reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotność

reklama
Ja w sumie nie wiem co bym zrobiła, bo mój mąż to mój pierwszy i ostatni chłopak. Po prostu olewałam takich, którzy na początku czegokolwiek dawali jasne sygnały, że nie ma z nich materiału na porządny związek. Dobra, raz się dałam wkręcić, ale typ był naprawdę wytrawnym graczem, zresztą cały "układ" trwał tylko rok, więc spoko. Dzisiaj się mówi na to "ghosting", a ja po prostu wykreślałam z życia delikwenta. Nie mogłam się do niego dodzwonić, nie odpisywał, a okazało się, że żyje i ma się świetnie? Uznałam, że to nie jest mój chłopak i przestałam z nim szukać kontaktu, kiedy po dwóch tygodniach chciał się spotkać, to byłam wielce zdziwiona czego on chce. Okazał się mega prostakiem? Po kłótni chciał się spotkać, ale ja powiedziałam, że nie ma sensu. I tego typu sytuacje. Nigdy nie doszłam do etapu "to jest mój chłopak everybody!".

A takich wątków jak mówisz jest masa i po kilkunastu przepychankach między stałymi bywalczyniami okazuje się, że autorka znikła. Ale była też taka, którą zdemaskowała jedna z nas, a która opowiadała niesamowite historie, że żyje w przemocowym związku, cierpi każdego dnia, próbuje odejść, bo to nie takie łatwe, była policja, chyba kurator, cuda wianki,a potem na innym forum się okazało, że w tym samym czasie komentuje wesoło o pielęgnacji twarzy, chociaż tutaj była roztrzęsiona i szukała, że się tak wyrażę, domu tymczasowego dla siebie i dziecka. To było mega dobre, moja ulubiona historia :D

Ostatnio się zastanawiałam co się z nią dzieje 🤡 po tym jak opisywała jak to nie wie czy dożyje ranka z dziećmi
 
Chociaż czytałam juz wiele takich wątków, za bardzo sie nie udzielam, bo zwykle rady dziewczyn z forum i tak nic nie dają, bo "w sumie nie jest taki zły". Mam nadzieję, że ta rodzina znajdzie porozumienie jakkolwiek miałoby ono wyglądać.
Bo te rady to zawsze "odejdź od niego". Mówić łatwo, ale zrobić trudniej. Zwłaszcza, jak z mężem jest choć odrobinę łatwiej niż bez niego. Autorce pewnie jest trochę łatwiej, nawet jeśli o pomoc musi się wykłócić, to w końcu pomoc ma. Jeśli odejdzie zostanie ze wszystkim sama. A skoro przemocy tutaj nie ma, to jakieś takie mało prawdopodobne, żeby z małymi dziećmi odeszła. Myślę, że szuka wsparcia psychicznego, ewentualnie rad, jak dotrzeć do męża, żeby spędzał więcej czasu w domu.

Jakbym opisała co ja robię w domu, a co mąż, to bym pewnie też usłyszała, że mam odejść od niego...
 
Układ sił powinien być równy. Ja nic nie robię w ogrodzie, bo za co się nie wezmę, to zepsuję. W domu robię większość. Nie wiem nic na temat naszych rachunków oprócz tego, że są płacone, a on w markecie chyba pół roku nie był. On wstaje do młodszej córki w nocy, ale ja ogarniam sprawy przedszkolne. I tak dalej to można wymieniać. Ale jeśli jedna osoba robi wszystko, płaci rachunki, robi zakupy, opiekuje się dzieckiem i w ogóle, to pie*dolę taki związek, wolę być naprawdę sama. I tak, to jest najlepsze wyjście. Zachować godność. Myślicie, że oni szanują takie kobiety, które pozwalają na coś takiego? Jak myślą o takich partnerkach? Ja bym wolała umrzeć niż być z kimś, kto ma mnie gdzieś i nie szanuje.

A rady może udzielić ktoś, kto pozna taką parę - terapeuta.
 
Ja w sumie nie wiem co bym zrobiła, bo mój mąż to mój pierwszy i ostatni chłopak. Po prostu olewałam takich, którzy na początku czegokolwiek dawali jasne sygnały, że nie ma z nich materiału na porządny związek. Dobra, raz się dałam wkręcić, ale typ był naprawdę wytrawnym graczem, zresztą cały "układ" trwał tylko rok, więc spoko. Dzisiaj się mówi na to "ghosting", a ja po prostu wykreślałam z życia delikwenta. Nie mogłam się do niego dodzwonić, nie odpisywał, a okazało się, że żyje i ma się świetnie? Uznałam, że to nie jest mój chłopak i przestałam z nim szukać kontaktu, kiedy po dwóch tygodniach chciał się spotkać, to byłam wielce zdziwiona czego on chce. Okazał się mega prostakiem? Po kłótni chciał się spotkać, ale ja powiedziałam, że nie ma sensu. I tego typu sytuacje. Nigdy nie doszłam do etapu "to jest mój chłopak everybody!".

A takich wątków jak mówisz jest masa i po kilkunastu przepychankach między stałymi bywalczyniami okazuje się, że autorka znikła. Ale była też taka, którą zdemaskowała jedna z nas, a która opowiadała niesamowite historie, że żyje w przemocowym związku, cierpi każdego dnia, próbuje odejść, bo to nie takie łatwe, była policja, chyba kurator, cuda wianki,a potem na innym forum się okazało, że w tym samym czasie komentuje wesoło o pielęgnacji twarzy, chociaż tutaj była roztrzęsiona i szukała, że się tak wyrażę, domu tymczasowego dla siebie i dziecka. To było mega dobre, moja ulubiona historia :D
Coś mi świta 😂
 
To był właśnie tego typu wątek. Pomóżcie, nie wiem co zrobić, nie wiem jak się zachować, on nic przy dziecku nie robi, już w ciąży nie pomagał, piszę teraz zamknięta w pokoju z dzieckiem, nie wiem czy dożyję rana. I znowu rady, żeby pogadać, wyjaśnić, ona przerażona, nas kilka typu "weź go zostaw wreszcie, uciekaj", Olka zdaje się oferowała na serio azyl na jakiś czas. I na forum Kafeterii ten sam nick równolegle pisze o kremie do twarzy czy coś 🤣
 
Bardzo dziękuję za wasze odpowiedzi. Bardzo chciałabym uniknąć rozstania, jednak biorę pod uwagę taką opcje. Zaczynam się męczyć, lecz chciałabym aby moje dzieci nie przechodziły tego wszystkiego co ja, gdy moi rodzice się rozeszli. Staram sie, aby dzieci nie były świadkami kłótni, chociaż ostatnimi czasy nawet się już nie kłócimy. Staram sie dziećmi zajmować najlepiej jak potrafię, ale w takim dniu jak dzisiaj nie mam siły. On znów wyjchał, dziecko płaczem sie od rana zanosiło bo chciało aby tato został, mi samej sie chce płakać. Jest piękna pogoda, a mnie sie nie chce nawet nosa z domu wyłonić, bo jak zwykle muszę sama. Dookoła rodzinne spacery, ludzie na lodach, obiadach a ja sama. Jest mi po prostu przykro. Może wygadanie chociaż odrobinę mi pomoże. Póki finansowo nie stanę na nogi, nie ma mowy o rozejściu się, bo nie poradzę sobie sama. A na pomoc rodziny nie mam co liczyć.
 
Bardzo dziękuję za wasze odpowiedzi. Bardzo chciałabym uniknąć rozstania, jednak biorę pod uwagę taką opcje. Zaczynam się męczyć, lecz chciałabym aby moje dzieci nie przechodziły tego wszystkiego co ja, gdy moi rodzice się rozeszli. Staram sie, aby dzieci nie były świadkami kłótni, chociaż ostatnimi czasy nawet się już nie kłócimy. Staram sie dziećmi zajmować najlepiej jak potrafię, ale w takim dniu jak dzisiaj nie mam siły. On znów wyjchał, dziecko płaczem sie od rana zanosiło bo chciało aby tato został, mi samej sie chce płakać. Jest piękna pogoda, a mnie sie nie chce nawet nosa z domu wyłonić, bo jak zwykle muszę sama. Dookoła rodzinne spacery, ludzie na lodach, obiadach a ja sama. Jest mi po prostu przykro. Może wygadanie chociaż odrobinę mi pomoże. Póki finansowo nie stanę na nogi, nie ma mowy o rozejściu się, bo nie poradzę sobie sama. A na pomoc rodziny nie mam co liczyć.
Ale wiesz ze przysługują ci alimenty? Bo bycie z kimś tylko dla kasy to niezbyt szczęśliwy pomysł
 
reklama
Bardzo dziękuję za wasze odpowiedzi. Bardzo chciałabym uniknąć rozstania, jednak biorę pod uwagę taką opcje. Zaczynam się męczyć, lecz chciałabym aby moje dzieci nie przechodziły tego wszystkiego co ja, gdy moi rodzice się rozeszli. Staram sie, aby dzieci nie były świadkami kłótni, chociaż ostatnimi czasy nawet się już nie kłócimy. Staram sie dziećmi zajmować najlepiej jak potrafię, ale w takim dniu jak dzisiaj nie mam siły. On znów wyjchał, dziecko płaczem sie od rana zanosiło bo chciało aby tato został, mi samej sie chce płakać. Jest piękna pogoda, a mnie sie nie chce nawet nosa z domu wyłonić, bo jak zwykle muszę sama. Dookoła rodzinne spacery, ludzie na lodach, obiadach a ja sama. Jest mi po prostu przykro. Może wygadanie chociaż odrobinę mi pomoże. Póki finansowo nie stanę na nogi, nie ma mowy o rozejściu się, bo nie poradzę sobie sama. A na pomoc rodziny nie mam co liczyć.

Chcialabys, zeby dzieci nie przechodzily tego, co ty. Ale klotnie, nie odzywajacy sie do siebie rodzice, nieszczesliwi, zdenerwowani to jest ok? Dzieci widza i rozumieja wiecej, niz ci sie wydaje.
 
Do góry