dzieckiem i czytanie mu książeczek lub śpiewanie kołysanek aż zobaczę ze zaczyna przysypiać i ZANIM zaśnie odkładanie go do łóżeczka... jeśli zachlipie to poklepywanie po plecach i "cichanie". Może z czasem załapie ze po bajce jest czas na spanie i już nie będzie się burzył ze został odłożony do łóżeczka. :sorry2:
 
U nas w dzien jest tak, ze jesli nasza mala nie jest bardzo zmeczona to jej nie klade. Widze ze trze oczka, biore ja na gore jesli w lozeczku sie denerwuje i placze to odpuszczam, pozwalam sie pobawic jeszcze z 20-30 min i gdy juz zaczyna marudzic biore ja spowrotem. Wtedy klade ja do lozeczka na boczku, daje reke do potrzymania i zasypia. Gorzej jest wieczorem, po kolacji czasami Maja ozywa :-D ale to kwestia kilkunastu minut zeby ja wyciszyc. Gdy wstaje to klade ja na boczek i powtarzam ze teraz jest pora spania. Mam tez w lozeczku przytulanke i takiego konika morskiego z melodyjkami, zasypia przy nim od urodzenia ( konik ma swiecacy brzuszek - poki gra nie jest ciemno w pokoju) zazwyczaj wystarczy jedna seria melodyjek i Maja spi.

probowalam ja usypian na sile...w sensie tesciowa mi powiedziala ze ona powinna miec stala godzine spania, niestety ja nie potrafie patrzec i sluchac placzu przez 20, 30 min czy 1 h. Dwa razy probowalam, za pierwszym razem corcia plakala 10 min i zasnela, za drugim po godzinie placzu w nieboglosy poddalam sie.
 
u nas znowu mala czy w dzien czy na noc zasypia ze mna w lozku,tzn klade sie kolo niej,glaszcze po glowce,pleckach,a jak zasnie odkladam do lozeczka:)
 
Hmmm... ja uważam że metoda 3-5-7 jest idealna żeby samemu wpędzić się w poczucie winy! Choć i owszem próbowałam jej z moim synkiem i no cóż... nauczył się sam zasypiać, ale leżał w łóżeczku gdy wpadał w rozpacz to go głaskaliśmy, cichaliśmy tuliliśmy, ale nie wyciągaliśmy z łóżeczka. Fifka a może właśnie spróbuj sama z młodym się położyć i takk go uśpić, a jak uśnie to przełożyć go do łóżeczka, bo noszenie 10kg to nic strasznego, ale on rośnie i maleć nie będzie.
życzę powodzenia i wytrwałości!
 
7 minut to dla płaczącego dziecka dużo czasu. W końcu przestanie płakać, ale nie dlatego, że będzie mu ok, tylko dlatego, że zwątpi, że to coś da. A z opisu tej metody wynika, że ja stosuje to samo, tylko bez tych przedziałów czasowych. Wracam ile trzeba i uspokajam, ale nie czekam aż dziecko będzie płakać w niebogłosy i nie patrzę na zegarek. Choć przyznam, że chyba z 2 razy się zdarzyło, że nie potrafił się uspokoić i żeby nie zamęczać (bo to nie usypianie, gdy dziecko płacze i płacze tylko zamęczanie) to danego dnia usypialiśmy na rękach a do metody wracaliśmy na drugi dzień.
 
Dzięki dziewczyny!


Dzisiaj przez cały dzień praktykowałam siedzenie z małym na rękach i zadziwiająco gładko poszło! Czyli mu nie chodzi o noszenie a o przytulanie... Jak widziałam że odpływał to odkładałam go i spał :-) Troszkę to poćwiczymy i spróbuje go odkładać do łóżeczka i tylko głaskać i dotykać (no bez śpiewania też pewnie się nie obejdzie bo on jest nauczony śpiewania kołysanek - choć to mi nie przeszkadza akurat :-D )


Ale widzę ze jednak to "uczenie" mimo że trwało tylko jeden raz (w sensie jeden skończył się płaczem) wpłynęło na niego... Jak odkładałam go do łóżeczka jeszcze świadomego od razu podnosił alarm i uspakajał się jak zaczynałam go głaskać i zaraz zasypiał... tak jakby bał się że zaraz go zostawię... :-(





Basia ja robię tak samo! Nie usypiam go "bo już czas" tylko czekam aż sam zacznie się przytulać i zamykać oczka. Jak się broni to go odkładam do zabawek i czekamy "aż się mocniej zmęczy" :-) Noo chyba ze jest godzina 16... wtedy nie daje mu spać i trzymam aż do wieczornej kąpieli.




Co do usypiania małego ze mną to właśnie tego próbuje go oduczyć bo mały śpi ze mną w nocy (kwestia organizacyjna, bo mąż MUSI się wysypiać bo ma taką pracę ze wymaga jego pełnego skupienia - jest kierowcą i często w środku nocy wychodzi do pracy więc nie ma mowy o wstawaniu do małego... plus to że on chrapie a ja nie potrafię z nim spać bez stoperów w uszach...) Nie ma najmniejszego problemu z zasypianiem sam obok mnie kiedy o przytulam... Ale staram się teraz o drugie dziecko i chce nauczyć go spania w łóżeczku bez brania na ręce (do tej pory śpi tam w dzień i wieczorem bez większych kłopotów na noc go tylko zabieram) bo jak się uda to niedługo będę miałą drugiego do noszenia...
 
reklama
U nas dzis mala drzemnela sie 30 min w samochodzie to bylo jakos po 11 rano i do godziny 16 byla strasznie marudna, zasnela u meza na kolanach jakos po 16, obudzilismy ja o 18:30 podjadla owockow, pobawilismy sie, nawet humor jej dopisywal, ale juz kolo 20 zaczela znow trzec oczka, takze kapanko, kaszka i zasnela w 2 minuty w lozeczku.

Fifka dla mnie to duze ulatwienie ze cora zasypia w lozeczku bo ja juz jestem w 8 mcu ciazy, choc czasem zdarza sie ze trzeba ja utulic. Zazwyczaj staram sie to robic na siedzaco lub zastepuje mnie maz, gdy trzeba ja dluzej ponosic.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry