reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

Patyy glowa do gory bedzie dobrE ;) mysl pozytywnie choc wiem ze to nie latwe ;) mnie tez robili ok 16 tygodnia amino ;)

Natalka a co lekarze mowia ??? Ktory tydzien masz ???
 
reklama
hej
mam problem....moja siostra ma bardzo złe wyniki....przeziorność 4,0 ....kocs nosowa waidoczna...pappa zd 1:5 z edwardska 1:300
reszta w normie
nie wiem jak mam jej pomóc...jak ją wesprzeć..co powiedzieć............. amiopuncja jest 22 10 .....BOŻE POMÓŻ MI PRZETRWAĆ,,
jestem załamana,,,,,,,,,,,
nie wiem co jej powiedzieć.jak pomoc...........



ogólnie LIPA......


w rodzinie nie był o nigdy chorób genetycznych,.............

pomóżcie


marta
 
Przeziernosc jest faktycznie duza, ale to wcale nie musi oznaczac zd, moze nic nie oznaczac albo np oznaczac wade serca. Trzeba czekac na amnio i jak tylko siostra moze sobie pozwolic finansowo to fish. Glowa do gory musi byc ok
 
A więc jadę.....w poniedziałek rano mam amnio udało się to szybko zorganizować bo mam 17 tydzień wiec to najlepszy czas podobno....niestety nie dam rady wziąć fisha więc będę czekać.....dzięki wam za wsparcie , bardzo mi to pomaga:)

Natalka111 trzymam kciuki żeby wszystko było dobrze....:)

Kropeczka26 póki co to wspieraj siostrę po prostu będąc przy niej, bo pewnie żadne słowa jej nie uspokoją.....i czekać cierpliwie na wyniki , pozytywnie myśląc, bo wiem po sobie że negatywne myśli potrafią wykończyć....trzymam kciuki:)
 
Już jestem po amniopunkcji....
Trochę nerwów było ale samo badanie nie jest straszne, da się przeżyć...
Teraz chyba najgorsze......oczekiwanie na wynik.....
Ciągle żyje nadzieją że wszystko będzie dobrze.
Trzymajcie kciuki:)
 
Patyy Jasne, że wszystko będzie dobrze :) Trzymam kciuki :)
U mnie też się sytuacja uspokoiła, wypuścili nas ze szpitala i wygląda na to, że kolejny raz na strachu się skoczy :) ale muszę leżeć, więc nic nie robię tylko leżę i jem :p Chyba nie będzie mi dane w spokoju przeżyć tej ciąży, ale najważniejsze, żeby się wszytko dobrze skończyło.
Pozdrawiam wszystkich
 
reklama
Dziewczyny, chcę Wam opowiedzieć moją historię!
Pewnie jak każda z Was trafiłam na to forum w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie „co jest nie tak z moimi wynikami”.
W 11+2 tc zrobiłam USG genetyczne. Wyszło bardzo dobrze, kość nosowa wyraźnie widoczna, NT 1,4 mm (przy CRL 45,4 mm), wszystkie narządy wewn. obecne i prawidłowo wykształcone. Jedyne „ale”: zbyt szybkie tętno płodu (178 – czyli w górnej granicy normy) i ductus venosus – niby ok., ale też w górnej granicy.
Ryzyko podstawowe (miałam wtedy niecałe 34 lata):
Trisomia 21 - 1:361
Trisomia 18 – 1:800
Trisomia 13 – 1:2532

Nowe ryzyko obliczone na podstawie USG:
Trisomia 21 - 1:7225
Trisomia 18 – 1:12306
Trisomia 13 – 1:7819

Wygląda przecież dobrze. Ale lekarka dała mi skierowanie na testy z krwi, bo niepokoiło ją to serduszko. Powiedziała, że w takim wypadku będę mieć to badanie refundowane (za USG płaciłam 310 zł, a na testy z krwi się nie zdecydowałam, bo kosztowały dodatkowo ok. 250 zł). No i zaniepokoiła mnie bardzo. Po przemyśleniu sprawy w domu stwierdziłam, że co mi szkodzi, skoro mam to refundowane, zrobię sobie dla świętego spokoju.
Niestety nie zrobiłam jednego. Nie dowiedziałam się wcześniej o co w tych testach chodzi, co dają, a przede wszystkim co zrobię, jeśli wynik okaże się zły lub bardzo zły??
I to pytanie należy sobie zadać zanim się to podejdzie do tego badania!

Krew miałam pobraną na drugi dzień, a że to było tuż przed świętami Bożego Narodzenia na omówienie wyników miałam się zgłosić 9 stycznia. Na święta wyjechałam do rodziny, tam w sylwestra dostałam krwawienia (wcześniej miałam lekkie plamienie, brałam Duphaston, potem Luteinę), wylądowałam w szpitalu i przesunęłam termin odbioru wyników na tydzień później. Jakoś nie było mi spieszno do ich oglądania.
Odebrałam je chyba 16 stycznia i cały mój spokój legł w gruzach.
Testy wyszły fatalnie:
- Wolne beta-hCG – 0,244 MoM
- PAPP-A - 0,171 MoM

Nowe ryzyko obliczone:
Trisomia 21 - 1:708
Trisomia 18 – 1:57
Trisomia 13 – 1:36

Był to dla mnie szok. Na szczęście lekarka od razu zrobiła mi USG. Okazało się, że serduszko bije już normalnie – 150 uderzeń/min. Zwróciła też uwagę na piąstki dziecka – że są luźne, normalne, a u dzieci z takimi wadami są jakoś specyficznie zaciśnięte i paluszki zachodzą na siebie. To mnie lekko uspokoiło. Jednak znalazła zwapnienia na serduszku i jeszcze jakis inny drobiazg. Powiedziała, że gdyby wyniki były ok., to kompletnie by to zignorowała, ale w takim przypadku musi zwrócić na to uwagę.
Zwapnienia na serduszku miała też moja córeczka (obecnie 2 lata i 4 mies), też najedliśmy się strachu, a okazało się, że wszystko jest ok. i dziecko urodziło się zdrowiusieńkie.
No i oczywiście przekonywała, że trzeba zrobić amniopunkcję, a nawet że może nakłuć mnie od razu lub przyjść za 3 tyg. Nie zdecydowałam się, pożegnałam i poszłam zaryczana do domu.

Gdy minął pierwszy szok pojawiła się masa pytań, na które próbowałam znaleźć odpowiedz w sieci i u lekarzy.
Przede wszystkim, czy progesteron, który przyjmowałam mógł mieć wpływ na wyniki badań. I czy moja niedoczynność tarczycy i hormony, które w związku z tym przyjmuję mogły mieć wpływ (w międzyczasie okazało się, że miałam złe, bo wysokie wyniki TSH)? Rozmawiałam na ten temat z kilkoma ginekologami. Każdy zaprzeczał. Były jednak 2 wyjątki: najpierw znalazłam pracę jakiejś pani dr genetyki, która pisała, że przyjmowanie leków hormonalnych może wpływać na błędne wyniki testów Pappa i podobne zdanie miał genetyk, do którego zapisałam się na wizytę. On jednak też zalecał amnio.
To mi jednak wystarczyło. Definitywnie zrezygnowałam z amniopunkcji.

W domu dokładnie przeanalizowałam swoją sytuację:
Miałm 1% ryzyka, że moje dziecko umrze podczas amniopunkcji, a niecałe 3% ryzyka, że będzie miało trisomię 13 i niecałe 2% - że trismię 18
Bałam się tym bardziej, że miałam plamienia i krwawienia, więc ciąża nie była bezproblemowa.
Na terminację raczej i tak bym się nie zdecydowała, zresztą obie wady są w ogromnej większości letalne, więc niech się dzieje, co ma być/
Miałam ryzykować życie zdrowego chłopczyka i robić amniopunkcję? Gdyby wynik wyszedł dobry – zdrowy chłopiec, a poroniłabym, to nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia – i to dla mnie było decydujące, aby nie podejmować się amniopunkcji.
Czy pozwoliłabyś wsiąść do pociągu swojemu dziecku wiedząc, że będzie katastrofa kolejowa i ze 100 jadących nim pasażerów 1 zginie?
I jeszcze jedna rzecz:
Powiedzmy, że 200 kobiet ma ryzyko 1:200. Wszystkie 200 kobiet robi amniopunkcję, wykrywa się wśród nich 1 dziecko z wadą, a poświęca się ku temu życie 2 zdrowych dzieci.

Pozostała mi niepewność i strach przez kolejne niemal pół roku. Ale szczerze mówiąc kiedy podjęłam ostatecznie decyzję o rezygnacji z amniopunkcji uspokoiłam się, emocje opadły, stres minął. Chyba ta decyzja była dla mnie najtrudniejsza. Przez resztę ciąży byłam spokojna, jedynie stresowałam się przed każdym badaniem, a każde wychodziło bardzo dobrze: echo serca, usg połówkowe i kolejne itd.

13.06, w piątek, niemal miesiąc za wcześnie, urodziłam ZDROWEGO synka!!!
Kilka dni temu w przychodni zagadnęłam dr genetyki z moim pytaniem o wpływ chorej tarczycy na wynik testu Pappa. Zaprzeczył, ale dodał: „Ale te testy często wychodzą fałszywie pozytywne. Znacznie częściej niż pisze o tym producent”…

Pozdrawiam i życzę zdrowych dzidziusiów!!! :)
 
Do góry