reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Brak zarodka w 7 tygodniu ciąży

Tulę Cię mocno altaya7 :* najgorsze takie czekanie na utratę maleństwa. Ja cały czas w oczekiwaniu tylko nie wiem na co. Wczoraj nie wytrzymałam i byłam na konsultacji u innego lekarza. Nie przyznałam się, że byłam już parę dni temu u kogoś innego, kto podejrzewa puste jajo. Lekarka w pierwszej chwili stwierdziła, że poza pęcherzykiem i ciałkiem żółtym nic nie ma, ale była bardzo dociekliwa i po chwili razem z moim mężem (któy oczywiście mi towarzyszył) zobaczyli na ekranie "COS" schowane za pęcherzykiem. Podczas badania kilkakrotnie mały punkcik wyskakiwał na chwilę zza pęcherzyka i zaraz się chował z powrotem. Mój mąż opisał go jako "mały plemnik przyczepiony nitką do pęcherzyka". Lekarka pomierzyła go i wyszło 4,4 mm. TAkże zarodek jest, ale nie słychać tętna. Albo ciąża jest młodsza, niż wynika z om albo mały przestał się rozwijać. Pytałam jakie są szanse na szczęśliwy finał. Usłyszałam 50 / 50.
 
reklama
napewno bedzie dobrze, mojej bratowej tez mieli usuwac ciaże bo niby pecherzyk byl pusty ale ona stwierdzila ze bedzie czekac tylko nie pamietam ktory to tydzien byl, ale czekala i ma sliczna coreczke, tak ze cierpliwosci. poszukam pomiarow moich maluchow z tego tygodnia i ci napisze, bo moja ciaza od 5 tyg byla kontrolowana bo najpierw nie zyła a potem okazały sie blizniaki ;) cierpiwosci.
 
Jestem po kolejnym USG, bylam u tej lekarki, ktora nic nie widziala tydzien temu i kazala przyjsc za tydzien. DZisiaj diagnoza: puste jajo plodowe. Nic nie rozumiem, w czwartek inna lekarka widziala zarodek schowany za pęcherzykiem , który miał 4,4 mm a ta dzisiaj kompletnie nic??? to jak to jest????? kogo słuchać???? mam odstawić luteine i czekac, jak nic sie nie wydarzy to na zabieg do szpitala :(
ide dzisiaj jeszcze do innego lekarza, powiem ze mam sprzeczne diagnoz, ale jakos tak wewnetrznie czuje, ze nie ma na co liczyc, ze najlepsze co teraz moze mnie spotkac to samoistne poronienie i to jak najszybciej ...
 
Masz racje niech inny lekarz tez sprawdzi, a skoro ta lekarka kazała odstawic luteine to sama sprawdzisz co sie bedzie działo? trzymam kciuki zeby było dobrze.
 
A najgorsze jest w mojej sytuacj to, że siostra mojego męża zaszła w ciążę dokładnie w tym samym czasie co ja. Termin porodu miałyśmy mieć w odstępie trzech dni. Teraz patrząc na nią będę widzieć mojego Aniołka, jaki by mógł być gdyby wszystko potoczyło się inaczej.......

Miałam dokładnie taką samą sytuację - dwie bliskie koleżanki i szwagierka zaszły w ciążę dokładnie wtedy kiedy ja, miałyśmy wszystkie terminy na listopad zeszłego roku, ja poroniłam a one przychodziły do mnie i patrzyłam jak brzuszki im rosną, było mi tak przykro że w ogóle nie chciałam się z nimi spotykać, ale jak już urodziły w listopadzie, to się cieszyłam z nimi, naprawdę bardzo się cieszyłam że ich dzieciaczki zdrowe i śliczne. A miesiąc później byłam znów w ciąży, tym razem donoszonej.
Tak więc nawet jeśli tym razem się nie powiodło, to spokojnie, następnym razem się uda. Trzymam kciuki.
 
Dzięki KasiaP-P to co napisałaś jest dla mnie ogromnym pocieszeniem. Gryzłam się tym, że tylko mnie to spotkało, że inne dziewczyny nawet jeśli poroniły to wokół mają współczujące osoby, a nie bliską osobę, która spodziewa się dziecka. To taki podwójny pech. Teraz już wiem, że nie tylko mnie taka sytuacja spotkała. Narazie nie mam siły się ze szwagierką spotkać, nawet przez tel nie chcę z nią rozmawiać, ale pewnie czas wszystko zmieni ....
 
Przy pierwszej ciąży też miałam puste jajo. W 8 tygodniu zrobili mi zabieg, bo wywołanie nic nie dało.
 
Bardzo mi przykro:( Pierwsza ciaze stracilam, poronilam samoistnie:( ale juz trzy miesiace pozniej bylam w kolejnej ciazy... jej rezultatem jest zdrowy synek Stas ktory obecnie ma dwa latka, Stas ma mlodszego braciszka Kazia, ktory ma 7 miesiecy. Tak wiec mimo, iz pierwsza ciaze stracilam dzis mam dwoch zdrowych synow, choc przyznam ze po poronieniu mialam czarne mysli i obawy ze juz nigdy nie zostane mama.
 
reklama
czesc NaszMarcelek, czesc dziewczyny.. ja w zeszłym tygodniu zaczęłam ronić samoistnie lecz i tak skończyło się szpitalem i "czyszczeniem" z powodu silnego krwawienia i dużej ilości skrzepów. Podejrzewam, że większość "wyleciała" ze mnie jeszcze w domu, a w szpitalu było jedynie usunięcie pozostałości i wzięcie pozostałego materiału do badania. Obecnie skończyłam brać antybiotyk, który miał zapobiec ewentualnym zakażeniom. Wiecie co.. mimo, że do końca miałam zacięcie, że może jednak coś się pojawi to do całej tej historii postarałam się podejść jakoś tak normalnie. Nie można brać winy na siebie i po prostu trzeba potraktować całe zdarzenie jako rzecz która u wielu z nas dzieje się na porządku dziennym. Mi lekarz powiedział, że ok. 40% ciąż konczy się samoistnie.. i zawsze tak było tylko kiedyś kobiety nie chodziły tak wcześnie do lekarza i w wielu przypadkach nawet nie wiedziały, że były w ciąży. Ostatnio czytałam, że do drugiego miesiąca w razie jakiś wad genetycznych płodu natura sama reguluje takie sprawy. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Grunt żeby iść do przodu i nie poddawać się. Tak więc optymizmu i powodzenia wszystkim! :)
 
Do góry