reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Żona i matka, ale już nic po za tym:(

Dołączył(a)
3 Kwiecień 2012
Postów
2
Witam serdecznie,
Od razu zaznaczę, że jestem mężczyzną, tak kwoli ścisłości, poszukującym pomocy.

Otóż, gdy żona urodziła córeczkę okazało się, że maleństwo jest ciężko chore i od dnia narodzin wiecznie latamy po szpitalach.

Rozumiejąc dobro dziecka, przez długi czas starałem się akceptować braki obiadów (bo sam mogę ugotować - co zresztą robię), absolutny brak seksu, wahania nastrojów żony...*******nik w domu i wszystko to co się dzieje u nas!.
Powoli jednak dochodzę do wniosku, że żona w ogóle straciła zainteresowanie mną i naszymi potrzebami, zaś liczy się tylko dobro dziecka.

Nasz życie podyktowane jest kondycją maleństwa, ale nie chcę dopuścić, aby nasze małżeństwo się z tego tytułu rozpadło.
Rozliczne awantury, że ona haruje w domu przy dziecku, a ja lajtowo w biurze i jeszcze się czepiam, że nieugotowane...powoli mnie przytłaczają i powodują, że mimo wielkiej miłości do rodziny coraz trudniej mi wracać do domu.
Nie wnikam, że od kilku miesięcy nie kochaliśmy, nie liczę na to, bo poród mieliśmy faktycznie dramatyczny, ale minimum zbliżeń typu przytulanie lub całowanie mogłoby załatwić temat.

Już nie wiem co mam robić. Pewno gdyby mnie zabrakło i tak żona by nie zauważyła. No może po kieszeni by odczuła, ale nie jestem i tego pewien.

Ja jestem potrzebny na zakupy, aby zawieźć i przywieźć do i z szpitala, ale do niczego innego..no może po za kąpielą. Czuję się z tym wszystkim bardzo źle i nie umiem sobie poradzić. Pytałem już koleżanki, kolegów, starałem się być posłuszny jej woli i dalej to samo. Jak wyjęła śmieci z kosza to do momentu kiedy ich nie wyrzuciłem stły w korytarzu. Jak nie kupię chleba, to go nie ma. A jak już zona idzie na spacer z dzieckiem, to też nic nie kupi, bo wózek się nie mieści do sklepu, albo jest za zimno, albo nie po drodze itd.

Zastanawiam się, czy to już koniec????? Czy ona kocha tylko nasze dziecko????

Ja na okrągło jej wyznaję miłość, kupuję kwiaty, zabiegam o jej względy, staram się by zwróciła na mnie uwagę, a jak odezwę się bardziej stanowczo, to słyszę tyradę.

Jestem młody i w miarę atrakcyjny i wiem, że nie miałbym trudności w znalezieniu kochanki, ale jednak nie chce tego! Chcę normalnego domu i normalnej rodziny a przede wszystkim zdrowia córki. O ile to ostatnie nie jest zalezne ode mnie to na wcześniejsze sprawy mam chyba jakiś wpływ. Jednak nie mam zamiaru prać sprzątać i gotować w domu każdego dnia. moge to robić okazjonalnie, bo korona mi z głowy nie spadnie, ale ja też w końcu pracuję zawodowo, często podróżuję i gdy wracam z wyjazdu ta ciepła miska zupy by zdziałała cuda.

Proszę pomóżcie...Może kobiety mi zwrócą uwagę na to gdzie robię błędy, bo pogubiłem się bardzo w tym naszym życiu.
 
reklama
Witaj, jak ja tak czytam to mam wrażenie ,żer Twojej żonie zwyczajnie się w d..e poprzewracało.Ja wszystko rozumiem, stres , chorobę dziecka itd, ale trzeba normalnie żyć.Zrozumiałam z Twojego postu,że Twoja żona oprócz zajmowania się dzieckiem nie robi nic. Jak słyszę czy widzę podobne zachowania to mnie krew zalewa. Ja już w ciąży byłam sama ( Maja planowana) bo mąż przed ciążą juz wyjechał za granicę zarabiać pieniążki i teraz jeszcze przez ok pół roku będę sama z córką. W obcym mieście gdzie nie mam nikogo bo przyjechałam tu za mężem. I w ciąży sobie radziłam choć obowiązków było mniej i teraz sobie też świetnie radzę. Owszem mam cazsem takie dni,że w chacie jest nieogarniętę i mam dzień leniucha ale to rzadko. Mam posprzątane, poprane ( choć mam wrażenie ,że to pranie wiecznie jest i nigdy się nie kończy :-D), poprasowane, ja umalowana i ubrana wychodzę na spacery,opony w samochodzie wymienione, po urzędach też z córą biegam. Jak mąż przyjeżdża do nas to specjalnie robię mu listę i proszę żeby coś porobił w domu żeby czuł że to dalej jego dom i jest potrzebny choć twarda baba ze mnie i sobię radzę choć mam czasem wszystkiego po dziurki w nosie. A Twoja żona jakby musiała jednak sama wszystko ogarnąć bez najmniejszej pomocy to może by się opamiętała. To że nie ma ochoty na czułości to jestem akurat w stanie zrozumieć bo ja po porodzie mam to samo, liczę że przejdzie jak nie to pomyślimy co z tym zrobić. I to ,że córa jest teraz dla niej najważniejsza to też wg mnie jest normalne bo dla mnie nikt nigdy nie będzie tak ważny jak ona.Niestety.To moje ukochane ,wyczekane dziecko i już. Więc tę kwestię też rozumiem. Na temat pozostałych się wypowiedziałam. Proponuję wakacje ( Twoje) i to takie np dwa tyg poza zasięgiem kobiety-może się ogarnie i zatęskni. Powodzenia :tak:
 
Najlepsze co mozesz zrobic to chyba pokazac tego posta swojej zonie ;-) 'przypadkiem' zostawiajac otwarta strone...

Hehe,moze drastyczne,ale my z mezem tez mielismy kryzys niedawno (akurat nie dotyczyl dziecka,no ale mniejsza z tym) przy czym ja wlasnie nie skasowalam czegos co powinnam i maz sobie poczytal... na poczatku byly lzy i pretensje ale pozniej doszlismy do wniosku,ze na dobre nam to wyszlo...a gdyby sobie M wtedy nie poczytal to do dzisiaj bylo by pewnie miedzy nami nieciekawie,a tak wszystko sobie wyjasnilismy i jest dobrze :tak:
 
agniecha ma racje :tak: zonie chyba za dobrze...mi tez nikt nie pomagal ,a zeby wyjsc na spacer i po drodze drobnych zakupow nie zrobic :sorry2:

Przedewszystkim zycze Wam zdrowka dla coreczki,bo jak z mala bedzie dobrze to i moze zona sie w koncu ogarnie.
Ile miesiecy ma Twoja corka?
 
Jak na moje to dzieci sa potrzebne w związkach w małżeństwach, sama wyczekuję kiedy w końcu mi się uda z przyszłym mężem zajść w ciąze i sie nie możemy doczekać kiedy się to stanie... ale moim zdaniem najabrdziej będę kochać męża i dziecko nie odwrotnie i z pewnością z taką samą siłą ich kochać będę ale będzie to inna miłość , miłość matczyna i miłość do mojego męża, nie wyobrażam sobie do[prowadzenie siebie do takiego stanu jak Twoja żona po drugie my kobiety powinnyśmy dbać o naszych męzów nawet mając dzieci nie mówie tu tylko o seksie ale o czułości o okazywaniu miłości , o pamiętaniu o tym że gdyby nie nasz mężczyzna to nie miały byśmy swoich pociech, dziecko to połowa matki i ojca, dbajmy o rodzinę nie o dziecko. moje jest takie zdanie i z pewnością nie zapomnę o miłości do męża kiedy to nam się uda mieć dzidzię.
 
Drogi bezradny. Witam Cie serdecznie, po analizie Twojego postu uwazam , ze masz racje, znasz swoje miejsce w domu i wiesz jakie obowiazki naleza do Twojej zony. Fakt, dziecko jest czasochlonne, ale przeciez dziecko tez spi, wiec w miedzy czasie mozna poprac, posprzatac, ugotowac, chyba nie mieszkanie w jakiejs wielkiej willi z 13 sypialniami, zeby zona nie dawala rady z obowiazkami domowymi. Wspolczuje, ze wasze dziecko ma problemy zdrowotne, napewno nie sprzyja to radosnym nastrojom, ale Twoja zona musi zrozumiec, ze to nie jest jakas swiatowa tragedia i ze sa ludzie, ktorzy maja b. ciezko chore dzieci, mimo wszystko kochaja sie i dbaja o siebie nawzajem. Milosc to ogrod, ktory musi byc pielegnowany, inaczej zamiera. To dobrze, ze nadal o nia dbasz , ale moze powinienes z nia porozmawiac o tym jak sie czujesz, nie atakujac jej, po prostu chlodno oceniajac stan rzeczy z Twojego punktu widzenia. Jesli obawiasz sie , ze to jak zwykle skonczy sie klotnia, moze sprobuj napisac do niej list , wszystko tak jak widzisz i jak sie czujesz. wytlumacz , czego Ci brakuje, daj zonie wskazowki, co moglaby zmienic. Wytlumacz, ze zwiazek w stanie obecnym nie pociagnie dlugo... Bo ile mozna byc tylko portfelem , czy jakims dodatkiem do rodziny ?

mam nadzieje, ze uda wam sie odnowic wasze relacje. ja w czasie ciazy, mialam rowniez okres, kiedy nie chcialo mi sie nic, moj maz sam gotowal, sprzatal a ja bym tylko spala, ale na szczescie to trwalo krotko i minelo, mialam wtedy straszne wyrzuty sumienia.

3maj sie i powodzenia!!
 
bezradny współczuję, musisz z żoną powaznie pogadać. Ja w ciąży poszłam na zwolnienie w 5 mcu, przejęłam dosłownie wszystkie obowiazki domowe, łacznie z myśleniem za męża co mu brakuje do pracy na śniadanie, np kefir się skończył, kiełbasa i batonik itp. Po porodzie byłam zmęczona, bo córka miała kolki, ja problemy z laktacją, ale ogarniałam dom, dziecko i męża. Po 6 mcach od narodzin córci wróciłam do pracy, więc oprócz domu, dziecka i męża miałam na głowie jeszcze pracę. Wytrzymałam kilka mcy w takim układzie i postawiłam mężowi sprawę jasno, że wracamy do partnerskiego podziału obowiązków, bo od czasu mojego pójścia na zwolnienie mąż jedyne co robił to pracował i cięższe zakupy robił. Od tamtej pory każde z nas ma swoje obowiązki, np ja gotuję mąż sprząta łazienkę, ja odkurzam on myje podłogi. Staramy się wiele rzeczy robić wspólnie, bo chociaż kocham dziecko ponad zycie, to nie wyobrażam sobie żeby tracił na tym nasz związek. Dziecko kiedyś z domu odejdzie i zostaniemy sami, dlatego musimy dbać o nasze relacje.
Szczerze nie ogarniam kobiet, którym po porodzie robi się kisiel z mózgu i jedyne co widzą to dziecko. Każda z nas przechodzi kolki, nieprzespane noce, powroty do pracy lub i nie, ale każda z nas jako ta siedząca w domu, uważam, powinna gotować, prac i sprzątać, skoro facet pracuje. Oczywiście mężczyzna też ma mieć swoje obowiązki, np kąpiele dziecka, wieczorne karmienie, zabawy czy zabieranie na spacer, żeby żona mogła odpocząć, a jak czasem ugotuje czy ogarnie chatę to facetowi korona z głowy nie spadnie.
U mnie w domu rodzinnym mama prawie zawsze była bezrobotna, ojciec harował na nas, ale mama nas prędko zaczęła angażować w obowiązki domowe, żeby sama jak najmniej robić. Teraz ma 50 lat, ja i siostra z domu odeszłyśmy, a najmłodsza 17 letnia ma przechlapane. Po szkole średniej plus muzycznej wraca ok 20 do domu i jeszcze musi latać do sklepu, bo mamusi się nie chciało. Nie ogarniam serio tak leniwych kobiet, jeśli nie pracujesz zawodowo to rób w domu, przy dziecku i mężu. A jak pracujesz to dziel obowiązki po połowie. Nie wiem może się mylę, ale takie jest moje zdanie.
 
Bezradny gdyby nie fakt, że ty masz żonę, a ja męża to bym Cię przygarneła do naszej rodzinki ;-).
Zgadzam sie z dziewczynami. Twojej żonce to się troszke w głowie poprzewracało z dobrobytu! Ja mam dwoje maluchów. Na spacery wychodzimy zawsze gdy nie pada. Robie wtedy zakupy choć mam wózek jak tranwaj ( dla dwójki). Potem wnoszę dzieciaczki i siaty dosłownie w zębach na drugie piętro, bo nie mamy windy. Nikt mi nie pomaga, bo teściowa zmarła, a mama dalekko. Mąż wraca do domu o 19 po 11 godzinach i ma na stole cieplutką kolacje praktycznie zawsze. Niech Ci żona nie wmawia, że sie nie da, bo wszytko to kwestia chęci.
 
A może Twoja żona ma depresję, ciąża, poród, chore dziecko, to są dobre podstawy tej choroby. To straszna choroba, i przydałaby się pomoc psychologa, psychiatry.
 
reklama
Teraz się tym babom faktycznie w głowach poprzestawiało... chyba tak jak to ujęła pierwsza z Pań odpowiadając, że w du... się przewraca....Tak się właśnie dzieje, że po porodzie kobieta wpatrzona tylko w dziecko a mąż na uboczu... zamiast odwrotnie.... W końcu panowie zaczną się zastanawiać czy robić kobiecie dziecko jak takie cuda wyczyniają.... Dziecko kiedyś odejdzie do swojej rodziny a to właśnie mąż zostaje...
 
Do góry