reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Agenezja nerek u dziecka - trudne oczekiwanie

Dołączył(a)
2 Listopad 2021
Postów
5
Chcę opisać tutaj swoją historię, być może znajdzie się ktoś w sytuacji podobnie beznadziejnej, jak moja…
Jestem obecnie w 23 tygodniu ciąży. Ciąży, o którą staraliśmy się prawie 3 lata, więc to nasze wyczekane i upragnione dziecko. W 17 tc, poszłam na rutynowe USG pełna nadziei że poznam w końcu płeć maluszka i w ogóle, że będę mogła go zobaczyć - z tego podekscytowania nie mogłam zasnąć dzień przed ;) wszystko było pięknie, do momentu aż lekarz rozpoczął USG i mój świat runął. Brak wód płodowych, nie widać nerek u dziecka. Skierował mnie do Kliniki na szczegółowe badania. Spędziłam tam 5 godzin na poczekalni, wśród ciężarnych oczekujących na przyjęcie do porodu, nikt się mną za bardzo nie interesował, położne i lekarze mieli czas na śmieszki i pogaduszki, ale nie mieli czasu żeby mnie zbadać. Traktowali mnie jak powietrze. Po tych pięciu godzinach doczekałam się badania, które potwierdziło wstępną diagnozę. Później byłam jeszcze u kliku specjalistów i w końcu u prof. Świątkowskiej, każdy z nich powiedział to samo - rokowania są bardzo złe, dziecko praktycznie nie ma szans na przeżycie. Bez płynu owodniowego nie wykształcą się płuca, bez nerek również nie da się żyć. Muszę donosić ciąże i urodzić bo prawo zabrania terminacji - przy czym każdy jeden lekarz zaznaczył, że przed zmianą prawa aborcyjnego, takie terminacje robili na porządku dziennym.
Tak więc trwam w tym dziwnym zawieszeniu, czekam na ten poród i pożegnanie, żałobę przeżywam już praktycznie teraz a przede mną jeszcze długie miesiące takiego stanu… psychicznie mam już dosyć :( Mam wrażenie że nikt z otoczenia mnie nie rozumie, mąż mimo że wspiera to przeżywa to wszystko inaczej, mam wrażenie że dużo łatwiej. Temat mojej ciąży jest tematem tabu wśród najbliższych. Sama nie potrafię o tym mówić. Panicznie boję się wychodzić do ludzi, ogólnie kontaktu z osobami które wiedzą o mojej ciąży. Boję się małych dzieci, kobiet w ciąży. Zaszywam się w domu i płaczę kiedy nikt nie widzi… bardzo często śnią mi się martwe dzieci - moje własne martwe dzieci, nie cudze. Mam 7-letniego syna, który jeszcze o niczym nie wie, boję się mu o tym wszystkim powiedzieć :( nie wiem jak zniosę to wszystko, czas wydaje się lecieć tak wolno a chciałabym mieć to już za sobą.
Może znajdą się tu kobietki, które są w podobnej sytuacji a chciałyby się wygadać… wiem że nie ja jedna jestem w tak chorej sytuacji, jest nas więcej tylko o tym się głośno nie mówi…
 
reklama
Bardzo mi przykro, że spotkało Cię coś tak strasznego :( Czy jesteś pod opieką hospicjum perinatalnego? Czy rozważałaś terminację ciąży po za granicami kraju? Są fundacje, które w tym pomagają, chociaż nie wiem czy w tym tygodniu to jeszcze możliwe. Z pewnością potrzebujesz opieki psychologa, nie możesz zostać z tym sama. Czy została Ci udzielona jakakolwiek pomoc?
 
Bardzo mi przykro, że spotkało Cię coś tak strasznego :( Czy jesteś pod opieką hospicjum perinatalnego? Czy rozważałaś terminację ciąży po za granicami kraju? Są fundacje, które w tym pomagają, chociaż nie wiem czy w tym tygodniu to jeszcze możliwe. Z pewnością potrzebujesz opieki psychologa, nie możesz zostać z tym sama. Czy została Ci udzielona jakakolwiek pomoc?
Byliśmy z mężem dotychczas na jednej wizycie w hospicjum, na której był lekarz i psycholog. Kolejna wizyta z neonatologiem i położnikiem ma być dopiero po 30 tc a w międzyczasie mam umówić się z ich psychologiem do którego mam kontakt. I dziś po kolejnej praktycznie bezsennej nocy, już wiem że muszę się do niego wybrać. Nie wiem tylko czy z mężem, czy lepiej sama i muszę to rozważyć.
Ogólnie to pani profesor zaproponowała mi zabieg amnioinfuzji który ma pomóc dziecku w
rozwoju płuc, ale to nadal nie rozwiąże problemu braku nerek - tylko wydłuży jego męczarnie tak naprawdę :( dodatkowo prof. nastraszyła mnie jakie mogą być powikłania po takim zabiegu i że w najgorszym wypadku mogą mi nawet usunąć macicę jeśli coś pójdzie nie tak… mam czas do 26 tc żeby zdecydować czy chcę się tego podjąć i raczej nie skorzystam z tej opcji. Terminacji nie rozważałam bo każdy lekarz od razu zaznaczył że to u nas nielegalne - dopiero niedawno zaczęłam się interesować tematem i dowiedziałam się że Polki wyjeżdżają za granicę żeby usunąć ciążę. Tak jak piszesz, jest już trochę późno w moim przypadku więc odpuszczam ten temat, pozostaje mi czekanie.
 
Biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich dni na cito szukałabym pomocy za granicą - masz dla kogo żyć
Uważasz ten komentarz za wspierający i pomocny? Po co jeszcze straszyć kogoś, kto już i tak ma dość stresu. Powikłania mogą się zdarzyć zawsze, również w zdrowej ciąży. Warto przemyśleć swoją wypowiedź w tak delikatnych i trudnych kwestiach.
 
Rozważ Holandię. Przy zagrożeniu życia robią terminację nawet po 22tc
W moim przypadku tego zagrożenia życia nie ma. Dziecko rozwija się, powiedzmy, „normalnie” i pęcherz płodowy jest cały. Nie ma zagrożenia dla mnie ani dziecka - tak twierdzą lekarze.
Ale historia tej kobiety o której teraz jest bardzo głośno strasznie mnie uderzyła, okropne co się dzieje w tym kraju. Mam nadzieję że nie przyjdzie mi ani żadnej innej kobiecie znaleźć się w takiej sytuacji :(
 
Byliśmy z mężem dotychczas na jednej wizycie w hospicjum, na której był lekarz i psycholog. Kolejna wizyta z neonatologiem i położnikiem ma być dopiero po 30 tc a w międzyczasie mam umówić się z ich psychologiem do którego mam kontakt. I dziś po kolejnej praktycznie bezsennej nocy, już wiem że muszę się do niego wybrać. Nie wiem tylko czy z mężem, czy lepiej sama i muszę to rozważyć.
Ogólnie to pani profesor zaproponowała mi zabieg amnioinfuzji który ma pomóc dziecku w
rozwoju płuc, ale to nadal nie rozwiąże problemu braku nerek - tylko wydłuży jego męczarnie tak naprawdę :( dodatkowo prof. nastraszyła mnie jakie mogą być powikłania po takim zabiegu i że w najgorszym wypadku mogą mi nawet usunąć macicę jeśli coś pójdzie nie tak… mam czas do 26 tc żeby zdecydować czy chcę się tego podjąć i raczej nie skorzystam z tej opcji. Terminacji nie rozważałam bo każdy lekarz od razu zaznaczył że to u nas nielegalne - dopiero niedawno zaczęłam się interesować tematem i dowiedziałam się że Polki wyjeżdżają za granicę żeby usunąć ciążę. Tak jak piszesz, jest już trochę późno w moim przypadku więc odpuszczam ten temat, pozostaje mi czekanie.
Może chciałabyś, żebym poszukała namiarów na inną fundację lub hospicjum działające w twojej okolicy? Do 30 tygodnia jest jeszcze mnóstwo czasu, a Ty potrzebujesz pomocy tu i teraz. Chciałabym Ci jakoś pomóc.
 
Uważasz ten komentarz za wspierający i pomocny? Po co jeszcze straszyć kogoś, kto już i tak ma dość stresu. Powikłania mogą się zdarzyć zawsze, również w zdrowej ciąży. Warto przemyśleć swoją wypowiedź w tak delikatnych i trudnych kwestiach.
Ja uważam, że ten komentarz jest pomocny i wspierający.

Owszem zdrowa ciąża też może się zakończyć tragicznie. Jednak przy ciąży nieprawidłowej to ryzyko jest wiele poważniejsze.

Równie dobrze mogłabyś stwierdzić, że umierają też zdrowi a nie tylko terminalnie chorzy.
 
reklama
Do góry