Suplementacja

Suplementacja

Nadeszła fala infekcji, obniżenia odporności i… inwazja reklam suplementów diety. Jesteśmy kuszeni sloganami: koktajl witamin i mikroelementów, witaminowa bomba, witaminowy dopalacz etc.

Czy tak naprawdę musimy uzupełniać naszą dietę kolorowymi pastylkami i syropami, za które płacimy duże pieniądze? Pomagają czy szkodzą?

Suplementować czyli uzupełniać-zdecydowanie tak. Niedopuszczalne jest jednak „żywienie się pigułkami”, co próbują robić niekiedy osoby dbające przesadnie o figurę lub też Ci, którym szkoda czasu na kuchenne zajęcia.

Dlaczego stosować suplementy?
Po pierwsze mamy  do czynienia z wyjałowieniem gleby-kiedyś rośliny pochodziły z upraw nawożonych obornikiem lub kompostem, pełnych mikroelementów, które przenikały potem do rośliny. W roślinach było dużo magnezu, cynku, potasu i innych minerałów, których dziś nagminnie brakuje w naszej diecie.

Tak więc gdy nasi dziadkowie mówią, że dzisiejsze warzywa i owoce nie mają smaku jak kiedyś, nie świadczy to o ich nostalgii za przeszłością, tylko jest odzwierciedleniem biochemicznych faktów. W ciągu ostatnich dwudziestu lat spadła chociażby  dramatycznie ilość magnezu w zielonych częściach roślin   i  ilość białek w ziarnach zbóż …
 
Kiedyś świeże warzywa i owoce jadało się tylko w sezonie-miały wówczas największą wartość odżywczą- dziś nierzadko po kilkunastu miesiącach przechowywania nie dosyć, że spryskane konserwującą chemią pozbawione są kilkudziesięciu procent witamin. W dodatku nagminnie jadamy na mieście lub kupujemy surówkowe lub sałatkowe półprodukty-warzywa i owoce obrane ze skórki, poszatkowane, których witaminy zdążyły się już utlenić.
 
Ważny jest też sposób przyrządzenia warzyw –jeśli panicznie boimy się tłuszczu, prawdopodobne jest, że zabraknie nam witamin A, D, E, K bo do ich przyswojenia tłuszcze są niezbędne-stanowią „nośniki” tych witamin.
Ponadto jesteśmy narażeni na ciągły stres, zanieczyszczenia środowiska, palimy papierosy, pijemy alkohol, stosujemy środki antykoncepcyjne-to wszystko powoduje „odpływ” wartościowych mikroelementów z naszego organizmu…

Suplementacja naturalna a syntetyczna…
Dochodzimy tu do momentu, w którym warto zaznaczyć przewagę naturalnej żywności(a co za tym idzie naturalnych suplementów nad syntetycznymi). Jeżeli tylko mamy taką możliwość powinniśmy stosować naturalne sproszkowane rośliny w tabletkach lub sokach czy syropach, także naturalne minerały, produkty pochodzenia zwierzęcego-tran, pyłek i mleczko pszczele itp.
                         
 Z chemicznego punktu widzenia witamina-naturalna czy syntetyczna –pozostaje witaminą-ich budowa jest identyczna. Jednak każdej naturalnie występującej witaminie towarzyszą zawsze inne substancje , które wspomagają jej działanie, ułatwiają przyswajanie, itd. Np. witamina C występuje zazwyczaj z bioflawonoidami, dolomit to wapń plus magnez, w tranie mamy  jednocześnie witaminy A i D itd.
 
Pamiętajmy jednak, że w przypadku poważnych, przeciągających się miesiącami niedoborów zawartość witamin nawet w najbogatszych je roślinach jest jednak zbyt uboga, aby dostarczyć natychmiastowej pomocy. Owoce dzikiej róży –najbogatsze źródło wit. C zawierają jej tyle, że aby uzyskać jej kilogram, producent musiałby zainwestować ok. 10000 tysięcy dolarów… Mało kogo byłoby więc stać na takie kuracje. Powszechnie stosuje się zatem kwas askorbinowy z dodatkiem sproszkowanych owoców dzikiej róży lub aceroli.

Jeśli chodzi o witaminę E-to chociaż „czysty” alfa tokoferol ma przewagę  nad estrami, bardzo szybko utlenia się, toteż powszechnie stosowane są formy zestryfikowane - łatwiejsze w stosowaniu i bezpieczniejsze niż napełnione olejkiem kapsułki.

Jeżeli doprowadziliśmy do poważnych niedoborów witamin i mikroelementów, nie wahajmy się -pod kontrolą dobrego lekarza, któremu zależy naprawdę na naszym zdrowiu, użyć syntetycznych suplementów. Mają one bowiem lecznicze działanie w wielu rozwiniętych i rozpoczynających się stanach chorobowych, powodują, że  niedobory nie będą się już zwiększały, uchronią osłabiony organizm przed zanieczyszczeniami środowiska .
 
Kiedy jednak cieszymy się dobrym zdrowiem starajmy się używać suplementów naturalnych. Brakuje witamin z grupy B- sięgamy po spirulinę, chlorellę,  E-olej z wiesiołka lub ogórecznika, D-tran czy olej z pestek dyni etc. Szukamy jodu-dobre są: kelp czy brunatnica, cynku-olej z kiełków pszenicy itd.

Brak i nadmiar
Są witaminy i mikroelementy, które względnie  trudno przedawkować, np. wit. C- inne bardzo łatwo nasz organizm  akumuluje i szybko może dojść do powikłań-chociażby A, D, E, K- witaminy rozpuszczalne w tłuszczach.
Witamina E w dawce kilkuset IU dobowo może być niebezpieczna dla osób z chorobami ciśnieniowymi i serca. Wapń należy zawsze stosować łącznie z magnezem, co zmniejsza ryzyko tworzenia się kamieni nerkowych.
Syntetyczne witaminy B (szczególnie B12) są niedopuszczalnym suplementem w przypadku podejrzenia chorób nowotworowych.
Badania potwierdzają, że u zdrowych osób suplementacja wit. B 12 może być wręcz czynnikiem sprzyjającym namnażanie komórek nowotworowych. Z drugiej strony są osoby, które mają zaburzone wchłanianie tej substancji , objawiające się apatią, męczliwością, nawracającą niedokrwistością. Tutaj taka suplementacja jest nieodzowna.  Zaburzenie z wchłanianiem Wit C zaobserwowano u osób chorych na schizofrenię-oni z kolei wydalają 10 razy więcej owej witaminy z moczem, niż zdrowi ludzie.

O tym, że palenie wiąże się z niedoborami witaminy C, alkohol z niedoborami cynku i magnezu, środki antykoncepcyjne witamin B, wiadomo powszechnie.
Nie ma więc uniwersalnego „koktajlu witaminowego”. Każdy musi wsłuchiwać się w swój organizm i po dokładnej analizie -najlepiej także  konsultacji z lekarzem , dietetykiem czy naturoterapeutą wspomóc go suplementacją . Najlepszą podbudową dla niej jest jednak, jak już kilkakrotnie podkreślałam zbilansowana dieta.
 
Mama „chroniąca” swoje dziecko „multiwitaminowymi zwierzątkami”, nie przygotowując zbilansowanych posiłków i nie ucząc dziecka zasad zdrowego odżywiania, nie pomaga mu, lecz osłabia jego śledzionę, wątrobę i nerki.
To samo dotyczy nas dorosłych, osłabionych wieloletnimi złymi nawykami.

reklama

Marzena Gursztyn

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: