MITAGINKA u nas nie wypisują mamy bez dziecka. I cieszę się z tego cholernie bo nie wyobrażam sobie zostawienia go tutaj samego. Umarłabym chyba z tęsknoty. Tak jak na patologii beczałam, ze chciałabym juz do domu, tak teraz nawet nie myślę o domu. Mam tu to co najważniejsze i cieszę się, że mogę tu być. Leżę na położniczym, a parę metrów dalej jest neonatologia :-) Kilka razy dziennie chodzę do małego. Czasami na krócej czasami ciut dłużej.
Generalnie kiepsko znoszę połóg. Raz, że anemia i przez pierwsze dni bylam strasznie słaba. A dwa, że mają nowe nici do szwów które są koszmarnie twarde. Do dziś niestety nie siedzę
stać ani chodzić też za duzo nie mogę bo czuję jakby mi ktoś tam ciężarki przywiesił.
AURALKA w takim razie podziwiam, bo samemu sobie tak poukładać wszystko, jest bardzo trudno
a Ty mówisz bardzo mądrze i chyba rzadko się zdarza by osiągnąć taki poziom rozumowania i zdolność przetłumaczenia sobie pewnych spraw, bez pomocy psychologa
MALINOVA gdyby nie to, że u mnie to facet, to pomyślałabym że mówimy o tej samej osobie. Ten kretyn jest też ordynatorem. A najlepsze jest to, że jest najgorszym z lekarzy jeśli chodzi o kontakt z pacjentem i przekazywanie jakichkolwiek informacji. I to samo z ordynatorem ginekologii/położnictwa. Również jeden z najgorszych lekarzy jakich w życiu spotkałam.
Trzymam kciuki za jutrzejszą wizytę
SZKODA, ŻE W TEL. NIE WIDAĆ SUWACZKÓW BO NIE PAMIĘTAM, KTO JEST W JAKIM TYG. NIESTETY.