Emi jest starsza od Niuni o 18 m-cy czyli rok i 1/2. Na początku było bardzo ciężko! Czynności dnia codziennego sprawiało,ze doba moja powina mieć 48 godzin.Emi przez całe swoje życie była razem zemną w domu, była "oczkiem w głowie". Mimo,że na narodziny Niuni bardzo ją przygotowywałam, to nie obeszło sie bez rozdarć duchowych, nerwów .........brr,aż mi skóra drętwieje na samą myśl o tym wszystkim. Niunia bardzo płakała przez pierwsze pół roku swojego życia (kolki), poza tym była karmiona piersią. To było dla Emi chyba najtrudniejsze-Niunia wisząca przy mamie przez cały czas. Zdetronizowana nie umiała wyrazić swoich uczuć. A ja płakałam,ze nie mogę się rozdwoić. Długi czas żyłam w przeświadczeniu,że Emi zabraliśmy kawał dzieciństwa-stała się bardzo dorosła-sytuacja tego od Niej wymagała. Niunia na starcie ma mniej mojej uwagi, niz Emi kiedy była dzidziuchem.Cały czas myślę,ze poświęcam im obu za mało czasu (chodzi mi - każdej z osobna). Dziewczyny teraz bardzo są za sobą,widać jak Emi troszczy sie o swoja siostrę. Bywa jednak,że ukrzywdza ją bez wyraźnego powodu i wtedy interweniujemy, co zawsze kończy sie tym samym spojrzeniem-opuszczonej Emilki i buntem.Kiedyś juz usłyszałam:"Niuni wolno bo ona rządzi w naszym ogródku a mi nic nie wolno". No i serce się tłucze w człowieku. Teraz jest już dużo, dużo lepiej a nawet powiem bardzo dobrze. A ja kocham do szaleństwa moje małe "zgredy" i nie wyobrażam sobie życia naszej rodziny w innym składzie chyba,że w większym. Tym razem chcemy poczekać, musimy poczekać dwie cesarki to duże ryzyko nastepnego porodu, ja natomiast chcę by wszystko odbyło sie jak najbezpieczniej. Pozdrawiam