reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

reklama
ja już po... co prawda naczekałam się dość długo, bo przy pierwszej próbie mój brzuch był tak twardy, że lekarka stwierdziła, że biopsja nie wyjdzie dobrze, ale po 1,5 h i no-spach już był luz. Niestety byłam kłuta 2 razy, bo za pierwszym razem było zbyt mało materiału, ale już po i nie taki diabeł straszny, jak się wydawało. W rudzie śląskiej Pani Doktor przesympatyczna więc to też rozluzowało atmosferę. teraz czekam ok. tygodnia na wynik - znowu stres...:-(
 
P.S. Aha! lekarz genetyk powiedział mi, że test Papp-a może wyjść poza normą z takich powodów jak: palenie papierosów, otyłość, przyjmowanie hormonów podtrzymujących ciążę ( ja właśnie brałam duphaston przez pierwsze 2,5 miesiąca i to prawdopodobnie zmieniło mi wynik testu PAPP-A). Może ta informacja będzie pomocna dla którejś z mam, która stanie przed dylematem wykonania amniopunkcji po złych wynikach testu z krwi. No i jeszcze poczytajcie o testach nifty!

No tak, niby ten test PAPPA-A jest wiarygodny, ale ma na niego wpływ bardzo dużo czynników. A ten Nifty jak czytałam nie ma wyników prawdziwie fałszywych, czyli, że nie stresują kobiet niepotrzebnie, nie wychodzi, że dziecko jest chore, a potem dopiero po amniopunkcji okazuje się, że tak naprawdę było zdrowe. W Nifty jak wyjdzie, że zdrowe to zdrowe i koniec.
 
odebrałam dziś telefon z Rudy Śl. dupa zbita - w hodowli tzw. krótkiej nic nie wyszło :no: a to oznacza, że tak czy siak musze czekać kolejne 2 tyg na dalsze wyniki i do tego jeszcze jak wyjdzie, że dziewczynka to pewnie trzeba będzie zrobić amniopunkcję - nigdy nie może być dobrze :-(
 
Drogie Mamy,
trafiłam na ten temat ponad miesiąc temu i nie zdecydowałam się wówczas na opisanie swojej sytuacji, bo od samego czytania kolejnych postów na ten temat zrobiło mi się z jednej strony trochę gorzej, z drugiej trochę lepiej. Postanowiłam doczekać jednak do końca swojej historii i przedstawić ją w całości - dla kolejnych i potomnych :)
Moja trzecia ciąża w wieku 31.lat od początku przebiegała dosyć trudno - krwawienia (przepisany duphaston - nie brałam, z natury jestem nie-lekowa i poniekąd ufam, że jeśli na wczesnym etapie coś jest nie tak, organizm potrafi to sygnalizować i walczy sam - albo pozbywając się płodu albo go utrzymując), zaś w I. USG genetycznym - jakiś problem. Widoczna kość nosowa, ale przezierność = 2,6mm. Uznałam, że to granica błędu, tym bardziej, że lekarz również nie był zaniepokojony, ale zasugerował, bym zrobiła test krwi. PAPP-A wyszedł wyjątkowo źle - ryzyko zespołu Downa 1:6 (!) mimo widocznej kości i przezierności niemal prawidłowej. Zasugerowano mi amniopunkcję, czego się odrobinę obawiałam, ale uznałam, że skoro lekarze (w sumie trzech) decydują, że przy takim wyniku warto zrobić, a ja rzeczywiście będę nieco spokojniejsza, jeśli poznam (dowolny - dobry, czy zły) wynik i będę się mogła na każdą ewentualność przygotować.
Po niecałych 3.tygodniach okazało się, że wszystko jest w porządku, a syn (po dwóch ślicznych i zdrowych córkach) jest zdrowy. Zakończenie zatem szczęśliwe, ale to, co po drodze, chcę Wam przekazać, bo po trzech przebytych ciążach trochę już wiem ;)
- amniopunkcja - robić czy nie, nie ma na nie odpowiedzi, rozumiem i te kobiety, które się na nią decydują i te, które rezygnują; sam zabieg jest bezbolesny, gorsze jest samo wyobrażenie, co się w jego trakcie dzieje/może zadziać, dlatego warto możliwie najbardziej przed i po zabiegu się zrelaksować (deser lodowy w moim przypadku :); decyzja jest jedna i podjąć możesz ją tylko Ty - sama najlepiej wiesz, czy jesteś odporna psychicznie, czy do końca ciąży będziesz się stresowała, czy chcesz wiedzieć o zdrowym/mniej zdrowym dziecku, czy też nie - na to wpływa zbyt wiele czynników, by doradzić, czy robić amniopunkcję; niemniej już za jakiś rok tego dylematu i zabiegu nie będzie, bo zastąpi go test z krwi matki, o którym już tu piszecie i który będzie - jak to pobranie krwi z żyły - całkowicie bezinwazyjny
- między kolejnymi badaniami i w trakcie czekania na wyniki można się relaksować, denerwować, zastanawiać, przyzwyczajać do pewnych możliwości i nastawiać na nowe okoliczności - ja zapoznałam się z problemem zespołu Downa, przeczytałam kilka książek, zajrzałam do kilku fundacji, poznałam parę osób mających dzieci z tym problemem; dało mi to ogromną wiedzę (dotąd tajemną, nieznaną i lekceważoną), ogromną świadomość, czym jest zespół Downa i... ogromną miłość do własnego dziecka, które czekało w brzuchu na wiadomość o swoim stanie zdrowia - niezależnie od obecności tej trisomii; pokochałam swoje dziecko z zespołem Downa, nie wiedząc jeszcze, czy na pewno go to dotyczy; i mimo, że nie dotyczy - nigdy nie powiem o dzieciach/dorosłych z tą trisomią, że są chorzy, a dodatkowo mam ochotę zaangażować się w zrozumienie tej choroby w lokalnym środowisku - to jak już odchowam tą trójkę maluchów :)
- dowiedziałam się od wielu lekarzy, że testy krwi matki właściwie zawsze zawyżają ryzyko i nie wolno się do nich przywiązywać; "stety" lub niestety - są póki co podstawą do dalszej diagnostyki i to one powodują kolejne badania i kroki w kierunku choćby amniopunkcji
- dowiedziałam się, jak funkcjonuje obecnie system opieki zdrowotnej w Polsce, a właściwie - że nie ma tu żadnych zmian od lat, tylko są nowe jednostki chorobowe, większa możliwość diagnostyki, ale niestety przy tym samym, kulawym systemie punktów nfz, które trzeba wykorzystać, by mieć pieniądze i by uzasadnić potrzebę funkcjonowania np.kliniki rozrodczości w szpitalu państwowym; tak, mam na myśli fakt, że często na te badania trafiają osoby, które nie powinny na nie trafić, lekarze "naciągają" nieco to ryzyko (np. dopatrując się zbyt dużej przezierności, jak u mnie), strasząc często niepotrzebnie pacjentki i wywołując cały temat, którego czasem nie powinni wywoływać...
- cała rzecz miała miejsce w Białymstoku, gdzie klinika rozrodczości w PSK sprawia wrażenie, jakby trochę świeciła pustkami... a programy umożliwiające bezpłatną amniopunkcję są i trzeba je wykorzystać... niemniej lekarze są tam naprawdę rzeczowi, zaś sam zespół wykonujący amniopunkcję - doświadczony i pewny w ruchach (wiem, że wszelkie ryzyka związane z tym zabiegiem wynikają głównie z fachowości i doświadczenia/jego braku zespołu wykonującego) - zatem to na pewno trzeba sprawdzić, czy i jak długo/jak wiele zabiegów wykonał dany lekarz i lekarz mu asystujący (jeden trzyma wkłutą igłę i aparat usg, drugi pobiera płyn)

Cieszę się, że podsumowuję happy end'em, ale chcę Was tym przydługim wywodem (wybaczcie) zachęcić do kreatywnego wykorzystania czasu, w którym oczekujecie na wynik. Nie traćcie go, nie zamartwiajcie - dzięki temu każdy wynik, który otrzymacie, może się dla Was okazać DOBRY i taki, jakiego się spodziewałyście.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę Wam szczęścia w każdej z możliwych sytuacji! :)
 
Witam ja zacznę od tego że to była moja trzecia ciąża w 31 roku życia, nic nie wskazywało na to że coś jest nie tak. Dopiero usg w 20 tygodniu ciąży dały wątpliwości miałam małowodzie dzidziuś był mniejszy niż powinien no i wykryto u niego płyn w jamie brzusznej, wtedy się zaczęło trafiłam do szpitala gdzie zaproponowali badanie amniopunkcji które miało wykluczyć wady genetyczne przy okazji zbadają również czy nie byłam zarażona parwowirozą B19, byłam przerażona ale chciałam się dowiedzieć co jest przyczyną takiego stanu mojego maleństwa chodź mam dwóch zdrowych synów i lekarz twierdził że to pewnie nie genetyka to chciałam to sprawdzić by można było ewentualnie dalej szukać i leczyć mojego synka.Sam zabieg nie był taki straszny da się przeżyć ale czas oczekiwania na wyniki to koszmar tym bardziej że moje maleństwo już go nie doczeka bo na drugi dzień serduszko przestało bić to był dla mnie szok. Do poznania wyników zostało jeszcze 2 tygodnie mojemu synkowi to już nie pomoże ale może czegoś się dowiemy z mężem.


Magda:Trzymam kciuki za test i daj znać jakie były wyniki
 
Ostatnia edycja:
Po dłuższej rozmowie z moją Panią Doktor doszłyśmy do wniosku, że czekanie na wynik biopsji już w tym momencie mija się z celem, bo wynik jednak może byc niejednoznaczny i 2 lipca mam amniopunkcję w Rudzie. Znowu stres i znowu tygodnie oczekiwań, ale co zrobić - nikt nie obiecywał, że będzie prosto i przyjemnie...:no:

Anula1303 strasznie mi przykro, ale trzeba wierzyć w to, że tak miało być, nie mogłaś nic zmienić...
 
Ostatnia edycja:
reklama
we wtorek miałam amnio - koszmar!!! 5 wkłuć w czym 2 trafione do macicy, wyszłam zielono-bordowa z gabinetu i obolała. Brzuch mam w siniakach, zobaczymy co moja pani doktor dziś powie. teraz cholerne 3 tyg. czekania, znowu....
 
Do góry