Witam, sama szukałam takich informacji przed zabiegiem histeroskopii w internecie, nie znalazłam, dlatego postanowiłam to opisać.
Jak wygląda zabieg histeroskopi w Profamili w Rzeszowie?
Otóż start 7 rano w izbie przyjęć. Trzeba być na czczo!
Muszę przyznać , że tym razem nie bałam się, aż tak bardzo i wierzcie mi, że nasze pozytywne nastawienie do innych zmienia też nastawienie innych do nas.
Pierwszą czynnością w izbie przyjęć jest wypełnienie wielu formularzy i upoważnień… Mili chłopcy zza lady chętnie pomagają w każdym zawahaniu. Przyjmują papierki i powtarzając jak mantrę „po lewej stronie za windami jest pomieszczenie, proszę się przebrać i usiąść, będzie trzeba jeszcze chwilkę poczekać, aż zostanie wyczytanie Pani nazwisko” Podziękowałam i tak zrobiłam.
Czekanie w piżamce i szlafroku jest dość żenujące… wszyscy przechodząc gapią się, mają wypisaną ciekawość w oczach „ciekawe co jej jest”, wierzcie mi lub nie, ale każda kobieta, która już raz poroniła, widząc inną kobietę czekającą w kolejce do ginekologa, albo jak w tym przypadku, w kolejce do przyjęcia na oddział ginekologiczny, od razy zastanawia się „ciekawe czy ona też to przeszła…” Jest tak za każdym razem. W sumie nawet widząc dziewczyny na ulicy zastanawiam się, czy jej się to też zdarzyło… Ale to nie o tym.
Kolejnym etapem jest wejście do pokoju pielęgniarek. Wykonują EKG, mierzą ciśnienie i temperaturę ciała. Zadają tam też milion pytań, dość intymnych. Termin pierwszej miesiączki, żylaki, problemy z wypróżnianiem… i zawsze gdy dochodzi do pytań na temat ciąży….
- czy była pani w ciąży?
-tak.
- ile razy pani rodziła?
- ani raz.
-poronienia?
-dwa.
I tutaj zawsze następuje dziwna cisza…. Pewnie w tym momencie miła dziewczyna mi współczuła… no co zrobisz…
Kolejne pytanie są już łatwiejsze, dziewczyna wie jak mnie ugryźć.
Następnie przychodzi miły Pan, i prowadzi nas na ścięcie… Och zaczyna się stres.
Wchodzimy na oddział. I tym razem było tu jakoś lepiej. Lepiej niż przed zabiegiem wyłyżeczkowania macicy po poronieniu, ale o tym napiszę osobne sprawozdanie…
Przy „wysokiej ladzie” zobaczyłam już swojego lekarza. Od razu zrobiło mi się troszkę lepiej. Poprosił mnie do siebie, kilka pytań i podpis jako zgoda na zabieg. Jego uśmiech jakoś tak rozluźnia.
Lekarz znikł zza drzwiami, rozluźnienie nagle też zniknęło….
Zaczynają się nerwy...
Dostałam papierową koszulkę, "proszę zdjąć wszystko w tym bieliznę i biżuterię i założyć tylko tą koszulkę"
Wbicie wenflonu i słowa pielęgniarki "chyba powinnam panią ogolić" - dziękuje jestem ogolona... (naprawdę warto zrobić to w domu, oszczędzi nam to kolejnego zażenowania)
Zaprowadzono mnie do sali.
Szpital Profamilia przypomina bardziej hotel ****. Warunki są tam naprawdę dobre, dzięki czemu i psychicznie człowiek czuje się lepiej.
Po chwili przychodzi pani anestezjolog, zadaje kilka pytań. Dostajemy też malutką tabletkę na rozluźnienie... u mnie spowodowała tylko zawroty głowy nic więcej.
Jeszcze chwilę czekania i przychodzi pielęgniarka "to już" - nogi się lekko uginają, no ale idziemy.
Wchodzimy na blok operacyjny...
Położyłam się na łóżku operacyjnym, o dziwo było nawet miło... przyszły miłe panie, ułożyły mnie wygodnie, przykryły czymś w stylu papierowego prześcieradła. Nie czułam się tak strasznie niezręcznie jak podczas łyżeczkowania. Wszystko odbywało się jakby tak intymniej. nikt nie zaglądał z ciekawością " co ona tam ma".
Po chwili pani anestezjolog zaczęła podawać znieczulenie, zaczęło robić mi się miło... i odlecialam.
Był to bardzo miły sen. Podobno po wybudzeniu coś tam mówiłam do lekarza, podobno było śmiesznie, nie wiem nie pamiętam. Ale lekarz dość przystojny więc na pewno powiedziałam mu coś miłego;-)
Wyjechałam z bloku, tam czekał już mąż, podobno się uśmiechałam i pytałam czy dobrze wyglądam
Na sali odzyskałam już pełną świadomość.
Nic nie bolało, troszkę pokrwawiłam, przeczekałam 2 kroplówki.
i o 17 wyszłam do domu.
Zalecenia - nie uprawiać seksu przez 2 tygodnie.
Histeroskopia -serio to nic strasznego.
Jak wygląda zabieg histeroskopi w Profamili w Rzeszowie?
Otóż start 7 rano w izbie przyjęć. Trzeba być na czczo!
Muszę przyznać , że tym razem nie bałam się, aż tak bardzo i wierzcie mi, że nasze pozytywne nastawienie do innych zmienia też nastawienie innych do nas.
Pierwszą czynnością w izbie przyjęć jest wypełnienie wielu formularzy i upoważnień… Mili chłopcy zza lady chętnie pomagają w każdym zawahaniu. Przyjmują papierki i powtarzając jak mantrę „po lewej stronie za windami jest pomieszczenie, proszę się przebrać i usiąść, będzie trzeba jeszcze chwilkę poczekać, aż zostanie wyczytanie Pani nazwisko” Podziękowałam i tak zrobiłam.
Czekanie w piżamce i szlafroku jest dość żenujące… wszyscy przechodząc gapią się, mają wypisaną ciekawość w oczach „ciekawe co jej jest”, wierzcie mi lub nie, ale każda kobieta, która już raz poroniła, widząc inną kobietę czekającą w kolejce do ginekologa, albo jak w tym przypadku, w kolejce do przyjęcia na oddział ginekologiczny, od razy zastanawia się „ciekawe czy ona też to przeszła…” Jest tak za każdym razem. W sumie nawet widząc dziewczyny na ulicy zastanawiam się, czy jej się to też zdarzyło… Ale to nie o tym.
Kolejnym etapem jest wejście do pokoju pielęgniarek. Wykonują EKG, mierzą ciśnienie i temperaturę ciała. Zadają tam też milion pytań, dość intymnych. Termin pierwszej miesiączki, żylaki, problemy z wypróżnianiem… i zawsze gdy dochodzi do pytań na temat ciąży….
- czy była pani w ciąży?
-tak.
- ile razy pani rodziła?
- ani raz.
-poronienia?
-dwa.
I tutaj zawsze następuje dziwna cisza…. Pewnie w tym momencie miła dziewczyna mi współczuła… no co zrobisz…
Kolejne pytanie są już łatwiejsze, dziewczyna wie jak mnie ugryźć.
Następnie przychodzi miły Pan, i prowadzi nas na ścięcie… Och zaczyna się stres.
Wchodzimy na oddział. I tym razem było tu jakoś lepiej. Lepiej niż przed zabiegiem wyłyżeczkowania macicy po poronieniu, ale o tym napiszę osobne sprawozdanie…
Przy „wysokiej ladzie” zobaczyłam już swojego lekarza. Od razu zrobiło mi się troszkę lepiej. Poprosił mnie do siebie, kilka pytań i podpis jako zgoda na zabieg. Jego uśmiech jakoś tak rozluźnia.
Lekarz znikł zza drzwiami, rozluźnienie nagle też zniknęło….
Zaczynają się nerwy...
Dostałam papierową koszulkę, "proszę zdjąć wszystko w tym bieliznę i biżuterię i założyć tylko tą koszulkę"
Wbicie wenflonu i słowa pielęgniarki "chyba powinnam panią ogolić" - dziękuje jestem ogolona... (naprawdę warto zrobić to w domu, oszczędzi nam to kolejnego zażenowania)
Zaprowadzono mnie do sali.
Szpital Profamilia przypomina bardziej hotel ****. Warunki są tam naprawdę dobre, dzięki czemu i psychicznie człowiek czuje się lepiej.
Po chwili przychodzi pani anestezjolog, zadaje kilka pytań. Dostajemy też malutką tabletkę na rozluźnienie... u mnie spowodowała tylko zawroty głowy nic więcej.
Jeszcze chwilę czekania i przychodzi pielęgniarka "to już" - nogi się lekko uginają, no ale idziemy.
Wchodzimy na blok operacyjny...
Położyłam się na łóżku operacyjnym, o dziwo było nawet miło... przyszły miłe panie, ułożyły mnie wygodnie, przykryły czymś w stylu papierowego prześcieradła. Nie czułam się tak strasznie niezręcznie jak podczas łyżeczkowania. Wszystko odbywało się jakby tak intymniej. nikt nie zaglądał z ciekawością " co ona tam ma".
Po chwili pani anestezjolog zaczęła podawać znieczulenie, zaczęło robić mi się miło... i odlecialam.
Był to bardzo miły sen. Podobno po wybudzeniu coś tam mówiłam do lekarza, podobno było śmiesznie, nie wiem nie pamiętam. Ale lekarz dość przystojny więc na pewno powiedziałam mu coś miłego;-)
Wyjechałam z bloku, tam czekał już mąż, podobno się uśmiechałam i pytałam czy dobrze wyglądam
Na sali odzyskałam już pełną świadomość.
Nic nie bolało, troszkę pokrwawiłam, przeczekałam 2 kroplówki.
i o 17 wyszłam do domu.
Zalecenia - nie uprawiać seksu przez 2 tygodnie.
Histeroskopia -serio to nic strasznego.
Ostatnia edycja: