reklama

reklama

Zawsze modna ... elegancja

Na angielską herbatkę tego dnia zaprosiłam tylko kilkoro moich znajomych. Ale jakże cieszyłam się, że to właśnie ich wybrałam. Sam już ich widok budził we mnie pozytywne emocje. Pan Edward, mimo, że jego głowa siwymi włosami mocno już była oznaczona, nadal trzymał prostą postawę, a jego ruchy były sprężyste. Założył doskonale uszyty garnitur z wełny. Ogolony i zadbany, taki przystojny mi się wydał, mimo, że był niższy ode mnie o pół głowy. Niejednej pannie, nienagannymi manierami, mógłby zawrócić w głowie.

Zaproszenie przyjęła Elżbieta, o jakże to skromna i ciepła osoba! Mieszka w okazałej posiadłości, żyje w dostatku i pracować nie musi. Jednak jest coś, co nie pozwala jej na obnoszenie się z tym. A jej ubranie… delikatna i prosta sukienka w kolorze fuksji wzbudziła we mnie niekryty zachwyt. Torebka doskonale uzupełniała kreację, a delikatne dodatki ze srebra i drobnych kamyczków podkreślały jej klasę oraz wyczucie stylu. Gdy zerknęłam na Panią Janinę, wesołą staruszkę z laską, która na mój widok szepnęła w moje ucho „ jakżeś się wystroiła, to tylko herbatka” poczułam, że uszy moje przybrały kolor mego stroju. Starsza pani miała szary kostium z piękną, zapewne bardzo starą, broszą wpiętą w klapę żakietu. Ta kobieta zawsze wie, co wypada a co razi, a mnie ciągle daleko było by zrozumieć, że czerwona, długa wieczorowa suknia na herbatkę jest nazbyt strojna…

Nie jest to cytat z żadnej powieści, fragment ów stworzyłam na potrzeby tego artykułu. Chciałam takim wstępem wejść w temat, który często bywa niezrozumiany, źle interpretowany. Czym jest elegancja? A czym nie jest? Czy aby uchodzić za dobrze ubraną damę, trzeba się urodzić z wyczuciem gustu?

Nie ma jednej, zadowalającej wszystkich definicji pojęcia elegancja. Wtedy tak jak z przepisem na ciasto – większości udałoby się wykonać plan i cieszyć pięknie wyglądającym oraz smakującym efektem. Tutaj jest inaczej. By zrozumieć sens słowa elegancja lepiej wykreślić z listy hasła, które nią nie są:

- Niedbalstwo - w formie i detalach. Cóż za przykry widok sprawia kobieta w pięknej, drogiej kreacji, gdy spod niej widać bieliznę.  W lecie wszędzie, nie tylko na plaży, można natrafić na przegląd niewymownych części garderoby, z szeleczkami od biustonoszy na czele. Zbytni luz nigdy nie będzie wyznacznikiem klasy.

- Przepych – obnoszenie się z zasobnością portfela, imponowanie otoczeniu jest oznaką prostactwa.  Elegancja jest niezależna od portfela, nie musi jeździć drogimi limuzynami i nosić drogich futer. Po prostu jest, albo jej nie ma.

- Lekceważenie norm i obyczajów – mieszkając w kraju o bogatej historii i tradycjach, zupełne ignorowanie ich jest brakiem szacunku dla uczuć innych.  Osoba elegancka potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji i wyrażać to swoim zachowaniem oraz ubiorem.

- Dwulicowość - nie można być eleganckim na pokaz, chowając się za tonami makijażu.  To zwykłe fałszowanie  swojego wizerunku.

- Sztywny uniform – nie może uchodzić za eleganckiego ktoś, kto źle czuję się w swoim ubraniu. Bycie sobą to ubieranie się w taki sposób, by ubranie było jak nasza druga skóra. To, co krępuje ruchy i trzyma niczym gorset, blokuje ludzi, i ich kontakty z innymi.

- Szokowanie – nie jest wulgarna, nie prowokuje. Nie powinna budzić kontrowersji.

Lubię posłuchać, co na ten temat mogą powiedzieć  ci, którzy młodość przeżyli w innych, niełatwych czasach. Pani Zofia miała siedemnaście lat, gdy wybuchła II wojna światowa. Wiele przeżyła i ma całą masę wspomnień. O elegancji tamtych lat opowiada w taki sposób:

„To były czasy międzywojenne i potem powojenne, więc było biednie, ale każdy dbał o elegancki ubiór. Na co dzień do pracy, nosiło się proste koszule, ale na potańcówki...każda chciała być modnie ubrana i uczesana. Najmodniejsze były wszelkiego rodzaju żakiety i kostiumiki, a latem eleganckie sukienki. Koniecznie coś na głowę, toczek lub kapelusz. Mężczyźni nosili modne wtedy spodnie tzw. "pumpy" wiązane pod kolanami i czapki tzw. "leninki”. Modna była trwała ondulacja, ale nie taka znana teraz tylko taka, po której włosy charakterystycznie falowały. Ogromne wzięcie miały krawcowe, bo to u nich szyło się i przerabiało stroje. Wszystko było dopasowane i szyte na miarę, także gorsety.

Jak dziś można mówić o elegancji? Potargane spodnie to jej zaprzeczenie. Dawniej to było nie do pomyślenia. Sama nie ubrałabym nigdy żadnych spodni. Nie śledzę mody teraz, ale widzę jak ubierają się dziewczyny – mało kobieco, byle jak. W moich latach młodości było ciężko, ale ludzie potrafili ubrać się dobrze i odpowiednio do sytuacji”.

Jak wspaniale przebywać w otoczeniu ludzi eleganckich. A jak źle, gdy samemu się ją posiadło, bywać tam gdzie jej zupełnie brak. Czy to za dekadę, czy to za kolejne dziesięciolecia –będzie zawsze mile widziana. Nigdy nie odejdzie do lamusa.

Gosia Rajchel


Bibliografia:
 "Alfabet mody" Alicja Szubert-Olszewska, Bernardinum 2006

Zdjęcie portretowe Pani Zofii pochodzi z jej albumu rodzinnego.
Bardzo dziękuję koleżance z forum Babyboom, zuzkus,  za wywiad pokoleniowy dla potrzeb artykułu.

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: