Libido a historia naszej miłości

Libido a historia naszej miłości

Zdaniem Bogdana Wojciszke, profesora psychologii, miłość jest  "najważniejszym wydarzeniem między narodzinami a śmiercią człowieka". Składają się na nią: namiętność, bliskość i zaangażowanie, które jednocześnie stanowią elementy każdego związku i w każdym związku występują w podobnej kolejności.

Pierwsze porywy, „motyle w brzuchu”, pasja i pożądanie ukochanego obiektu, stan „zakochania”, który czasem może przypominać wręcz sen na jawie to etap, gdzie największą rolę pełni właśnie namiętność. Potrzeby seksualne są wówczas największe, „nigdy nie mamy siebie dość”, zapach, dotyk i obecność ukochanego obiektu przyprawia nam skrzydła!

Następnie, w miarę jak partnerzy zbliżają się do siebie, spotykają częściej, poznają lepiej, ufają bardziej – większego znaczenia nabiera element bliskości. Wówczas seks nabiera nowego wymiaru – staje się pełniejszy, bardziej skoncentrowany na drugiej osobie, jej potrzebach. Partnerzy czują się przy sobie coraz bardziej swobodnie a dzięki temu potrafią nawiązać głębszą więź także w sferze seksualnej.

Pełny związek to etap, kiedy do namiętności i bliskości dołącza zaangażowanie. Partnerzy budują trwałość związku, angażują się w jego utrzymanie  – zamieszkują razem, pobierają się, zakładają rodzinę. W tym czasie zbliżeniom seksualnym towarzyszą największe emocje i satysfakcja, partnerzy znają swoje potrzeby, akceptują w pełni swoje ciała, ufają sobie – mogą wtedy zdobyć się na większą szczerość i próbować realizować swoje najskrytsze fantazje.

W miarę upływu czasu, na znaczeniu zaczyna tracić namiętność na rzecz zaangażowania. Bliskość między partnerami nadal się pogłębia, znają swoje wady i zalety, mogą liczyć na siebie, są dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Wspólne przeżycia i doświadczenia sprawiły, że związek opiera się na silnym zaangażowaniu obu stron. Natomiast zbliżenia intymne staja się wówczas rzadsze i jest to zupełnie naturalne. Co nie oznacza, że nie należy podtrzymywać miłosnej iskry miedzy partnerami. Można wykorzystać fakt mniejszej częstotliwości kontaktów seksualnych do większego ich celebrowania. Czyli zmienić ilość na jakość. Wspólna kolacja we dwoje, weekend za miastem, zachód słońca na Mazurach..

Kiedy jesteśmy razem, wydaje się, że możemy zwojować cały świat, a takie rzeczy jak codzienność czy zmęczenie nigdy nas nie spotkają! Oczywiście, lepiej mieć takie nastawienie niż spodziewać się, że „prędzej czy później” szarzyzna nas dopadnie, to tylko kwestia czasu… Jednak najlepiej dla nas, naszego uczucia i... spokoju ducha jest pogodzić się z tym, że to, co nas łączy, zmieni się – osłabnie trochę z namiętności, ale równocześnie pogłębi na innych płaszczyznach. Wspólne życie, wychowywanie dzieci, praca, przeżywanie sukcesów i porażek, wyjazdy, choroby, spotkania towarzyskie i rodzinne – to wszystko wymaga naszej uwagi a co za tym idzie także i naszego czasu.

Im szybciej zaakceptujemy fakt, że tak się dzieje i jest to naturalne tym szybciej… zaczniemy działać! Tak. Bo na początku nie musimy wiele robić, namiętność i oczarowanie partnerem właściwie „dzieją się same” – nie musimy bardzo się starać by myśleć tylko o drugiej połówce, tęsknić za nią, cały czas pożądać jej, pragnąć dotykać i być blisko. Słowem: szał namiętności i zakochania, któremu po prostu się poddajemy. I kiedy nagle zaczyna taki stan opadać, nadal czekamy, aż to uczucie wróci i nas porwie. A tymczasem, aby znów nas porwało musimy się o to postarać!

Jedna z moich klientek powiedziała mi kiedyś, że nie spodziewała się, jak wiele od niej i jej partnera zależy. Ale od początku. Było to małżeństwo z kilkuletnim stażem i małym dzieckiem, które chciało na nowo rozbudzić iskrę pożądania. Ich największym problemem było przemęczenie i brak inicjatywy. W ciągu tygodnia na zbliżenia nie miała ochoty ona, chcąc po ciężkim dniu wyspać się do pracy, podczas weekendu natomiast on, narzekając na brak spontaniczności przez współżycie „wyznaczone” na sobotni wieczór. Oboje pragnęli, aby „to drugie” zmieniło swoje wymagania, aby nie było zmęczone czy nie pragnęło różnorodności w sypialni. Czas mijał a między tymi kochającymi się ludźmi narastało napięcia i nieporozumienia.

Po kilku wspólnych rozmowach, zdecydowali się na zmiany i to zmiany swojego nastawienia a nie, jak dotychczas, próby zmiany zachowań drugiej strony. Poznali swoje wzajemne oczekiwania, postarali się „wczuć” w sytuację drugiej strony i… ustalili kompromis.     Mąż postanowił nie nalegać na zbliżenia w czasie tygodnia (co wywoływało dotychczas napięcia i niechęć żony), żona postanowiła dwa razy w miesiącu zainicjować zbliżenie także w czasie tygodnia pracy (zamiast zakładania z góry, że na pewno zawsze wtedy jest zmęczona i na pewno nie będzie miała ochoty na zbliżenie). Oboje również postanowili, że będą dbać o to, aby weekendowy seks był dla nich przyjemnością.

W ramach tej umowy obiecali sobie, że będą wtedy więcej czasu spędzać we dwoje i „żeby nie wiem co”, jeden wieczór w miesiącu zorganizują opiekę nad dzieckiem i zrobią sobie „wychodne”. Takie konkretne ustalenie „raz w miesiącu” pozwoli na uniknięcie sporów, które może wywołać inne rozumienie przez partnerów pojęcia „częściej” Najważniejsze jednak, że zrozumieli oboje, jak wiele zależy od nich.

Wysłuchać i zrozumieć drugą stronę a potem opowiedzieć jej o swoich pragnieniach jest czasem bardzo trudno. Najczęściej poprzestajemy na mówieniu czego nie chcemy, co nas denerwuje, czego mamy dość; na okazywaniu złości, niechęci… W taki sposób nie zachęcamy siebie nawzajem do zmiany, do prób zrozumienia racji partnera/partnerki. Pokazujemy postawę „zmień się” albo, co gorsza, postawę „domyśl się o co mi chodzi i się zmień”. Wbrew powszechnym opiniom, takie postawy potrafią prezentować zarówno kobiety jak i mężczyźni. Tymczasem siła tkwi w nas! W naszym uczuciu, porozumieniu i wspólnym ustalaniu planów. To wspólny wysiłek, ale potem zostaje już przyjemne konsumowanie efektów naszej współpracy :-)

Ktoś powiedział, że w życiu piękne są tylko chwile i o takie właśnie chwile trzeba dbać... we dwoje.


Małgorzata Zaryczna
seksuolog

reklama

Free Stock Photos for websites - FreeDigitalPhotos.net

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: