Hey.Nie mam w rodzinie z kim za bardzo pogadać więc zwracam się do was z prośbą o pomoc,jeśli uznacie,że mój "problem"to nic takiego,to nie musicie doradzać-zrozumiem.
Otóż jestem mamą dwójki wspaniałych dzieciaków,synek ma skończone 5 lat,a córeczka 11 mies,i żoną dobrego faceta.Jest opiekuńczy,kochający troskliwy(choć nie będę pisała,że cudowny-jak każdy ma swoje wady),ale od dłuższego czasu nic nie sprawia mi przyjemności.Sprzątanie gotowanie,zabawy z dziećmi,mąż-mam wrażenie,że wszystko robię za karę,a kocham moje dzieciaki i gdybym mogła to bym im nieba przychyliła.Jestem podenerwowana,rozdrażniona,wszystko mnie wkurza,irytuje.Nie można ze mną normalnie porozmawiać o potrafię bez powodu awanturę zrobić,czy nakrzyczeć na rodzinę bez powodu.Jestem cały czas zmęczona(i nie chodzi tu o nie wyspanie),po prostu jestem zmęczona całym moim życiem,a wcześniej tak nie było.Może nie byłam wulkanem energii,ale na pewno nie było tak,jak teraz.Synek ma zaburzony rozwój mowy,i opóźniony rozwój psychologiczny i bardzo się tym stresuję,córeczka ma 11 mies i nie chce mówić(ale tym się nie stresuję),ciągłe stresy związane z rodziną(siostrą,matką)Macie podejrzenia dlaczego tak się może dziać? Myślicie,że to wszystko może mieć wpływ na moje samopoczucie?Prosty przykład:wraca jutro mój mąż z 11-dniowego poligonu(jest żołnierzem) i bardzo się cieszę na myśl o wspólnej porannej kawie,o rozmowach,ale jeszcze bardziej cieszę się dlatego,że będę mogła chwilę odpocząć od dzieci od całej tej rutyny,którą wykonuję dzień w dzień,czy to jest normalne?Nie zrozumcie mnie źle,bardzo kocham moje dzieciaki i męża ale już nie mam na nic siły...
Otóż jestem mamą dwójki wspaniałych dzieciaków,synek ma skończone 5 lat,a córeczka 11 mies,i żoną dobrego faceta.Jest opiekuńczy,kochający troskliwy(choć nie będę pisała,że cudowny-jak każdy ma swoje wady),ale od dłuższego czasu nic nie sprawia mi przyjemności.Sprzątanie gotowanie,zabawy z dziećmi,mąż-mam wrażenie,że wszystko robię za karę,a kocham moje dzieciaki i gdybym mogła to bym im nieba przychyliła.Jestem podenerwowana,rozdrażniona,wszystko mnie wkurza,irytuje.Nie można ze mną normalnie porozmawiać o potrafię bez powodu awanturę zrobić,czy nakrzyczeć na rodzinę bez powodu.Jestem cały czas zmęczona(i nie chodzi tu o nie wyspanie),po prostu jestem zmęczona całym moim życiem,a wcześniej tak nie było.Może nie byłam wulkanem energii,ale na pewno nie było tak,jak teraz.Synek ma zaburzony rozwój mowy,i opóźniony rozwój psychologiczny i bardzo się tym stresuję,córeczka ma 11 mies i nie chce mówić(ale tym się nie stresuję),ciągłe stresy związane z rodziną(siostrą,matką)Macie podejrzenia dlaczego tak się może dziać? Myślicie,że to wszystko może mieć wpływ na moje samopoczucie?Prosty przykład:wraca jutro mój mąż z 11-dniowego poligonu(jest żołnierzem) i bardzo się cieszę na myśl o wspólnej porannej kawie,o rozmowach,ale jeszcze bardziej cieszę się dlatego,że będę mogła chwilę odpocząć od dzieci od całej tej rutyny,którą wykonuję dzień w dzień,czy to jest normalne?Nie zrozumcie mnie źle,bardzo kocham moje dzieciaki i męża ale już nie mam na nic siły...