reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

czy dac mu szanse-pomozcie..

Tinka, zastanów się co TY możesz zrobić ze SWOIM życiem, żeby TOBIE żyło się dobrze i TWOJEMU dziecku. TWOJE szczęście zależy od CIEBIE. Bądź niezależną silną kobietą, a wtedy różne inne sprawy zaczną się układać. Dziś Twoje szczęście zależy od tego, czy facet się opamięta i przestanie chlać, czy matka i ojciec się opamiętają w swojej zajadłości i chęci kontroli Twojego życia. To nie jest dobry układ dla CIEBIE. Spróbuj stać się panią własnego życia, to jest możliwe do osiągnięcia.
Na razie są same minusy - a bo facet to to, tamto i owamto (wszystko na nie)
- a bo rodzice to to tamto i owamto (też nic pozytywnego).
To w końcu chcesz, żeby było lepiej, czy tylko lubisz narzekać? ;-)
 
reklama
chce zeby bylo lepiej.mam to dziecko chce o nim decydowac i moge podjac prace i stac sie samodzieln.ale mimo to ktos bedzie musial sie zajac malym/kto?tamci dzidkowie pracuja,mieszkaja 40 km ode mnie i widzisz..jak?wroce do ojca malego i on zacznie pic to tez bedzie zle ,a pozostanie u rodzicow mnie ogranicza totalnie.nie potrafia sie postawic na miejscu tamtych...to wszystko mnie przerasta.Facet alkoholik nie wie jak sie za siebie zabrac i zaborczy rodzice.nawet jesli bede chciala isc na swoje to za co sie utrzymam?wiem ze to by bylo najlepsze wyjscie-stac sie niezalezna i samodzielna,wpuszczac do domu takich gosci a nie innych....to jest na razie nie mozliwe...a swoich do wizyt ojca w ich domu nie przekonam...w ogole-beznadzieja...:no:
 
Tinko, ja to widzę tak:
- relacje z Twoimi rodzicami. Jak widać rodziców masz bardzo zaborczych i apodyktycznych. Ma być tak jak oni chcą i koniec. Może mają dobre intencje, ale nie postępują dobrze. Piszesz w pierwszym poście, że jeżeli wrócisz do swojego faceta, stracisz rodzinę. Takie stawianie spraw przez rodziców jest mocno nie w porządku. Rodzice owszem powinni kochać i wspierać dzieci, a nie szantażować je zerwaniem kontaktu, jeżeli dziecko postąpi inaczej niż życzą sobie rodzice. Jeżeli chodzi o chrzest - co ja bym zrobiła na Twoim miejscu? widać, że chciałabyś aby byli drudzy dziadkowie, a Twoi rodzice tego nie akceptują. Ja bym ten chrzest po prostu odłożyła na przyszłość. "Mamo, tato, zależy mi żebyście byli na chrzcie wy, ale też żeby byli tamci dziadkowie i ojciec dziecka, skoro tego nie akceptujecie, chrzest odbędzie się za pół roku/za rok/kiedy indziej". Obrażą się? Trudno! No chyba nie wyrzucą Cię z domu za chęć odłożenia chrztu dziecka na później.... :sorry:
A swoją drogą - jeżeli nie wrócisz do swojego faceta, a za jakiś czas zwiążesz się z kimś innym, prawdopodobnie rodzice będą się czuli jak najbardziej upoważnieni, żeby podejmować za Ciebie decyzje, akceptując lub odrzucając kolejnych kandydatów (skoro popełniłaś taki "błąd" jak obecna sytuacja to pewnie będą chcieli Cię chronić przed kolejnymi "błędami"). Będą również starali się wpływać na wychowanie Twojego dziecka, w zasadzie sterować nim, decydować czy ma mieć kontakt z własnym ojcem i drugimi dziadkami.... to nie jest dobre. To nie jest normalne.
- spotkania drugich dziadków i ojca z dzieckiem. Jakikolwiek ten ojciec by nie był (a nie wierzę, że w ciągu krótkiego czasu zmienił się z fajnego faceta w bestię) to zasługuje choć na szansę poznania własnego dziecka, nie sądzisz? Skoro rodzice są jacy są, spotkanie można zorganizować np. podczas spaceru w parku. Albo poprosić tamtych dziadków o zorganizowanie spotkania w jakiejś restauracji, itp. Chyba Twoi nie trzymają Cię pod kluczem i nie chodzą z Tobą na każdy spacer? Chyba nie musisz się spowiadać z każdego swojego kroku?
- piszesz że bardzo kochasz swojego faceta. Jeżeli tak, daj mu szansę - na odległość. Nieważne co mówią rodzice, oni mieli szansę pokierować swoim własnym życiem, a Twoje życie i Twoje szczęście należy do Ciebie. Nie wiem jak jest naprawdę z Twoim facetem - może na tę szansę zasługuje, może nie. Może się trochę pogubił i da radę odnaleźć właściwą drogę. A może nie, nie wiemy tego. Możecie spotykać się z dzieckiem poza domem; nie wiem jak wygląda Wasza sytuacja finansowa, może niech on Tobie i dziecku wynajmie jakieś mieszkanko gdzie będziesz mogła mieszkać na razie bez niego, ale i bez wtrącających się rodziców. Tak czy inaczej powinien Ci płacić alimenty, co jest bardzo proste do ustalenia sądownie.
- terapia: ja osobiście z samej ciekawości i chęci poznania diagnozy sytuacji pojechałabym z nim na tę terapię. choć jeden czy dwa razy, porozmawiać, poznać opinię specjalisty - mogą Was zawieźć jego rodzice i zająć się w tym czasie dzieckiem. 40 km to nie jest niewyobrażalny dystans. Chcesz żeby na terapię chodził sam, rozumiem to - ale nie chciałabyś, żeby jego problem przedstawił Ci ktoś kompetentny w tych sprawach i na pewno bardziej obiektywny niż osoby zaangażowane w całą zawieruchę (rodzice, znajomi, itp)?
- praca - tak, ktoś musi się zająć dzieckiem - można złożyć podanie do żłobka, może się uda (warto porozmawiać z dyrektorką złobka przedstawić swoją sytuację, może coś by się udało załatwić), można również pracować w taki sposób, że opiekujesz się czyimś dzieckiem a jednocześnie masz pod opieką swoje dziecko. niektórzy rodzice cenią taką formę opieki nad dziećmi. Można się zastanowić, czy nie ma w rodzinie jakiejś samotnej cioci/kuzynki, a może przyjaciółki, która mogłaby się zająć dzieckiem albo w ogóle przyjęłaby Was tymczasowo pod swój dach. Można pracować choćby sprzątając u ludzi w domach, albo zabierać dzidzię ze sobą albo zostawiać u przyjaciółki na parę godzin. Itd. Itp.
- szczerze powiem, że gdyby mnie ktoś stawiał w takiej sytuacji, jak Ciebie stawiają rodzice, nie zniosłabym tego. Wyprowadziłabym się, choćby do domu samotnej matki. Właściwie prędzej do domu samotnej matki niż z powrotem do pijącego faceta.

Moim zdaniem musisz sobie odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: czy chcesz dać szansę facetowi - jeżeli tak, to spróbuj na odległość. Zrób wszystko, żeby to się udało - w granicach rozsądku, bo wiadomo, że jeżeli on się nie zmieni, to nie ma szans ani najmniejszego sensu. Pytasz skąd masz wiedzieć, czy będzie lepiej czy gorzej - otóż nie dowiesz się tego dziś. Jeżeli nie wrócisz do tego faceta i znajdziesz innego, również nie masz gwarancji czy będzie lepiej czy gorzej. Być może stwierdzisz że to najlepsza rzecz jaką zrobiłaś odchodząc od niego - a może będziesz całe życie żałowała, że straciłaś miłość swojego życia.
Ważne jest to, żebyś dążyła do takiej sytuacji w życiu, w której nie musisz dokonywać wyboru między dwiema niedobrymi możliwościami - 1. kontrolujący rodzice, 2. pijący facet. Bo to są sytuacje, w których Ty sama masz ograniczone pole manewru. Chodzi o to, żebyś mogła powiezieć rodzicom - jestem samodzielna i jeżeli nie akceptujecie moich wyborów - trudno - mam nadzieję, że za jakiś czas stwierdzicie, że nie muszę postępować w stu procentach tak, jak wy chcecie, ale kocham was a wy kochacie mnie i swojego wnuka, i zechcecie utrzymywać ze mną kontakty. Żebyś nie musiała wracając do faceta (nawet po terapii) być od niego kompletnie uzależniona finansowo bo wtedy trudniej podjąć jakiekolwiek kroki.

Zastanów się na spokojnie, jakie masz opcje i możliwości, może warto udać się do psychologa albo do jakiegoś centrum pomocy rodzinie. Masz w tej chwili poczucie, że nic nie możesz zrobić, a ja pisząc to co piszę chciałabym Ci uzmysłowić, że jest Ci trudno, ale naprawdę sytuacja nie jest aż taka beznadziejna, na pewno są jakieś możliwości żeby ją zmienić na lepsze.

W ogóle to wydaje mi się, że rodzice Twojego faceta mogliby jakoś pomóc. Chyba nie są ślepo zakochanymi w synku rodzicami i widzą problem, i wydaje mi się, że chcą dla Was dobrze (czy z nim będziesz czy nie, w końcu urodziłaś ich wnuka). Umów się z nimi, porozmawiaj, może coś wymyślą? Powiedz, że na razie boisz się wrócić do ich syna, ale może mogą jakoś pomóc Tobie stanąć na nogi.
 
rodzice mojego bylego chca bym dala mu czas bo dobrze go znaja,poza tym sa teraz na niego strasznie obrazeni za cala sytuacje,jego mama tez mu juz wiele tlumaczyla i nic...facet pije i swoj koniec picia uzaleznia od mojego powrotu.Nie ukrywajac im bardziej zalezy na moim szczesciu niz ich wlasnego syna-a wszystko przez to jego obecne zachowanie.on mimo wszystko tez za wygrana nie daje i ciagle to jego:wroc,blagam...juz go nieraz zarzucam smsami zeby w koncu cos zrobil bo w slowa nie wierze...co do spotkan-sprawe komplikuje to ze mieszkam w niewielkiej wsi i ciezko stad sie wydostac do miasta,zwlaszcza z dzieckiem a i pogoda nie sluzy jakims dluzszym spacerom z miesiecznym malcem.bo i o takij opcji myslelismy ale ojciec malego twierdzi ze nie bedzie go narazal na choroby.no a chrzest juz zalatwilam po nowym roku-i watpie ze cos zdzialam do tego czasu by moich przekonac.
wspomnials o tym by mi wynajal jakies lokum-to raczej sie nie uda...bedzie chcial wynajac cos NAM-i miszkac ze mna i dzieckiem wiec to nie wchodzi w gre. a to dawanie szansy na odleglosc-co masz na mysli?????niech sie zmienia na odleglosc?

najgorsze jest to ze jak zdecyduje sie na prace to zlobka u nas nie ma.musialabym szukac innej pomocy.,a opikunka znow kosztuje i takie bledne kolo.

co do terapii to chetnie z nim pojde ale nich on SAM wykaze inicjatywe i juz ja zacznie ja chetni dolacze..
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Tinkaa7, od kilku dni rozmawiamy wszyscy na tej stronie o twojej sytuacji. Nie jest mila, to prawda i bedzie trzeba ja zmienic, poniewaz nie moze byc tak, aby male dziecko, miesieczne dziecko doswiadczalo takich negatywnych emocji. Postawa twoich rodzicow bardzo mi sie nie podoba, juz wypowiadalam sie na ich temat, ale powiem jeszcze jedno, ze rodzicow ma sie tylko jednych i nawet jesli sa tak jak ja pisalam we wczesniejszym poscie i jak Ola K pisala w swoim poscie zaborczy wobec ciebie, jezeli z wlasnego domu stworzyli cos na miare mini wiezienia dla ciebie, to mimo wszystko warto miec ich po swojej stronie, a nie byc przeciwko nim. Glownie dlatego, ze dopiero zaczynasz tworzyc wlasna rodzine i zapewne jeszcze nie jeden raz w ciagu najblizszych 20-30 lat ,bedziesz potrzebowala ich pomocnej dloni. Najlepszym wyjsciem dla dziecka i ciebie bedzie oczywiscie od rodzicow wyprowadzic sie, ale to ty musisz zastanowic sie czy tego chcesz czy nie. Jezeli chcesz sie wyprowadzic, to moim zdaniem powinnas zrobic to jak najszybciej i wlasnie od tego zaczac zmiany w twoim zyciu, nie od leczenia twojego partnera, nie od troszczenia sie o twoje uczucie do niego i jego do ciebie. Najpierw wyprowadz sie od rodzicow, stworz twojemu synkowi lepsze warunki rozwoju. Najwazniejsze jest teraz to malenstwo, a nie twoje uczucia do faceta, ktorego i tak jestes pewna, ze ciebie kocha, ze chce byc z toba. Poczeka jesli mu na tobie zalezy. Ja jednak nie proponuje przeprowadzac sie do rodzicow twojego partnera, nawet gdybys miala taka mozliwosc, poniewaz wtedy twoi rodzice, bedacy przeciwnikami jego i jego rodzicow nie mieliby szansy spotykac wnuka, bo jak rozumiem progu ich domu by nie przekroczyli. Pisalas, ze studiujesz, jesli studiujesz to przeciez w miescie nie na wsi, a w miescie jestem przekonana, ze np. moglabys wynajac pokoik u jakiejs starszej Pani nie placac za wynajem, ale sprzatajac jej mieszkanie czy gotujac obiad, czy robiac jakies zakupy, a moze za niewielka sume ta Pani popilnowalaby synka, gdybys byla na wykladach. Studiujesz, wiec masz kolezanki w roznych grupach, ktore na wyklady chodza na rozne godziny, moze wlasnie one by ciebie wsparly i zajely sie malym, kiedy ty jestes na wykladach, a akademik? Tam sie nie da nic zalatwic? Moze zlozylabys podanie o jakies stypendium dla osob w trudnej sytuacji. Zarejestruj sie w urzedzie pracy, jako bezrobotna mozesz udac sie potem do MOPS, gdybys wynajela cos i musiala jednak placic za wynajem, gdyby to nie byla jakas babulenka samotna, to w MOPS na podstawie twoich dochodow czyli np. alimentow, lub ich braku wylicza ile moga tobie miesiecznie dawac pieniedzy na doplate do czynszu. Moim zdaniem mozliwosci i szanse na to abys wyprowadzila sie z domu rodzicow sa duze, tylko wyjdz z domu. Dopiero, gdy zamieszkasz gdzies gdzie nie bedziesz zalezna od jednych i drugich rodzicow, bedziesz mogla zajac sie swoja miloscia i leczeniem partnera, jezeli oczywiscie bedziecie chcieli byc razem. Mieszkajac sama, a nie u rodzicow, to ty bedziesz dyktowala warunki, to ty bedziesz rzadzila u siebie, u ciebie rodzice nie beda mogli zabronic spotykac sie twojemu dziecku z jego ojcem. Kiedy juz wyprowadzisz sie, nabierzesz sil do dalszych dzialan, nastepnym krokiem moim zdaniem powinno byc podjecie kategorycznej decycji, ktorej nie bedziesz co chwilke zmieniala, tylko bedziesz w niej konsekwentna czy ty chcesz byc z tym facetem i tworzyc z nim rodzine. Jesli nie, to trzeba mu to bardzo jasno, wprost powiedziec, potem uregulowac prawa rodzicielskie, alimenty, widywanie sie z dzieckiem oraz zadbanie o dobry kontakt z jednymi i drugimi dziadkami, ale na poczatku u ciebie tam gdzie bedziesz wynajmowala na twoich warunkach. Kiedy stwierdzisz, ze bezpiecznie mozesz jezdzic z synkiem do rodzicow z czasem zaczniesz odwiedzac i ich dom. Jesli natomiast chcesz byc z tym facetem, to powinnas robic to wszystko o czym przed chwilka napisalam jednoczesnie pielegnujac uczucie i wspierajac partnera w leczeniu. Ale od niego rowniez powinnas wymagac i jemu takze powinnas postawic warunki. Date chrztu zawsze mozna zmienic, nie jest to grzech. Ja najpierw wyprowadzilabym sie, zaczelabym rzadzic we wlasnym zyciu, zadecydowalabym nastepnie z kim chce ukladac sobie zycie, dalabym czas na uspokojenie jednym i drugim rodzicom, na pokazanie, ze dobrze mi idzie samej lub z partnerem, bo nie wiem jaka bedzie twoja decyzja, a dopiero potem, np., wiosna chrzcila synka. Wtedy bedziesz juz wiedziala czy sama poniesiesz synka do chrztu czy z partnerem. Rodzice powinni byc zaproszeni jedni i drudzy, decyzje o tym przyjda czy nie przyjda podejma sami. Ty bedziesz spokojna o to, ze nikogo nie wykluczylas. Pozdrawiam.
 
Z tym na odległość miałam Tinko na myśli np. wspólne spotkania - bez mieszkania razem, żebyś mogła zobaczyć, jak on się zachowuje, czy jest trzeźwy, jaki ma stosunek do dzidziusia, jaki do Ciebie - wiadomo, że to nie to samo co bycie razem na co dzień, ale jak w ogóle nie będziesz go widywać to nie ocenisz.
Napisałaś że bardzo go kochasz i Ci go brakuje - w takiej sytuacji jakąś szansę warto by dać (byle nie 20 szans, a każda zmarnowana, wiadomo ;-)). A może widok własnego dziecka tak na niego podziała, że weźmie się za siebie bardziej energicznie?
Z chrztem to ja bym się rodzicom postawiła - nie chcecie tamtych dziadków w kościele, to nie będzie na razie chrztu. Może odpowiesz że mała miejscowość, tradycja itd. Powiem Ci, że moje dzieci nie są ochrzczone, a moja śp. teściowa a do dziś i teść lubi rzucić tekstem "kto to widział, żeby dzieci nie były ochrzczone". na co odpowiadam nieodmiennie "ja widziałam". i dyskusja się kończy. Niech Cię zaczną traktować jak dorosłą osobę, przecież to Ty powinnaś podejmować takie decyzje.

Fajnie, że rodzice ojca Twojego maleństwa wykazują rozsądne podejście. Na pewno możesz liczyć na ich pomoc.

Wiesz co tak sobie pomyślałam - mój mąż ma generalnie trudny charakter, ciężko mu cokolwiek powiedzieć bo on ma coś takiego, że gdy tylko słyszy coś, co nie jest po jego myśli, to od razu odpowiada atakiem słownym i jakakolwiek dyskusja z nim jest ciężka jeżeli nie niemożliwa. Na ogół niemożliwa. Czasem jak już nie wiem jak do niego dotrzeć, to piszę do niego list albo email. Wtedy ma czas na spokojnie przeczytać przemyśleć, zastanowić się, nie czuje się przyparty do muru, że musi natychmiast odpowiedzieć. Może napisz list do swoich rodziców, wyjaśniając jak się czujesz, czego chcesz, prosząc o szacunek dla swoich potrzeb bo jesteś dorosła. Może podziała?

Bo jest jeszcze taki możliwy scenariusz, że za jakiś czas izolowany tata dziecka występuje do sądu o stwierdzenie ojcostwa i ustalenie kontaktów z dzieckiem.... lepiej byłoby to wszystko rozegrać pokojowo.... Z tego co pisałaś raczej nie wynika, żebyś sąd miał powody zabronić mu kontaktów z maluchem? I Tobie też na tym nie zależy, jak wynika z poprzednich postów. Zawsze lepiej takie sprawy załatwić między sobą niż przed sądem. Może taki argument by podziałał na Twoich rodziców?
 
dzieki kochane za rady...mowilam moim ze przeciez on moze isc do sadu-choc wiem ze tez chce pokojowego zalatwienia sprawy/ale moi czuja ze on tego nie zrobi i twierdza ze sie go nie boja.
wiem ze zycie na wlasna reke wiele by rozwiazalo-przynajmniej narazie to jakies wyjscie zeby cos zmienic.a moje studia sa zaczne,na dodatek dojezdzam na nie ponad 60 km, wiec kolezanki rozrzucone po calym kraju i na ich pomoc w opiece nad malym liczyc nie moge....jak to mowi moj byly:jedna akcja spieprzylem sobie cale zycie.. tylko kurcze rowniez i mi bo to ja treraz nie mam zielonego pojecia co robic.
a wynajac pokoj tez moze nie byc latwo-wiecie jak to starsze babcie,zaczna marudzic ze dziecko,ze jak ja pojde do pracy,jak jej bede placic i w ogole..moze to i kwestia dogadania i trafienia na jakas mila pania...
a myslicie ze moj byly naprawde cos ze soba zrobi?a jesli wroce i chwile bedzie dobrze a pozniej znow sie zawali?? chyba w tej sytuacji powinnam sama na siebie zarabiac i w razie czegos zabrac malego i wtedy cos wynajac....w ogole on mi proponuje by mieszkac u jego rodzicow jakis czas..to nie najlepsze wyjscie?moglabym i na nich liczyc...
 
reklama
dzieki kochane za rady...mowilam moim ze przeciez on moze isc do sadu-choc wiem ze tez chce pokojowego zalatwienia sprawy/ale moi czuja ze on tego nie zrobi i twierdza ze sie go nie boja.
wiem ze zycie na wlasna reke wiele by rozwiazalo-przynajmniej narazie to jakies wyjscie zeby cos zmienic.a moje studia sa zaczne,na dodatek dojezdzam na nie ponad 60 km, wiec kolezanki rozrzucone po calym kraju i na ich pomoc w opiece nad malym liczyc nie moge....jak to mowi moj byly:jedna akcja spieprzylem sobie cale zycie.. tylko kurcze rowniez i mi bo to ja treraz nie mam zielonego pojecia co robic.
a wynajac pokoj tez moze nie byc latwo-wiecie jak to starsze babcie,zaczna marudzic ze dziecko,ze jak ja pojde do pracy,jak jej bede placic i w ogole..moze to i kwestia dogadania i trafienia na jakas mila pania...
a myslicie ze moj byly naprawde cos ze soba zrobi?a jesli wroce i chwile bedzie dobrze a pozniej znow sie zawali?? chyba w tej sytuacji powinnam sama na siebie zarabiac i w razie czegos zabrac malego i wtedy cos wynajac....w ogole on mi proponuje by mieszkac u jego rodzicow jakis czas..to nie najlepsze wyjscie?moglabym i na nich liczyc...
Tinkaa7, nie wiem jak inne dziewczyny, ale ja z twojego ostatniego postu zrozumialam, ze ty nie zastanawiasz sie czy z nim byc czy nie, ty juz decyzje podjelas dawno temu, ty chcesz z nim byc. A skoro chcesz z nim byc, skoro jestes tego pewna, to nie powinnas oczywiscie was dzielic i skoro z twoimi rodzicami trudno jest sie porozumiewac w wielu sprawach, to oczywiscie mozesz zamieszkac u jego rodzicow skoro pada taka propozycja. Ty jestes zaslepiona miloscia do niego tak mocno, ze nasze uwagi nie trafiaja do ciebie. Wedlug mnie nic tu po nas, kazda jak mogla zdobywajac od ciebie sukcesywnie nowe wiadomosci dotyczace tej sprawy, wypowiadala sie, doradzala, a ty i tak wiedzialas tylko jedno, ze go kochasz i tak naprawde chcesaz byc z nim. Nie wiem co mozemy zrobic w twojej sprawie, wg. mnie nic, bo ty juz masz w glowie poukladane od dawna co tak naprawde chcesz robic i tylko chcialas uslyszec zdanie kogos z zewnatrz, tak naprawde czekalas na to, az ktos powie to co ty tak naprawde chcesz uslyszec. A poniewaz spotkalas sie z roznymi opiniami, to twoj plan bycia z nim na chwilke legl w gruzach, na chwilke zrobil ci sie metlik w glowie, ale tylko na chwilke. Posluchaj siebie ty jak mantre powtarzasz to samo pytanie, mimo, ze wiele osob juz tobie na nie odpowiedzialo. Ty pytasz, a nie chcesz slyszec odpowiedzi, bo ona nie zgadza sie z twoim planem. Co moge tobie doradzic na koniec, realizuj swoj plan ze wszystkimi jego konsekwencjami. Zycze powodzenia.
 
Do góry