OJ kręciołek jest i to bardzo i ciągle ziewa, pytałam lekarzy czy to dobrze czy źle, bo jedna z pielęgniarek stwierdziła że nie widziała tak ziewającego dziecka po respiratorem a ja od razu panika, ale nie potrafili mi odpowiedzieć. Panikara jestem straszna. Dzisiaj np. po południu nie byłam u niej bo coś mnie kręci w nosie i kicham, boję się zarazić ją ,chyba jutro w południe też sobie daruję, lepiej dmuchać na zimne.
Jutro jadę kupić książeczki dla Zuzolka postanowiłam jej czytać żeby pamiętała mój głos, dotykać jej nie dotykam bo źle odbiera tzn. myśli że zaraz beda coś przy niej robić, od razu krzywi się i saturacja w dół. A wczoraj troszke się z irytowałam, wyobraź sobie że zakładali jej wenflon, i nie dokręcili korka. Siedząc i patrząc na mą królewnę dostrzegłam wnet że coś się ulewa, patrzę a tu krew, pod główką wielka plama krwi przecież mogła się wykrwawić . Szybko po pielęgniarke a ta widząc to chciała załagodzić sytuację że pielucha tak wchłania i dlatego to tak wygląda. Spokojnie powiedziałam co myśle o tym ale jak się powtórzy znów jakieś niedopilnwanie ze strone personelu to bedzie źle dla nich, spokojna jestem do czasu zapewne jak każda mama. Dobrze że dziś założyli jej wejście centralne, mniej będzie cierpieć biedactwo