reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

zwierzę a ciąża czy sa jakies przeciwskazania

zgred

Maj 06, Maj 07...
Dołączył(a)
28 Październik 2006
Postów
1 916
Miasto
Gdańsk
Chciałam podzielić się z Wami pewnym moim doświadczeniem które może się Wam przydać. Otóż jak pewnie wiele z Was zauważyło płacz noworodka i miauczenie napalonych kocurów są do siebie podobne. Co może z tego wynikać?

Z miesięcznym dzieckiem pojechaliśmy z wizytą do moich rodziców gdzie akurat kotka miała małe kociaki. Była zamknięta w drugim pokoju ale głównie ze względu na psa i jakichś specjalnych środków bezpieczeństwa nie było.
Wszystko było OK dopóki nie zaczął płakać akurat kiedy przypadkiem ktoś otworzył drzwi do tamtego pokoju. Kotka z całą furią zaatakowała dziecko - drapała po głowie i gryzła...
Broniła swoich małych przed tym groźnym stworzeniem... które nawet jeszcze nie dobrze nie widziało... nie wiedziało co się dzieje. Może myślała że to jakiś gatunek kocura,a kocury zjadają małe kotki.
Na szczęście skończyło się na kilku zadrapaniach, na szczęście kot ominął oczy dziecka, na szczęście gryzł akurat kaftanik a nie rękę małego...
Jeszcze dzisiaj mam łzy w oczach jak o tym myślę.
Wiele z nas ma domowe zwierzaki, pupilki, zwierzaki są też u rodziców, dziadków - nie mówię wcale że trzeba je oddać ale bądźcie ostrożne i uważnie obserwujcie reakcje zwierząt na dziecko w różnych sytuacjach- szczególnie kiedy dziecko robi dziwne rzeczy typu płacz, dziwne dźwięki, których zwierzęta dotąd nie znały.

Szczególnie uważajcie na koty, bo raz że psy to zwierzęta stadne i mają instynkt który każe im opiekować się szczeniakami ze stada, a koty nie. Po drugie pies nie dosięgnie tak szybko dziecka położonego na kanapie, w łóżeczku, kojcu. Kot atakuje szybko jak błyskawica, wskoczy do łóżeczka na ręce, wszędzie. Kot jest nieprzewidywalny, nie okazuje tak wyraźnie swoich nastrojów i zamiarów jak pies, który zanim zaatakuje, zdecyduje się ugryźć najpierw zdradza objawy niepokoju,warczy itp... Kot jest dużo dużo szybszy niż człowiek. Ja widziałam jak ona biegnie już jak była na korytarzu i WIEDZIAłAM że biegnie skrzywdzić mojego synka, a mimo to nie zdążyłam wystarczająco szybko zareagować.
Gdybym była sama chyba nie poradziłabym sobie tak szybko z tym kotem. Kiedy chwyciłam dziecko ona jeszcze z furią atakowała nogi mojego taty i męża którzy próbowali ją odegnać i dopiero po kilku solidnych kopniakach zrezygnowała.

Nie mówię że każdy kot zaatakuje dziecko, ale mi się to przytrafiło, być może Wasze koty są miłe kochane i lubią dzieci. Być może... Sprawdźcie to.

Dlatego... uwaga na koty.

Agnieszka
 
reklama
Jezu, współczuję:baffled: wyobrażam sobie co przeżyłaś. i nie będę mówić, co bym zrobiła z tym kotem:angry::angry:

w ogole zauważyłam że zwierzęta czasem dziwnie reagują na małe dzieci i kobiety w ciąży(ja miałam już 2 prrzygody z psem), a najgorsze jest to, że ich właściciele nie porafią nad nimi zapanować:angry:
 
Współczuję.. Dobrze, że nic się nie stało..

Niestety, nie kotka jest tutaj winna :no: Ona tylko broniła swoich młodych, nie wiedziała, że maluszek nie jest dla niej zagrożeniem.. To dorośli powinni zachowywać się odpowiedzialnie i postępować ostrożnie ze zwierzętami i próbować przewidzieć niektóre sytuacje.. albo przynajmniej zaostrzyć środki ostrożności, tak na wszelki wypadek, żeby nie trzeba było odpędzać zwierzęcia "kilkoma solidnymi kopniakami" :baffled:
 
Nie umieściłam tu tego posta po to aby przeprowadzać dyskusje na takie banalne i oczywiste tematy jak:

1) kwestia tego że koty i w ogóle zwierzęta nie posiadają wolnej woli i jako takie nie rozpoznają czynów moralnie złych i dobrych, tak więc nie można tu mówić o ich winie

2) kwestia mojej winy w tej sprawie - bądźcie pewne że na ten temat powiedziałam już sobie wszystko co było do powiedzenia i zdaję sobie w pełni sprawę z mojej wyłącznej odpowiedzialności za tą sytuację

3) kwestia biednego kociaczka który został potraktowany niezgodnie z kartą praw zwierząt i w ogóle brutalnie

Ja najchętniej zapomniałabym o całej sprawie i pisałam ten post z niechęcią - nie było to dla mnie w ogóle przyjemne. Jedynie napisałam go dlatego że przyszło mi do głowy że być może chociaż jedno dziecko uniknie przez to podobnej sytuacji. Napisałam go bez upiększania, bez usprawiedliwiania siebie wszystko tak jak było. Oczywiście to forum jest otwarte i każdy może pisać co chce, ale proszę żeby w miarę możności unikać wyżej wymienionych przeze mnie tematów. W ogóle nie musicie tego komentować, wystarczy że przeczytacie.

Przyznam się że pisząc ten post trochę się obawiałam właśnie takich reakcji (plus myślę że na pewno prędzej czy później znalazłaby się osoba która zaczęłaby pisać jakie koty są fajne i że nie trzeba się ich bać itepe...) więc chcę od razu poprosić żeby takich postów nie było, są tu niepotrzebne. Opisałam pewną sytuację aby ten kto czyta mógł sam wyciągnąć wnioski i tyle.


Pozdrawiam

Agnieszka
 
Kulka: no właśnie to jest taka kwestia że zwierzęta są naprawdę nieprzewidywalne. Założę się że w każdym z przypadków o których czyta się w gazetach dorośli byli PEWNI że sytuacja jest bezpieczna.

Mam psa który jest kochany i był nawet dogoterapeutą ale dziecka z nim samego nie zostawię, nie po tym co się stało. Długo trwało zanim pozwoliłam mu zbliżyć się do dziecka- dopiero niedawno kiedy mały zaczął się strasznie nim jarać :) po prostu zakochany jest w tym psie, przeprowadzam pierwsze kontakty. Pies zachowuje się bez zarzutu jak na razie. Ale wystarczy że sobie wyobrażę jak miażdży najtwardsze kości podczas jedzenia i czujność wraca :)

Pozdrawiam

Agnieszka
 
hejka

mam w domu i psa i kota.pies dosc pokaznych rozmarow a kot to maly wierciciel ktory aktakuje wszystko co widzi:-D.uwielbiam zwierzaki i bardzo ciesze sie ze sa w moim domku ale nigdy nie zostawilam ich sam na sam ze swoim synkiem.staram sie przewidziec kazda sytuacje ale fakt nie zawsze sie udaje...
nie tylko moje zwierzaki musza uwazac na moje dziecko-od samego poczatku uczylam synka szacunku do zwierzat.kiedy jedza wie ze nie moze wchodzic do kuchni bo nikt nie lubi kiedy mu sie w posilkach przeszkadza.kiedy przychodzi noc kazde spi w swoim pokoju;-)...
by zniwelowac ewentualne szkody spotkaniem mojego malucha z kotem badz psem obcinam zwierzakom paznokcie a psa dalam do szkolki na przeszkolenie..
z psem jest o wiele latwiej niz z kotem.kociaki niestety maja to do siebie ze chadzaja tylko wlasnymi sciezkami choc daja wiele radosci ale jedno jest pewne tzreba byc w ich przypadku bardzo ostroznym-mowie tu glownie o mlodych kotach.....
 
Zgred, piszac o wlascicielach mialam na mysli psy, ktore gryza mnie w windzie,bo ludzie nie racza zalozyc im kaganca. :angry::angry:
nie mialam tu na mysli twojego wypadku, bo nie uwazam, zebys mogla to zdarzenie przewidziec. wielu ludzi ma koty, psy i dzieci a wszystko jest ok.
w kazdym razie dobrze ze nas uprzedzilas; moze pomoze to uniknac niejednej niebezpiecznej sytuacji:happy:
 
Przykre jest to co spotkało autorkę wątku, ale nadal jestem przekonana, że większe zagrożenie dla dzieci stanowi pies. Od zawsze mam koty i zawsze były przez dzieci męczone a nigdy, NIGDY mimo to nie zaatakowały. Są bardzo cierpliwe a jak mają dość, to po prostu gdzieś się chowają. Bardzo częstym widokiem u mnie w domu jest kot leżący obok dziecka w jego łóżeczku. Piszę to po to, żeby przestrzec przed sianiem niezdrowej paniki i strachem przed posiadaniem kota :tak:
 
reklama
zgred, dzięki że nam opowiedziałaś tę historię, bo napewno skłania ona do przemyśleń i do ostrożności. Niestety tak to już jest, że zwierzątko jest tylko zwierzątkiem i nie wiadomo, jak zareaguje w nowej dla niego sytuacji. I naprawdę nie można je o to winić, bo człowiek też często zachowuje się całkiem irracjonalnie, zwłaszcza jak czegoś nie rozumie. Cieszę się, że twojemu synkowi w gruncie rzeczy nic się nie stało.
 
Do góry