reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

Anulla28 ja ostatnio żałuję, że nie wzięłam się za leczenie (w sensie in vitro) wcześniej.Tak mi się wydawało że mamy czas.Wtedy może, parametry M byłyby lepsze. Nie wiadomo jak by było, pocieszam się, że zrobiłam co mogłam jak na ten czas..teraz od nowa stymulacja i punkcja :-(
 
Ostatnia edycja:
reklama
Moja beta wczoraj 104, więc przyrost po 48h o jakieś 136%. Gadałam dziś z doktorkiem i mam przyjść jak będzie 1500-2000, więc wypadnie po Świętach wizyta.

Niech to trwa...
 
Jo.M. – na wyniki czeka się ok. 1,5 tyg., ale możesz trochę dłużej poczekać ze względu na święta. Dobrze, że znalazłaś kopertę, tak w tej kopercie odsyła się materiał. Ja na e-maila dostałam instrukcję co mam dalej robić. Ale jak nie dostałaś to pogrzebię w mojej poczcie i poszukam nr tel. do Pani z Invicty, która załatwia odbiór przesyłki. Nie dobrze, że potargałaś list spedycyjny. Jak będziesz dzwoniła do tej kobiety to zapytaj co w tej sytuacji masz zrobić. Domek już posprzątałam, w poniedziałek tylko podkurzam i podłogi powycieram, we wtorek muszę przygotować jedzenie to co mi zostaje zadane. Choinka jeszcze nie ubrana, bo zastanawiamy się z M czy żywej nie kupić. Jak najbardziej jestem chętna na plotki w styczniu. Trzeba dopytać inne dziewczyny kiedy mają czas. Powiem szczerze, że ostatnio uświadomiłam sobie, że to 5-te święta we dwoje. No cóż, po raz kolejny będę sobie powtarzała, że może to w tym roku… Tak, więc doskonale Cię rozumiem.
 
Anulla28 ale warto wierzyć, bo cuda się zdarzają. Coraz częściej możemy nawet je podziwiać na tym forum. Dziewczynki ciężaróweczki trzymamy kciuki za wasze pociechy aby zdrowe rosły w brzuszku . A my staraczki prosimy was o kciuki za nas, aby wreszcie nam się udało i żebyśmy my czekały na nasze cuda.
I znów się rozkleiłam .............:-(

Ewelejna gratuluje 5 mm szczęścia i serduszka
ying-ying gratuluje przyrostu bety.
 
Ostatnia edycja:
Jo.M, jeśli faktycznie połowa ludzkości ma mutacje to wtedy teoria niepłodności idiopatycznej upada. Cały czas się zastanawiam czy je robić, na nfz mi nie przysługują, po ostatnim chwilowym udanym transferze przez 6 tygodni stosowałam heparynę i przez 2 tyg. acard, do następnego transferu na pewno taki zestaw powtórzę, kwas foliowy 5m biorę już kilka miesięcy, teraz zakupiłam prewenit więc nawet jakby miało mi coś wyjść w tych mutacjach to ja już wszystko co się na nie bierze biorę. Trzymam kciuki za NK, i za otwarte "wrota"

Anulla, :happy:


Dziewczynki dobrze wiem, że jak się wyczekuje na tą francę to małpa nie przychodzi, a jak jej się nie chce to bach i jest. Tylko ciągle się zastanawiam, czy półtora tygodnia po zabiegu to była @ czy nie była ? wyglądała i trwała jak zwyczajna @ i nie wiem jak liczyć, bo jeśli była to teoretycznie dzisiaj jest 33dc, a jeśli nie była to byłby 44dc. Głowa już mi się lasuje od tego wszystkiego.... :szok:
 
Dziewczyny widzę ze nie tylko mnie przytłacza świąteczna atmosfera bez dziecka :-( zawsze mówię mężowi że chciałabym kupic wkońcu prezent dla naszego dziecka a nie tylko dla cudzych!!!!
 
A ja muszę wam powiedzieć, że nadmiar pracy z pewnością podziałał pozytywnie na moje samopoczucie psychiczne... a może to i mijający czas... pogodziłam się z tym, co się stało, czekam na @ z nadzieją, że nie trzeba będzie nic więcej robić, żadnych zabiegów, żadnych histeroskopii... i jestem gotowa walczyć dalej, chociaż strach pozostaje, że to się powtórzy... ale znowu mam nadzieję, dzięki temu jakoś z większą radością podchodzę do zbliżających się świąt... na pewno niejedna łezka poleci bo wigilię mamy w gronie najbliższej rodziny, która cała wie o tym, co się stało i na pewno wszyscy będą o tym myśleć... ale wierzę, że to będą ostatnie święta bez maluszka i tego się trzymam :)
Anulla - Twoja historia daje nadzieję i pomaga wierzyć w cuda, dziękuję!
Kate - ja też czasem myślę, że trzeba było starać się wcześniej, ale z drugiej strony my zaczęliśmy starania od razu po ślubie... a że znalazłam tę moją drugą połówkę tak późno, to już nie moja wina ;) ale czasem czytam wpisy jakichś dziewczyn na różnych forach, które stawiają dążenia do dziecka na pierwszym miejscu i mówią, że może z innym partnerem by się udało... a ja jednak oczywiście, pragnę tego dziecka bardzo, ale nawet jeśli miałoby się nigdy nie udać, to ja jestem najbardziej wdzięczna losowi za to, że mam mojego M, nie zamieniłabym go na nikogo innego, nawet jeśli ten ktoś miałby być najbardziej płodnym mężczyzną na świecie ;)
Ciężaróweczki - z radością (i z zazdrością) czytam o serduszkach i rosnących betkach i trzymam kciuki oby tak dalej!

A ja nadal czekam na wyniki mutacji, w poniedziałek będą dwa tygodnie i nadal nic nie ma... chciałabym żeby już się pojawiły...
No i nadal czekam na @... w sumie do końca roku jeszcze trochę czasu jest, mam nadzieję, że się pojawi i nie będę się już musiała szwendać po IP...

Aaaa... a ja dzisiaj dostałam trochę zbyt wcześnie prezent od Mikołaja :) moi rodzice i brat kupili nam kozę :) w sensie taki kominek kozę :) co roku obiecywaliśmy sobie, że kupimy i zawsze jakoś w okresie zimowym nie ma wolnej kasy... a tu dzisiaj dzwoni pan kurier i mówi, że kominek do mnie wiezie :) na początku myślałam, że M zaszalał bez mojej zgody, ale on też o niczym nie wiedział... co prawda kurier zniszczył rodzicom niespodziankę, bo mieli wszystko zaplanowane a koza miała przyjechać po świętach, ale nic to :) tylko jak na razie koza stoi na dworze bo waży 120 kg i musi M z kolegą ją wnieść... ale wypuściłam moją psinkę żeby jej pilnowała, żeby się ktoś (jakiś siłacz) nie skusił ;)
 
Ostatnia edycja:
reklama
sykatynka Człowiek zakłada ze in vitro to taka wyspecjalizowana metoda, że się uda. Dopóki nie dotrze do Ciebie że wisi nad tobą adopcja, albo świadoma bezdzietność.. do jednych dociera względnie wcześnie, zależy od sytuacji inni cały czas nie dopuszczają do siebie myśli o tym że może się nie udać... dlatego oceniam ludzi po tym co robią a nie po tym co mówią :-p bo można mówić różne rzeczy, i zupełnie inaczej postępować. Więc jezeli kobitka jest z tym mężem a gada takie rzeczy a jest to jej 5 ivf czy 10 transfer, to niech sobie gada:-D a ja bede ja pocieszac, bo my nie wiemy jak ona się czuję gdy jej w tyłek n-ty raz cewnik wkładają :-p
 
Do góry