reklama

Teatrzyk Pana Skarpetki

Bycie mamą nauczyło mnie, że każdy dzień to nowa porcja wrażeń i doświadczeń, dzięki synkowi na nowo dostrzegam rzeczy, które dawno przestałam widzieć... staram się patrzeć na świat jego oczami, aby lepiej zrozumieć jego potrzeby. Dla niego zwolniłam.... nie tylko samochodem ale także na co dzień, przecież najwięcej radości sprawiają nam pozornie nieistotne drobiazgi, a ja nie chcę niczego przeoczyć.


Na pierwszym miejscu stawiam teraz bezpieczeństwo i wygodę, bo tylko tak szczęśliwie dotrzemy do celu. Bez względu na to czy jadę po zakupy, do rodziców, czy gdzieś daleko na letnie wojaże, staram się jakoś zająć Mikołaja.


Kiedy sama prowadzę, jako kierowca mam oczywiście dość ograniczone możliwości, ale wtedy wystarczy, że wybieram trasę, na której synek także ze swojego fotelika będzie mógł podziwiać... wieżowce, malownicze kamienice, czy nawet konary drzew, bo przecież wszystko jest dla niego nowe i bardzo ciekawe, a wtedy wystarczy tylko, że opowiadam mu o domkach, o sklepach które mijamy, a mały rozgląda się ciekawie i słucha.


Kiedy podróżujemy sami często puszczam także płytę z jego ulubionymi przebojami i śpiewam je, a właściwie śpiewamy razem, jego ulubioną piosenkę o Ogórku, lub o Jagódkach, wtedy Miki radośnie klaszcze i próbuje mi wtórować po swojemu buuu aaaaa eeeuuu buuuu, a ja jestem szczęśliwa, że mam takiego muzykanta.


Na dalsze wyprawy (a było ich jak do tej pory aż dwie  :-)  zabieramy także tatę, a wtedy w ogóle nie ma mowy o nudzie! W taką daleką podróż nie wystarczy zabrać ulubione zabawki, trzeba spakować przede wszystkim całą torbę dobrego humoru i fantazji, a wtedy...


Możemy bawić się w A kuku, puszczać zajączki lusterkiem w słoneczne dni, a kiedy jedziemy wieczorem, łapać światło małej latareczki, która wieczorem przeistacza się w świetlną kometę. Możemy także bawić się w podbijanie małego balonika, który przywiązany kolorową wstążką do rączki fotelika zawsze wraca na swoje miejsce, potem dmuchamy razem w kolorowy wiatraczek, który zrobił tata, i patrzymy jak radośnie się kręci, jak migają mu kolorowe skrzydełka.


Wąchamy też pluszowe kwiatki przymocowane do zagłówków foteli, aż nam się kręci w nosku i robimy aaaa psik, wtedy Miki radośnie się śmieje i wyciąga rączkę z kwiatkiem, żeby psiknąć jeszcze raz. Albo jak nam się to wszystko znudzi, urządzamy sobie wesoły teatrzyk Pana Skarpetki... zagłówek staje się sceną, a w roli głównej występuje skarpeta... która za pierwszym razem wygramoliła się z naszej torby podróżnej, ale teraz na dobre zamieszkała w kieszeni przedniego fotela. Pan Skarpeta wybiera się więc z nami na wszystkie wyprawy, ma nawet oczy z guzików, ma uszy nos i buzię, bo przecież Pan Skarpeta nie tylko potrafi najlepiej połaskotać znudzonego podróżnika, ale także opowiada najfajniejsze bajki na świecie...


Teraz kiedy wspólnie podróżujemy, jestem szczęśliwa, kiedy Mikołaj się uśmiecha, bo wiem, że podróż nie tylko dla nas jest przyjemnością. Jego radość jest przecież także naszą radością, dlatego mam nadzieję, że nigdy nie zabraknie nam pomysłów i fantazji na czas wspólnych wypraw.


Joanna Szymańska-Cybulska

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: