reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

żywe srebro

gandzia

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
2 Maj 2010
Postów
41
witam, prosze o dobre rady!
moj synek ma 15 m-cy. lekarka mowi o nim zywe srebro, wszedzie go pełno, ciagle biega wspina sie, otwiera szuflady, wszedzie zaglada itp. niestety słowo "NIE" nic dla niego nie znaczy:( co mam robić? za kazdym razem kiedy wchodzi na stol mowie nie, ale to nic nie daje. rwe juz wlosy z glowy. nie moge za kazdym razem sciagac syna ze stolu, bo mam noworodka w domu i musze dzielic uwage (jak nie bylo 2 dziecka tez wchodzil na stol). co mam robic, jezli odkreca kurki w kuchence, grzebie w smieciach, wchodzi na stol i robi sceny w sklepie (jak go wzielam na rece rto zaczal krzyczec i mnie kopac w brzuch). jakie sawasze sprawdzobe sposoby? Synus jest kochany, ale ma zdecydowanie za duzo pomyslow i energii jak na moje mozliwosci, a chce go wychowac na w miare posluszne dziecko
 
reklama
witam!

widzę, że jesteś w podobnej sytuacji w jakiej ja byłam... też miałam dzikiego roczniaka i noworodka za jednym zamachem...

niestety w wieku 15mscy taki dzieciaczek niewiele kuma i na nic tłumaczenia. Mój młodszy syn ma teraz 20mscy, a słowo NIE działa jak płachta na byka...

jedyną rade widzę w tym, abyś ograniczyła mu pole do popisu... my mamy bramkę do kuchni - także wiele zagrożeń odchodzi; kojec dla starszaka, gdy karmisz, kąpiesz, przebierasz Młodszego; ja po prostu nie zabierałam starszego w okresie buntu do sklepów, bądź siedział szczelnie zapięty w wózku

Moje dzieciaki też są niesamowicie Kochane, ale czasami padam na pysk i tracę cierpliwość :-p

pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i wytrwałości w tłumaczeniach ;-)
 
Słowo NIE musi mieć znaczenie, dlatego ograniczyłabym jego uzywanie, zwłaszca, że dzieci często przestaja je słyszeć. A zabrałabym się do tego tak:

1. Zastanowiłabym się, czego naprawdę nie wolno, a co może być - czyli np. gaz, stół- nie, grzebanie w śmieciach - może być, ale poźniej sprząta lub pomaga sprzątać.
Np w sklepie mój młody zawsze pierwsze kroki kieruje do bułek i bierze sobie jedną. I z tym nie walczę, tylko przyjmuje to jako element stały wizyt w skepie.
2. Zgadzam się z maks_olo, że ograniczenie przestrzeni jest dobre: blokady na szuflady, szafki bramka do kuchni, zabezpieczenia kurków, kontaktów.
3. Natomiast uważam, że dzieciak w tym wieku kuma juz dosyć dużo, więc zamiast NIE uzywałabym zamienników. np. zamiast "nie wchodź na stół" - "zejdź ze stołu". lub "zatrzymaj się. możesz wejść na kanapę", zamiast "nie biegaj"- "zwolnij, idź powoli"
4. Przed wejściem do sklepu często mówię - dzis nic Ci nie kupię. Nie pomogą żadne wrzaski.
5. Nie eliminowałabym wszystkich zacjhowań od razu. np. może sobie wrzeszczeć, ale nie kopać.
I po tym wszystkim gdybym powiedziałą nie, to już bez odwrotu. Nawet gdybym później doszła do wniosku, że nie miałam racji. I zdejmowała ze stołu za każdym razem gdy mówię "zejdź." ( a on nie zareagował)

Jestem pewna, że młody będzie się buntował. Ale takie jego prawo. Co nie znaczy, ze trzeba mu ustapić.



 
Ostatnia edycja:
dzieki za rady:) do tej pory myslalam, ze robie cos nie tak... mowie "zejdź ze stołu" itp, a słowo "nie" staram sie ograniczyć, żeby nabrało mocy, ale efektów nie widać. mamy aneks, wiec troche trudno z tymi zabezpieczeniami w kuchni. próbowałam nawet "karać" tzn. trzymałam na kolanach przez 5 min. dla takiego rozbrykanego brzdaca było to taka karą, że przez 4 min wszyscy sąsiedzieli słyszeli Jego żale, ale rodzina mnie skrytykowała, ze nabawi sie przepukliny itp. nikt jednak nie powiedział jak sobie dawać z tym radę.
Dziękuje Wam bardzo, jakos mi lżej wiedząc, że po prostu tak bywa, przynajmniej się nie będę obwiniac tak bardzo...
 
1. Zastanowiłabym się, czego naprawdę nie wolno, a co może być - czyli np. gaz, stół- nie, grzebanie w śmieciach - może być, ale poźniej sprząta lub pomaga sprzątać.
Np w sklepie mój młody zawsze pierwsze kroki kieruje do bułek i bierze sobie jedną. I z tym nie walczę, tylko przyjmuje to jako element stały wizyt w skepie.

3. Natomiast uważam, że dzieciak w tym wieku kuma juz dosyć dużo, więc zamiast NIE uzywałabym zamienników. np. zamiast "nie wchodź na stół" - "zejdź ze stołu". lub "zatrzymaj się. możesz wejść na kanapę", zamiast "nie biegaj"- "zwolnij, idź powoli"
4. Przed wejściem do sklepu często mówię - dzis nic Ci nie kupię. Nie pomogą żadne wrzaski.

Też w sklepie zawsze na początku daje jakąś "ciekawą" rzecz i czasem dajemy radę z zakupami ;-)

Niestety już po raz któryś spotykam się ze słowami Mam, że taki dzieciaczek dużo rozumie, a to nie prawda (tzn. nie zawsze). Moi chłopcy w wieku 15mscy praktycznie nic nie rozumieli. Starszy zaczął rozumieć po 2urodzinach, Młodszy nadal nie rozumie - nawet jak mówię, że dostanie picie, czy jabłuszko....
Mogę powtarzać 200razy nie wchodź na stół, ale to i tak oznacza, że 200 razy będę go ściągać... :no:
Zwolnij, albo teksty przez pójściem na zakupy, że nic nie kupię - mogę sobie na czole nakleić, a to i tak nic nie da...
 
Masz dużo racji. Jest mi trudno powiedzieć, kiedy Staś zaczął rozumieć co do niego mówimy. Jak miał półtora roku to na pewno. Ale opowiem Wam taka historię.
Mąż mojej siostry wyjeżdżał do pracy za granicą. Miał wylot wczesnie rano, więc kiedy wychodził z domu ich roczna córka spała, a nie pożegnał się z nią przed zaśnięciem. Mała nie pytała gdzie tata, pewnie dla tego, ze jeszcze nie mówiła. Ale od tego dnia budziła się w nocy i ryczała tak długo dopóki moja siostra nie wzięła jej do siebie i spały razem. Nie chciała zasypiac w łóżeczku. Przez dwa tygodnie, siostra nie mogła zostawić jej samej w pokoju, nawet wyjść do ubikacji, bo mała zaczynała się drzeć.
Szwagier wrócił po trzech miesiącach, i jeszcze tej samej nocy zasnela w swoim łóżeczku i przespała całą noc. Miała wtedy rok i trzy miesiące. Przed następnym wyjazdem (półtora miesiąca później) szwagier pożegnał się, mała widziała jak wychodzi, i już nigdy "nocne ekscesy", się nie powtórzyły.

To jest taki off topic nieco, ale wracając do rzeczy., jestem pewna, że już takie maluchy wiedza jak sobie owinąć rodziców wokól palca, i na co mogą sobie pozwolić. Jestem tez przekonana, że lepiej mówić dzieciom takie rzeczy i zdejmować ze stołu, bo nigdy nie wiadomo, kiedy to jest niezrozumienie, a kiedy po prostu maluch nie słucha. Nie wiadomo tez kiedy zacznie rozumieć, więc wg mnie czasem lepiej wyprzedzić fakty .:)



 
Nie no ja też moim chłopakom ciągle mówię co robimy, czego nie wolno itp, ale jak mówię do Młodego, to w sumie tak dla wprawy, bo już zawsze trzeba będzie coś tłumaczyć ;-) na pewno jeszcze mało rozumie
 
witam, korzystalam z Waszych rad i jedno sie udalo, drugie nie, ale pracujemy dalej nad okrzesaniem naszego sreberka. mam teraz inne pytanie: czy Wasze dzieci w wieku ok 1,5 roku rowniez chcialy isc na spacerze zawsze w druga strone? ja jestem ostatnio na placu zabaw ze swoja dwojka i starszy synek wiecznie chce isc na ulice. boi sie sam wiec ciagnie mnie za reke. jamu tlumacze, ze nie wolno, bo auta, bo brat w wozku na placu zabaw zostal sam itp. wtedy moj synek mnie pusza i placze a raczej drze sie. ja sobie stoje metr przed nim i czekam az skonczy. niestety najczesciej po 10 min biore go pod pache i wsadzam do wozka, bo mlodszy sie budzi. ale co ciekawe babcie mnie mijajace mowia najczesciej: co z pani za matka zeby tak dziecku pozwalac plakac. no wlasnie.. czy WASZE DZIECI TEZ TAK ROBILY? czy macie jakies skuteczne metody?
 
Ja uważam że dzieci rozumieją więcej niż nam się wydaje i to bardzo wcześnie. Nie wystarczy powiedzieć "nie wchodź na stół", trzeba wytłumaczyć dlaczego. Ja nie miałam z tym żadnych problemów. Może takie posłuszne dziecko mi się trafiło, a może moja konsekwencja zadziałała. I bardzo wazna rzecz jeśli coś tłumaczymy to dziecko ma słuchać i patrzeć na rodzica.
 
reklama
przeczekac ileś tam razy ten płacz .
Ja mojego pare razy tak przetrzymałam i przestał wyć , nie mamy też problemu z wyjściem z placu zabaw np . mówie mu wychodzimy przyjdziemy jutro i dociera , raz wył powiuedziałam wychodzimy i za to że wyłeś jutro nie przyjdziesz . następnego dnoa było pytanie o placyk to przypomniałam o wyciu z wczoraj . problem po iluś takich razach sie skończył .
 
Do góry